Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-01-2017, 12:31   #16
Adi
Keelah Se'lai
 
Adi's Avatar
 
Reputacja: 1 Adi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputację
Michał zmaterializował się w przedziale pociągu, jak zwykle doświadczając lekkiego uczucia dezorientacji. Uczucie minęło po kilku sekundach. Rozejrzawszy się zauważył Denise i Kane’a. Kobieta, podobnie jak oni dwaj, wydawała się lekko zaskoczona i zdezorientowana, ale, podobnie jak mężczyznom, szybko jej przeszło. Upewniwszy się, że jego towarzysze są w dobrej formie, Śniegocki wyjrzał przez okno jadącego składu.
Powitała go czerń rozgwieżdżonego nieba widziana gdzieś z centralnego punktu Drogi Mlecznej. Mnóstwo plam, smug i gromad, iskry gwiazd, wszystko to wciągało i przykuwało uwagę rodząc uczucie bliskie autentycznego wzruszenia.
Pracowali tu świetni programiści.
Pear zatrudnia tylko najlepszych.
Razem z tą refleksją przyszło otrzeźwienie. Chwile później na twarz Michała powrócił chłodny spokój. A kolejną chwilę później do przedziału wszedł nowy gość.
Nie przedstawił się i to oznaczało dla niego minus. Za to zasypał ich innymi informacjami i to oznaczało plus.
Niemniej, jeśli bezimienny użytkownik Cyberprzestrzeni spodziewał się, że zagada ich wątpliwości to się przeliczył.
- To fascynująca historia - Śniegocki mówił powoli jakby smakował własne słowa - Ale mam kilka pytań. A, jako że wypytywanie nie jest normalnym dla ludzi inteligentnych trybem rozmowy, zacznę od początku. Po pierwsze, z tego co zrozumiałem, zależy wam na uratowaniu projektu. Dlaczego? Bo jesteście artystami i pragniecie ocalić dzieło sztuki przed bezsensownym wandalizmem? A może chcecie utrącić Pear i stać się dominującą na rynku firmą? Jak nazywa się wasza inicjatywa? Macie w ogóle jakąś nazwę?

Mężczyzna skinął głową twierdząco, spodziewał się, że testerzy będą mieli mnóstwo pytań, i na wszystkie miał już przygotowane odpowiedzi. Ale mimo to, nie wiedział od czego zacząć, sprawa była złożona i skomplikowana. Zdecydował się, streścić to najprościej, jak potrafił, próbując wykorzystać do osiągnięcia celu szczyptę perswazji, jednocześnie nie zdradzając kluczowych szczegółów operacji.
- Nie robimy tego dla siebie. Nie odpowiadamy przed nikim, i nie chcemy być właścicielami ogromnych korporacji, ani czerpać żadnych zysków z wydania gry.. - zaczął - To znaczy, to chyba oczywiste, że twórcy projektu, chcą chronić swoje dzieło, nad którym pracowali długi okres czasu, przed zapomnieniem. Ale nie to jest dla nas kluczowe. Ten projekt jest czymś, co uczyni nasz świat lepszym. Arcydziełem, o którym ludzie już nigdy nie zapomną. - uśmiechnął się szeroko - ,,Pear’’ wie o naszym spotkaniu. - zaczął - Możecie odmówić, ale z wiedzą, z jaką opuścicie urządzenie Cyberprzestrzenne, możecie być pewni, że znajdziecie się na celowniku firmy. To może być egoistyczne z mojej strony, ale chyba zrozumiecie, jeśli nie dam wam wyboru, i powiem, że jesteśmy w stanie utrudnić wam życia i odciąć źródła dochodów. Dokonywanie przełomowych dla świata rzeczy, często wymaga poświęcenia kilku jednostek. Będziemy robić wszystko, by nie dać wam wyboru. Ale wolałbym, gdybyśmy doszli do porozumienia w sposób pokojowy - mężczyzna wiedział, że testerzy nie mają najmniejszego powodu, by podejmować ryzyko i zgadzać się na jego warunki.

- Mamy więc stać się kretami? - Śniegocki celowo odłożył na bok kwestie szantażu, miał teraz inny priorytet - Jaki w tym sens skoro Pear wie o naszym spotkaniu? To się kupy nie trzyma. Chyba, że po prostu macie dla nas pracę przy waszych betatestach. I, co za tym idzie, mamy przejść z Pear do waszej firmy?

