Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-01-2017, 18:06   #11
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Sytuacja była niejasna, a tego nie lubił, miło było wiedzieć komu trzeba przyłożyć. Zdawało się, że tym razem będzie musiał z tym najpierw poczekać. Wizyta u Prazy była o tyle dobra, że nie zwlekał z wypłatą zaliczki na wyposażenie wyprawy. Nie potrzebował wielkiego uzupełniania zapasów, ale kilka dodatkowych rzeczy zawsze się mogło przydać. Zastanawiał się czy większa menażeria będzie im towarzyszyć, czy będą tak nazywać ich, kiedy mieszkańcy zobaczą kto wyrusza do lasu. Nie było jednak tak źle jak być mogło, przeważali ludzie, nie było przemieszania elfów z krasnoludami, co zwykle się wiązało się z mordobiciem lub wyzywaniem matek do czwartego pokolenia. Dwa psy i łasica nie bardziej pasowały do wyjścia na piknik niż wyprawę.

Kiedy przepytali już wszystkich, którzy przychodzili im do głowy, ruszyli się przygotowac, zakuty ciągle w zbroję wojownik poszedł w kierunku sklepu Eyarmucka. Zakupy dla Kobuza były dość proste, uzupełnił zapasy kwasu, który używał czasem również do ozdabiania wyrobów, ostatnio nawet częściej niż jako broni. Do tego pięć flaszek oliwy, jednak bardziej jego uwagę przykuł asortyment pocisków i broni. – [i]Baggnockle, na co ci tyle srebra, jakieś plotki których nie słyszałem, szykuje sie najazd, czy nowa moda wśród karawan i strażników, że ci sie opłaca tyle tego trzymać? – Zagadał Kobuz i pogadał jeszcze chwilę, nim ruszył dalej. Następny w kolejności był rzeźnik, gdzie zaopatrzył się w świeże mięso dla Mili, biorąc poprawkę na zaskarbienie sobie przyjaznego nastawienia dla dwóch psów, które miały również wyruszyć. Na koniec zaś dotarł do Stalowego Dębu, by wypełnić swe bukłaki piwem na drogę oraz rozejrzeć się po przebywających w mieście twarzach przy kufelku, narzekając na ceny żelaza i węgla ostatnimi czasy. Nie żeby miał ku temu powody, zwyczajnie, z przyzwyczajenia. Męzczyzna powoli pił gęste piwo, a Mila w tym czasie polował. Polował, nie polowała, imię łasicy wzięło się z czasów, kiedy Kobuz o tych stworzeniach wiedział naprawdę niewiele. Od tego czasu zdążył się nauczyć, że mieszka pod jedym dachem z drugim samcem, imię jednak przylgnęło. Mila miał swego rodzaju układ z karczemnym kotem, nie polowali na siebie nawzajem. Miejscowy kot cenił swoje futro i uznał dłuższy czas temu, że jest tam dość myszy, by móc się dzielić z łasicą.

Wieczorem, po powrocie do domu, z rozkoszą wysupłał się ze zbroi i rzucił na łóżko. Musiał poustawiać sobie prioytety na wyprawe. Musieli uważac na wszystko, zwłaszcza dzikie elfy, a przy okazji odróżnić ich od druidów, z którymi wypadałoby najpierw porozmawiać a którzy mogli nie mieć niczego wspólnego z tym co się w lesie działo. Niepkoiły go nieco słowa Arathorna, to mogło być tylko jego przeczucie, ale Kobuz dawno temu nauczył się ufać przeczuciom, czasem były jedynym powodem, dla którego wracało sie z tarczą a nie na tarczy. Zwłaszcza kiedy mówił o niepokoju druidów. Nie wyglądało mu to dobrze, ale jeśli jemu to brzydko pachniało, przeciętny mieszkaniec miasteczka miałby pełne gacie. Poprawił koce, i po chwili spokojnie spał, by rano zerwać się nieco przed świtem.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline