Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-01-2017, 11:33   #36
Mroku
 
Mroku's Avatar
 
Reputacja: 1 Mroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputację
5

Rudger, Emmerich i Niklaus próbowali w taki, czy inny sposób przemówić zbirom do rozsądku, jednak polecenia wydane przez rycerza już wchodziły w życie. Yelena wyrecytowała inkantację, a przez jej ciało przeszła fala mocy. Wycelowane w przeciwników dłonie wypuściły kilka ostrych jak noże, magicznych pocisków, które z oszałamiającą szybkością pomknęły w stronę łucznika na drzewie i mężczyzn stojących za Błękitnym Płaszczem. Strzelec nie zdążył zwolnić cięciwy, gdy trzy sople wbiły się w jego szyję i nogę. Runął bezwładnie w krzaki, a w tym samym czasie stojący obok Rolf zestrzelił drugiego z łuczników, trafiając go w pierś. Tamten co prawda zdążył wypuścić strzałę, ale ta przemknęła kilka centymetrów od Emmericha, a zbir zwalił się ciężko na ziemię.

To, co zdarzyło się później, to była chwila. Dimitri dobył pistoletu i wystrzelił, a z takiej odległości nie było szans, by spudłować. Kolejne pociski docierały do celu, tak samo jak strzała wypuszczona przez Hasmansa i lodowe kolce Zaitsevy. Nim tamci zdążyli jakkolwiek zareagować, zostali spacyfikowani, a huk wystrzałów spłoszył okoliczne ptactwo. Błękitny Płaszcz, stojący najbliżej linii strzału padł jak stał, gdy kula trafiła go w policzek, rozrywając skórę i penetrując mózg. Pozostałe skutecznie wyłączyły bandytów z walki, tak, że Niklaus, Emmerich i Rudger nie zdążyli nawet doskoczyć do wrogów, a przy okazji nie pchając się też na linię strzału.

Gdy wszystko ucichło, usłyszeliście najpierw cichy charkot i kwilenie, a następnie dostrzegliście, że jeden z bandytów się porusza, próbując odczołgać w stronę krzaków. Jego bok znaczył krwawy kleks po kuli, a bark został przebity strzałą Rolfa. Mężczyzna był blady i niemal płakał z bólu. Zdawaliście sobie sprawę, że dużo czasu mu już nie zostało na tym świecie.

Wtem usłyszeliście przeciągłe, psie zawodzenie, jakby go ze skóry obdzierali. Biorąc pod uwagę najgorsze, że Zabójca w jakiś sposób został ranny, odwróciliście się i zobaczyliście psa... siedzącego na jednej z gałęzi drzewa, jakieś dwa metry nad waszymi głowami. Siedząc tam, niczym kot, Zabójca trząsł się jak osika i wył, posyłając wam błagalne spojrzenia. Wyglądało na to, że wejść na drzewo potrafił, ale zejść już nie bardzo.

 

Ostatnio edytowane przez Mroku : 22-01-2017 o 17:02.
Mroku jest offline