- Jesteśmy tylko zrzeszeniem anonimowych pracowników ,,Pear’’, nie przedstawicielami jakiejkolwiek firmy. - wyjaśnił - Poza tym. Nie sądzisz chyba, że ,,Pear’’ od razu wyrzuci was z firmy, tylko dlatego, że spotkaliście się ze mną? - postać spojrzała na Michała, i zmierzyła go surowym spojrzeniem. - O nie. Pear niemal na pewno spróbuje was uciszyć, albo przekupić, byleby tylko uniknąć skandalu przed wydaniem odnowionej wersji ,,War in Space’’. Byliby idiotami, gdyby tak po prostu zerwali z wami umowę i odesłali z kwitkiem, ryzykując tym, że pójdziecie z tym do mediów. Ja jedynie jestem w stanie dostarczyć im fałszywe dowody, że z waszej strony dochodzi do sabotowania projektu, niemal na pewno uwierzą, wiedząc że spotykacie się z nami, a taka sprawa najpewniej skończyłaby się pozwem. Chyba nie muszę was zapewniać, że w sądowym starciu z ,,Pear’’ bylibyście z góry skazani na porażkę? - mężczyzna milczał przez chwilę - Uspokajam. Wy, nadal pozostajecie w Pear, a w międzyczasie pracujecie z nami. To przyniesie korzyści nam wszystkim. Mogę już przejść do konkretów i wyjaśnić wam, na czym miałaby polegać nasza współpraca, czy macie jeszcze jakieś pytania albo wątpliwości?

- Nasze wątpliwości są właśnie związane z naturą naszej współpracy - wyjaśnił Michał - Nie wspominając, że sam nazwałeś nas amatorami, którzy nigdy nie dostaliby się do tak ambitnego projektu. Tak więc mów, proszę. Dlaczego my i do czego jesteśmy wam potrzebni. Gdy to powiesz będziemy mogli porozmawiać na poważnie.

Denise po “drobnym” lagu, trochę to było dziwne, że tylko ją wyjebało z serwera, ale kilka chwil później dołączyli do niej Michał i Kane. Znajdowała się w pociągu, który mknął chyba wśród Drogi Mlecznej, bo było bardzo bardzo ciemno, ale za to bardzo pięknie. Wsłuchała się w słowa Michała i jakiegoś, kolesia, który proponował im pracę u siebie.
-Przepraszam, że przerywam twój monolog, ale masz rację co do tej całej sytuacji - wtrąciła się do rozmowy blondwłosa dziewczyna. Zerknęła na Kane’a, może on też coś doda od siebie, ale widać, iż wolał na razie słuchać tego co mówili.
-Skoro wspomniał pan o “opłacalności” to ile kasy byśmy dostali za rzekomą współpracę? - zapytała wprost Denise nowego biało-czarnego kolesia. Czekała w milczeniu na odpowiedź.

Mężczyzna spojrzał na Denise - Otrzymacie obiecaną w e-mailu dwukrotność waszej pensji w ,,Pear’’, oczywiście praca będzie tymczasowa, co tydzień będziecie otrzymywali wypłatę, dopóki nie rozwiążemy naszego problemu. Dodatkowo, przypuszczam, że Pear nadal będzie wypłacać wam waszą przynaleźć. Czyli prościej rzecz ujmując, będziecie mieli trzy razy większą pensję niż do tej pory. - po chwili przerzucił swoje spojrzenie na Michała - Na początku będę chciał, żebyście spotkali się z kilkoma ludźmi, którzy przekażą wam dalsze polecenia i instrukcje osobiście. Chcemy, żeby pierwotna wersja ,,War in Space’’ była dostępna dla wszystkich użytkowników, ale żeby tego dokonać, potrzeba tutaj szeregu różnych czynności, robimy co możemy, ale wybraliśmy akurat was, ponieważ wasze indywidualne położenia lokalizacyjne, w pełni sprzyjają wykonaniu kilku prostych czynności, w świecie fizycznym. Powiem tylko, że będzie to praca nielegalna, więc musicie się liczyć z ewentualnymi konsekwencjami, gdybyście z jakiegoś powodu się potknęli.

- Czyli jednak mamy być kretami - spuentował Michał - Jaki w tym sens skoro wy już jesteście na celowniku, a w firmie wiedzą o naszym spotkaniu? Wiem, powtarzam się. Ale nie widzę możliwości tej współpracy. - przerwał na chwilę by sięgnąć do kieszeni koszuli po paczkę papierosów, przedział wypełnił tytoniowy dym - Możesz to uściślić? Tak przy okazji, powiedz jak mamy się do ciebie zwracać. To trochę niewygodne i na dodatek mało uprzejme skoro ty znasz nasze imiona, a my twojego nie.

