Wasyl zostawił worek przy wejściu i podszedł do kominka, który dawał tak miłe ciepło. Wreszcie może się rozgrzać a nie moknąć i marznąć na dworze.
- Co tu dużo mówić. Mieli swoje gniazdo w jaskini niedaleko farmy. Tak jak Colonski mówi. Robili sobie napady na okoliczne farmy i czaili się na kupców i podróżnych na traktach.- Mówił spokojnie opierając się o ścianę przy kominka.
- Raczej udało nam sie wszystkich do ich bogów posłać. Nikt nie uciekł, no chyba, że mieli jeszcze inna grupę lecz wątpię w to.- Dodał po chwili.
- Co do narzędzi. Jakieś znaleźliśmy, ale nie wiem czy wszystkie potrzebne. Może Roger coś w tej kwestii dopowie.- Kiwnął głową na młodego brodacza.