Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-01-2017, 20:20   #131
 
Fyrskar's Avatar
 
Reputacja: 1 Fyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputację
Koń, jak to miał w zwyczaju, chrapał i boczył się na samą myśl o wsiadaniu na prom, z Schumannem na grzbiecie, czy też bez niego. Mężczyźnie pomysł również się nie podobał. Nie dlatego, że też bał się podróżowania w ten sposób, a raczej ze względu na wyśrubowane ceny, jakich przewoźnicy żądali za przeprawę.

Dlatego też po całym dniu podróży trzymał się go zły humor. Prom zostawił daleko w tyle, ale srebra jednak było mu żal. W sakiewce miał więcej kurzu i pajęczyn niż monet, a zapotrzebowanie na usługi przepatrywacza było o wiele mniejsze niż się spodziewał. Tutaj, na północ, skuteczną konkurencję robili mu miejscowi traperzy. Mieli zaufanie ludności, wyrobioną markę i przede wszystkim znali teren. Leo nie.

Zamiast tego wynajął się do ochrony spławu drewna. Flisacy i drwale w bindudze wsiadali na wrzucone do rzeki, pieczołowicie powiązane ze sobą ścięte drzewa. Na takich tratwach z krótkimi postojami mieli dotrzeć aż do Pińska, a dalej do Iska, gdzie bale mieli wykorzystać do budowy portu. Schuman miał ich eskortować tylko do tej pierwszej osady.

Przemiana dzikich ostępów w tereny - jak to mieszczuchy określały - cywilizowane była rozłożona na kilka etapów. Pierwszym zwykle był karczunek i na tym poziomie była większość okolicy. Przepatrywacz jechał przybrzeżnym, bitym traktem, z jednej strony mając oko na rzekę i spław drewna, z drugiej - na oddzieloną od drogi jedynie wąską linią między ścianę lasu. Ciemną i nieprzeniknioną. Miał dbać o bezpieczeństwo drwali, gdyby coś przyplątało się od strony lądu. W okolicy podobno kręcili się zwierzoludzie, mieli podobno już nawet napaść na jakąś osadę lub sadybę.

Stirlandczyk traktował zagrożenie poważnie. Zarządca tartaku chyba mniej, bo zatrudnił do ochrony tylko jego. Ale z drugiej strony, na spławiane bale dostać się niełatwo. Samotnego jeźdźca dopaść prościej. W ciągu dnia przebywali dystans od siedmiu do dziesięciu mil - w zależności od okolicy oznaczało to ominięcie kilku do kilkunastu nawet sadyb i dotarcie w miejsce, w którym spławiający drewno robili sobie przerwę na króciutką drzemkę. On oczywiście musiał czuwać, choć bardziej od niewyspania denerwowało go to, że musiał z własnej kieszeni płacić za przeprawę. Przezornie nie odliczył jeszcze kosztów podróży od przewidywanego wynagrodzenia, ale czuł, że w najlepszym przypadku wyjdzie na zero.



Na podgrodziu Pińska było błotniście. Poza tym, były tam też różne inne rzeczy, ale przede wszystkim, było tam cholernie dużo błota i duszącej wilgoci. Wyjątkowo nie miał pretensji do swojego kasztana o poirytowane chrapanie i parskanie. Pomiędzy chylącymi się ku sobie drewnianymi budynkami było rzeczywiście obskurnie. Zgrzytnął zębami i zeskoczył z konia. Negocjowanie wynagrodzenia za ochronę spełzło na niczym i koniec końców dołożył do interesu. Złapał konia za uzdę i ruszył do stajni po drugiej stronie ulicy. Musiał zostawić gdzieś wierzchowca, znaleźć nocleg. Tłok na uliczkach był potworny, wjazd do miasta kosztował mężczyznę mnóstwo czasu i cierpliwości, wynegocjowanie ceny za zostawienie konia też.

- A żeby çię şzlag trafił! - zawołał nagle i gniewnie Leonard, zaplątawszy się pomiędzy kopyta czyjegoś konia. Wymawiał słowa świszcząco i sepleniąco.
Obelgi kierował oczywiście nie w kierunku wierzchowca, a jeźdźca. On też, wąsaty gospodar, mu odpowiedział, ale w całym zamieszaniu przepatrywacz nie dosłyszał wypowiadanych przez niego słów, odszczeknął mu się jedynie na pożegnanie w reikspielu.

Całe to zamieszanie wyprowadziło go z równowagi, no cholernie go wyprowadziło. Na szczęście w tej zabitej dechami dziurze mieli przynajmniej karczmę, choć była to tylko jedna, tłoczna izba. A poza tym Leonard dałby głowę, że ktoś jeszcze wczoraj przeprowadzał przez nią bydło. Rozsiadłszy się wygodnie na służącym za krzesło pniaku, zamówił piwo, to było nawet jak na miejscowe standardy niezłe. Nie wiedział jeszcze, że do tej okolicy przyjdzie mu się dobrze przyzwyczaić.

