19-01-2017, 22:11
|
#7 |
| -Do kroćset!- Zaklął czarodziej, gdy tylko odzyskał na tyle tchu w płucach. Balzacc, gdyby tu był, z pewnością pofrunąłby na sam szczyt bocianiego gniazda i ogłosił się takielarzem, pierwszym majtkiem, kapitanem okrętu i papieżem na raz. Niestety, bogowie pokarali Sanda niezdatną do lotu fizys, z tymi jego pełnymi kośćmi i brakiem skrzydeł. Czarodziej puścił się omasztowania i opadł niezdarnie na dół, odbijając się od pokładu z głuchym tąpnięciem. -Do chrzanu z tym! Tam macie swojego tekliniarza, dowcipnisie!- Wskazał kciukiem na hobgoblina. -A ty, suko, jeszcze mnie popamiętasz.- Warknął do 'podbiegającej' do masztu syreny.
Ostatnio edytowane przez Krieger : 19-01-2017 o 22:32.
|
| |