Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-01-2017, 04:51   #75
Asenat
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację
Oderwała wzrok od sługi, który dbał o kielich młodego Martella i jej zdaniem, zbyt był przy tym nerwowy, spojrzała rycerzowi z Północy w oczy, by uśmiechnąć się i wrócić do lustrowania sali i zebranych w niej dostojnych gości i mniej dostojnych sług. Jej spojrzenie snuło się leniwie i większość wzięłaby je za znudzone i bezcelowe. Większość, ale nie Adden. Ser Wilk nie po raz pierwszy tchnął w Milly jakiś niepokój. Jakby ją na czymś przyłapał. Jakby coś przegapiła.
- Nie, drogi przyjacielu. To wspaniała uroczystość, piękne damy, wielcy panowie, jadło i napitki wystawne i wszystko zaiste królów godne – odrzekła, a żelazne okowy jej woli nie dopuściły drżenia do spokojnego, wyważonego tonu głosu. - Ser Lyonel zaś jest uprzejmym i dwornym kompanem, każda niewiasta w tej sali zazdrości mi jego słodkiego towarzystwa... lecz przybyłam tu w celu jasno określonym. Senior rodu i mój małżonek pokładają we mnie nadzieje i zaufanie. Toteż wybacz mi te kilka chwil bycia odludkiem. Szukam w tym odosobnieniu przewag, ser Addenie. Jestem słabą kobietą, i nie znajdę ich w sile własnych ramion. Moją przewagą może być tylko wiedza. Albo wpływ wywarty na tych, którzy silniejsi są ode mnie. Jednak do tego także... muszę coś o nich wiedzieć.
Zatoczyła pustym kielichem półokrąg obejmując przestronną komnatę.
- Patrzę więc, zanim pójdę zadawać pytania i słuchać półprawd i kłamstw, i przemów zupełnie bez znaczenia. Słowa czasem tylko przeszkadzają.
Rycerz skinął głową. Możnaby uznać, iż jest to jedynie forma grzeczności, dokonana przez człowieka, który nie rozumiał do końca gry, która działa się wokół niego. Można było mieć jednak co do tego pewne wątpliwości.
-Wydaje się to rozsądne - powiedział spokojnym tonem, zapijając tą odpowiedź solidną porcją wina -Jak myślisz pani, czego, ze swojej obserwacji dowie się o tobie Lord Brynden? - pytanie zostało zadane dość swobodnym konwersacyjnym tonem, jednakże zaniepokojona Mildreth przyjrzała się dokładniej Namiestnikwoi … Rozmawiał z kimś odwrócony do niej niemalże plecami, od czasu do czasu podnosił swój srebrny, wypolerowany kielich do ust, również dopiero teraz zauważyła strażnika o paradnej, gładkiej metalowej tarczy stojącej w nieznacznej odległości od stołu Bloodravena. Od czasu do czasu jego tarcza pochylała się, niby dla uzyskania wygody … ale … Czyżby namiestnik obserwował ją w odbicu zarówno tej tarczy, jak i swojego kielicha? Odwróciła się do Snowa, który stał z zagadkowym, ale i lekko ironicznym uśmiechem. Oparty o ścianę odłożył właśnie jeden pusty kielich, zabierając przechodzącemu słudze pełny. Wydawał się nie zwracać na nic uwagi …
- Dowie się, że wiem, do czego używać oczu. Liczę, że przypisze mi pewną desperację - skinęła mu Milly w odpowiedzi.
-Desperaccy ludzie popełniają błędy. Niektórzy lubią wykorzystywać desperację innych, ale to może się źle skończyć. 1000 i jedno oko. Podobno Namiestnik wykorzystuje również magię. Nie boisz się pani, czego będzie chciał w zamian? - kolejne pytanie, które mogłoby ujść za normalne, zresztą wydawało się, że Adden nawet nie zwraca specjalnej uwagi na odpowiedź jaką uzyska … A jednak chyba widział więcej, niż mówił.
- Nie strach się liczy, czy jego brak, lecz to, co i jak czynimy w jego obliczu - odparła mu Milly z niewzruszonym spokojem. - Któż może wiedzieć o tym lepiej niż rycerz? - spytała retorycznie, po czym lekko uniosła pusty kielich w kierunku sali, by jej odbicie pozdrowiło drgającym, lustrzanym toastem obserwującego ją Namiestnika.
-Człowiek, który zabił swojego brata … Czy można takiemu zaufać? Ludzie na tej wojnie popełniali straszne grzechy. Nie ciekawi ciebie pani, jaki to miało na nich wpływ? - subtelna zmiana w głosie, mówił o Bloodravenie, ale czyżby w tych słowach kryło się jakieś drugie dno?
- Ciekawi mnie wszystko, co ludzkie, ser Addenie.
Rycerz spojrzał na nią wzrokiem wyrażającym absolutnie nic.
-Pewnie niezbyt dobry. Chociaż wszystko zależy od tego, co zrobili z tym doświadczeniem. Albo jest to po prostu kłamstwo, jakie ludzie sobie opowiadają, aby poczuć się lepiej. Czuję, że przekonasz się o tym pani … Być może szybciej niż zakładasz - rycerz opróżnił swój kielich i ruszył w stronę Eleanor i starszego Lorda.
Milly westchnęła, ledwo zauważalnie. Zadry tkwiące we własnej duszy zawsze wydają się największe. Nawet zakutym w stal rycerzom… być może im szczególnie. Tymczasem ludzie nie potrzebowali rebelii, ani nawet jakiejkolwiek wojny, by się obracać przeciwko sobie, popełniać straszliwe czyny, tracić niewinność.
Ona swoją straciła. I nieszczególnie za nią tęskniła.
 
Asenat jest offline