Dowiedzieć się przyszło mu blisko godzinę później, kiedy już napełnił brzuch kaszą z kawałkami ryby. W swoim zamyśle miała być to ryba, nie pomniał jaka, z dodatkiem kaszy właśnie. Do odwrotnych proporcji był już przyzwyczajony. Nie zdążył się z kolei zaklimatyzować, jeśli chodziło o nieznanych mężczyzn znienacka kładących mu ciężką łapę na ramieniu. Nie był też ukontentowany tym, że od jegomościa solidnie waliło rzecznym mułem, tak, że w pierwszym odruchu Stirlandczyk dałby głowę, że to topielec do niego podszedł.
- Çzego? - warknął, odzyskawszy nieco rezonu. Spróbował też strącił obcą łapę ze swoich w miarę jeszcze czystych ubrań, ale niezbyt mu to wyszło.
- Wzywa cię do siebie zarządca portu - odpowiedział nieznajomy i przytrzymał przepatrywacza w miejscu. - Siedź, siedź, dojedz swoją kaszę najpierw. Nie byłoby dobrze, gdyby się zmarnowała.
Schumann chciał zaprotestować, ale uznał, że faktycznie lepiej napełnić brzuch. Kilkoma szerokimi ruchami łyżki wepchnął sobie resztę żarcia do gęby i otarłszy sobie usta rękawem kurtki, wstał z pieńka.
- Możemy ruşzać - rzucił.



- Jestem Jorgow, zarządca portu - powiedział spokojnie znany już przepatrywaczowi wąsacz. W myślach przeklął skurwysyna, swoją nieuwagę zresztą też. - I teraz, skoro już się wszyscy znamy. Konkret. Schumann. Jego Wysokość Michaił Wołga zobowiązał mnie do utworzenia drogowego patrolu. A ja uważam, że ktoś taki jak ty w sam raz się do naszego, już działającego, patrolu nada. Prawdę mówię?
- Tak şądzę - odmruknął przepatrywacz.
- Umowa - zarządca wyjął spod stołu kartkę papieru i przez chwilę zapełniał ją w milczeniu słowami. - Opiewa na czterdzieści szylingów, za osiem dni, do końca wiosny. O zelżeniu urzędnika carskiego zapomnę. To jak, podpisujesz?
- A mam jakiś wybór? - zapytał retorycznie Leonard i podpisał się. Pełnym imieniem i nazwiskiem, całkiem ładnie. A najpierw przeczytał podpisywany dokument. Położył pióro na blacie stołu.
- Wikt i opierunek oraz stajnia są dostępne w zajeździe młyńskim na północnym podgrodziu, a docelowo w karczmie w wiosce Isk, gdzie wznoszony jest port. Kiedy twój patrol wróci, a niedługo powinien być z powrotem, dołączysz do niego. Wszystko jasne?
- Jak şłoneczko, panie Jorgow.
- Tak właśnie myślałem, że bystry z ciebie chłopak. No, to sobie pogwarzyliśmy, ale teraz mam trochę roboty. Weź swojego konia do nowej stajni i się, ten tego... zaklimatyzuj. No, miłej drogi.
- Mhm - burknął i zebrał klamoty. Trzeba się będzie wywiedzieć, kiedy ten cały patrol wróci. I zabrać konia z tamtej nory, gdzie go zostawił.
 
Fyrskar jest offline  
Stary 12-01-2017, 21:53   #132
 
Hasus's Avatar
 
Reputacja: 1 Hasus to imię znane każdemuHasus to imię znane każdemuHasus to imię znane każdemuHasus to imię znane każdemuHasus to imię znane każdemuHasus to imię znane każdemuHasus to imię znane każdemuHasus to imię znane każdemuHasus to imię znane każdemuHasus to imię znane każdemuHasus to imię znane każdemu
-w porządku trochę mi łapsko spuchło, poza tym w porządku- Roger mówiąc to uśmiechnął się do gladiatora - masz rację wracajmy - to powiedziawszy ruszył za towarzyszem .
 
Hasus jest offline  
Stary 15-01-2017, 16:55   #133
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację

Las nad Barwią, 4.09.2512 roku

Niezależnie od tego, jakie były zamiary Adelmusa spanikowany Felek faktycznie załadował Arniego na grzbiet siwka a sam wskoczył w siodło tuż za bezwładnym towarzyszem. Na odchodne przyglądał się oddalającemu się kapłanowi z mieszaniną strachu i gniewu.
- Masz przesrane - powiedział Pioter do Felka, po czym ruszył za Adelmusem.

Test lojalności
Adelmus (34+20=54): 57 nieudany



* * *


Farma Kulawego Zenka, 4.09.2512 roku

Asyłbiek zatrzymał się. Nie mógł być świadomy tego, że irytacja ogarnęła już ponad połowę spośród tych, którzy przeżyli patrol. Naprzeciw niego stał Frederick, rozbuchany i gotowy do walki przedstawiciel wagi ciężkiej. Jego postura i słowa zrobiły wrażenie.
- Nie mam dowodów, ale nie ogonisz się. Zobaczysz. - Schował broń, odszedł kawałek ku drodze, gwizdnął.
- Szlag, poleciał już spory kawałek.

