Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-01-2017, 21:45   #12
Kawalorn
 
Kawalorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Kawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwu
Gdy Dragomir wyszedł, spojrzał z ulgą i zdziwieniem na Afera, który przyjaźnie się witał z bydlęciem Aldony.
- Jaki ten świat mały - rzucił z uśmiechem do strażniczki, którą po reakcji rozpoznał jako panią Pieseła. - A ten komendant nawet wyraźnie zapytany nie powiedział, jakie mamy uprawnienia w negocjacjach... Nieźle. Za samo użeranie się z takim dowódcą zasługujesz na miano weterana wojennego.

* * *

- Psia choroba, tom sobie z Orethesem pogadał... - mruknął Łowczy w "Stalowym Dębie".
Dragomir fachowo ocenił łeb niedźwiedzia i z uznaniem w milczeniu pokiwał głową.

* * *

Dragomir cierpliwie wysłuchał Urathesa i zwrócił się do niego w języku leśnym, z zamiarem tłumaczenia na bieżąco przebiegu rozmowy na wspólny:
- Masz na myśli, że na pewno nie przez druidów z Wężowego Lasu, czy ogólnie na pewno żaden druid za tym nie stoi? Bo pamiętasz, jak ci opowiadałem moją podróż na wschód? Druidzi bywają różni i co niektórzy wzajemnie się tłuką. I jeszcze coś... czego możemy spodziewać się po centaurach? Może kogoś z twoich spotkamy. Zastanawiam się, jak wtedy z nimi postępować.

- Myślałem, że spotkam Orethesa, ale ledwo przybył, to wybył... pozdrów go ode mnie, jeśli wróci pod moją nieobecność. I trzymaj się - powiedział myśliwy na pożegnanie.

* * *

Przy rozmowie z Artahornem Dragomir chciał się upewnić, czy kapłan potwierdza wersję Urathesa.
- Jak sądzisz - czy to, co tam się wydarzyło, musi być związanie z siłami wrogimi Naturze - może coś z nekromancją albo wynaturzeniami? Czy może jest szansa na to, że jacyś wrodzy druidzi przejmują las, choćby ci od Malara?

- A szare elfy mogą teraz współpracować z druidami przy tym wszystkim? - dodał jeszcze Dragomir.

* * *

Łowczy zawitał jeszcze do Baggnockle'a.
- Mam wieści. Komendant wezwał mnie, żeby iść z paroma innymi gośćmi do lasu, rozwiązać problemy z druidami... nie użyczyłbyś czegoś, co by pomogło mi nie zginąć? Taka inwestycja w trwałość hodowli - uśmiechnął się bezczelnie. - Przy czym gwarantem mojego przeżycia może okazać się przeżycie moich towarzyszy wyprawy... A właśnie, chciałbym jeszcze wziąć trochę karmy dla psów z naszych zapasów. Może nie być czasu na polowanie, a jak nas jakiś zwierzyniec napadnie, to nie wiem, czy przy tych gościach z wyprawy będzie co z tych zwierząt zbierać. Magia, rozumiesz. Ooo, i miałeś tu gdzieś srebrne strzały. Tam w lesie to chyba nie tylko nasi rodzimi druidzi rozrabiają, więc mogą się przydać. A może miecze także...

Po rozmowie wstąpił jeszcze do hodowli, żeby opierniczyć wszystkich pracowników, tak na zachętę.

* * *

Na koniec Dragomir trafił do kolejnego znanego mu miejsca - kaplicy Torma. W końcu był tu może nie najgorliwszym, ale jednak regularnym bywalcem. Z zainteresowaniem wysłuchał uwag kapłana.

Reszta dnia upłynęła myśliwemu na sprawdzaniu sprzętu i relaksacyjnym, oględnie mówiąc, opierniczaniu się przez wyprawą.
 

Ostatnio edytowane przez Kawalorn : 19-01-2017 o 22:04.
Kawalorn jest offline