Kane który jak dotąd przysłuchiwał się w milczeniu toczonym rozmowom siedział tylko i kiwał głową jakby z niedowierzaniem. Coraz mniej z tego wszystkiego rozumiał. Niby to mieli dostać podwójna wypłatę, a zaraz się okazuje, że charakter wykonywanej przez nich pracy może być nie do końca legalny i mogą ponieść za to konsekwencje. Jedno wykluczało drugie. Coś tu nie grało i to bardzo. Albo problem był naprawdę poważny albo chęć wydania gry była tak silna, że skłonni są to zrobić po trupach… Tylko czyich? Oby nie ich betatesterów w pierwszej kolejności.
Pokręcił głową jeszcze raz.
- Ja to się chyba lekko pogubiłem w tym wszystkim.

- Starałem się unikać szczegółów, ponieważ jest zdecydowanie za wcześnie, aby obdarzać was jakimkolwiek zaufaniem. - odparł.
W tym momencie w uszach testerów zabrzmiał niewyraźny głos administratora.
- Nareszcie udało mi się z wami skontaktować… co za ulga. - westchnął - Nie wiem, gdzie się znajdujecie. Nie mam tutaj żadnych uprawnień administracyjnych. Nalegam, żebyście jak najszybciej się rozłączyli. Już wiemy, w czym leży problem, dostaniecie obiecane wynagrodzenie.
Tajemniczy mężczyzna nie słyszał administratora, w trakcie gdy ten mówił, on kontynuował swoją próbę nawiązania współpracy z beta-testerami.
- Nie ważne jak się nazywam, nie będę wam zdradzał prawdziwego imienia, nie mam też ochoty na wymyślanie fikcyjnego. Nazywajcie mnie jak chcecie, John, Mark, Daniel, cokolwiek, jeśli to ma sprawić, że poczujecie się swobodniej w moim towarzystwie. - spojrzał na Kane’a - Streszczę wam, pokrótce. War in Space to projekt-wiadomość, zawiera w sobie dane, których w normalnych warunkach nie bylibyśmy w stanie przekazać. Sprawa jest poważniejsza, niż sądzicie. ,,Pear’’ wie że jeden z byłych pracowników chcę się z wami tutaj spotkać - w tym momencie urwał na chwilę, zastanawiając się, czy powinien poinformować ich o tak istotnym szczególe, ale po chwilowym namyśle, uznał to za konieczne - Ale jeśli zaprzeczycie, i powiecie że do żadnego spotkania nie doszło,uwierzą wam. Jestem zaawansowaną sztuczną inteligencją, podobnie jak Scott, stworzoną ze wspomnień i myśli mojego prekursora. Kiedy zajrzą na listę użytkowników, którzy byli w tym czasie online na tym serwerze, będą sądzić, że nikt się nie zjawił. A ja, potrzebuję małych przysług, między innymi, odebranie pendrive’ów i przekazanie im kilku pracownikom firmy Pear, jeśli załatwicie to szybko i ostrożnie, nikt nawet nie zwróci na was uwagi.
- Słyszycie?! Wynoście się stamtąd! - krzyknął administrator.

Denise machnęła parokrotnie dłonią w powietrzu odganiając dym papierosowy, niby lubi ten zapach, ale ten akurat ją drażnił.
-Słuchaj pan, kimkolwiek pan jest, Michał ma rację co do tego jak ty to nazwałeś... - czekała na słowo w swojej główce -...kretami tak mamy być kretami w tej “organizacji”? - ostatnie słowo wzięła w cudzysłów. Na chwilę zignorowała polecenia admina w słuchawce starając się ogarnąć tą kuwetę.
-Ta szybko i po cichu mhm już to widzę - rzekła blondynka i skrzyżowała ręce na piersi.
-Nie wiem jak wy panowie, ale ja się stąd zmywam - stwierdziła i siedziała z zakasanymi rękawami oraz czekała na ruch Michała i Kane’a, by się “wylogować”.

- Kretami? - zapytał mężczyzna - W żadnym wypadku! Jedynie tymczasowymi chłopcami na posyłki, to lepsze określenie. Prosta i szybka robota.

Michał w pewnym momencie przestał słuchać. Zamiast tego spojrzał na rozmówcę po czym mrugnięciem nastawił soczewkę niewidocznego aparatu służącego do screen capture. Kolejne mrugnięcie umożliwiło zrobienie zdjęcia.
Kto wie. Może się przyda.
- Popieram. Twoja oferta, kolego, jest wysoce niehonorowa. Znasz to słowo? Pewnie słyszałeś. Takoż ja również spadam. Kane?

- Nie ma co tu za dużo debatować w końcu jak działamy zespołowo to jak to mówią jeden za wszystkich wszyscy za jednego… - dorzucił Kane.
 
__________________
I am a Gamer. Not, because i don't have a life. But because i choose to have Many.
Discord: Adi#1036
Adi jest offline