Od drogi wiało ciszą, natomiast zza stodoły wyłonili się nieustraszeni łowcy leśnych mutantów i pogromcy zwierzoludzia z mackami, Wasyl i Roger. Grupa wspólnie zadecydowała zabrać na wóz poległych, truchło mutanta spalić a wejście do tunelu prowizorycznie zamaskować. Nie były to ostateczne postanowienia, bowiem W międzyczasie na farmę dotarł Adelmus i Pioter. Ten ostatni stanął przed Frederickiem i zaraportował.
- Znaleźliśmy waszego ogiera na drodze, panie. Arni oddycha, ale się nie rusza. Felek zabrał go do miasta, do medyka.

Atmosfera na wozie mimo wszystko była nieciekawa. Wzajemne zarzuty nadwyrężyły i tak wątłe relacje strażników. Pozostali wymęczeni trawili posłyszane i doświadczone fakty. Co chwila ktoś podnosił głos przekonany, że zauważył mutanta na skraju drogi, to za nimi, to znowuż kryjącego się w wodzie przy brzegu. Wszystkie alarmy były jednak fałszywe. Halucynacje o zwierzoludziach dręczyły Wasyla, Rogera i Fredericka. Asyłbiek był czujny jak zając, choć ujebany po szyję.

Test lojalności
Frederick (31-10+20=41): 63 nieudany
Test zastraszania
Frederick (33): 21 udany
Obłęd
Frederick (0) +1
Roger (1) +1
Wasyl (1) +1



* * *


Zajazd młyński, 4.09.2512 roku

Jorgow powitał ich zagniewanym spojrzeniem z okna swojego pokoju, znajdującego się na piętrze zajazdu. Wyglądał patrolu już od dłuższej chwili a zatroskane myśli uspokajał popijając ciepły kwas z ceramicznego pucharka. Widok zwłok na wozie nie poprawił mu humoru.

Wóz potoczył się turkocąc po głównej ulicy. Gdy zjechali w boczną uliczkę koła ugrzęzły w błocie. Wierzchowiec Kuczmy nie miał siły ich wyciągnąć, chwiał się na postoju ze zmęczenia. Niebo za chmurami zapewne zaciągnęło się pomarańczą i czerwienią. Na ziemi nie było sposobu, by się o tym przekonać. W podróży od dłuższej chwili patrolowi towarzyszyła mżawka i wiatr. Przemoczeni, milczący choć zwycięscy wkroczyli do knajpy straży. Stajenny zajął się wozem i mdlejącym zwierzęciem, a schodzący na parter Jorgow zaczepił pijących w sali młynarzy.
- Spierdalać mi stąd. Won!
Tamci wyszli nie podnosząc głów. Zarządca z oczekiwaniem przyglądał się ocalałym. Nigdzie nie było ani śladu Felka czy Arniego. Przy kominku siedział natomiast brodacz z piwem w ręku.
 

Ostatnio edytowane przez Avitto : 15-01-2017 o 17:30.
Avitto jest offline  
Stary 19-01-2017, 16:18   #134
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Wasyl wyszedł z lasu razem z Rogerem. Wyszli za chałup i zobaczyli groźnie łypających na siebie dowódców milicji.

- Dobra! Spokój ma tu być!- Ryknął o zmierzył wzrokiem to jednego to drugiego.
- Teraz pora na zastanowienie się co czynić. W Pińsku sobie porozmawiacie po wykonaniu zadania.- Dodał i bacznie przyglądał się dwójce. Był gotowy zagrozić im swoim dwuręcznym toporem lub ewentualnie się bronić. Nie sądził by ruszyli na niego wiedząc jaki jest zabójczy w walce. Pół Pińska trąbi o jego umiejętnościach a walki tu czy w jaskini też pokazały, że opowiastki nie są bajkami.

Przeszukał całą farmę i pomógł załadować trupy na wóz. Ucieszył się gdy pojawił się Adelmus i podszedł do niego.
- I jak? Wszystko dobrze? Nie było jakiś problemów?- Spytał z nie ukrywaną odpowiedzialnością za przyszłego kapłana.
Przed spaleniem zwłok mutantów pofatygował się i odrąbał łby mutantom na dowód wykonania zadania. Niby miał świadków w postaci milicjantów, Rogera i akolity. Nie sądził by bojar podważył ich uczciwość, ale wolał się zabezpieczyć. Łby schował do wora znalezionego na farmie i przytroczył do wozu.

Dotarli wreszcie do Pińska. Mżawka towarzyszyło im od farmy, dzięki niej byli czyści od krwi po walce a i smród ciał nie był odczuwalny. Przed samym wjazdem do miasta Wasyl nakrył zwłoki by nie wzbudzać paniki wśród ludności. Wiedział jak to może źle działać na cywili.

Weszli do knajpy. Wasyl zdjął płaszcz i strzepnął go wieszając na haku przy drzwiach. Podniósł worek z głowami i zapytał.
- Mam łby tych szkarad. Bandyci okazali się mutantami jak Panie Jorgow możecie się domyślać. Z Panem mam uregulować wynagrodzenie czy muszę bezpośrednio z Bojarem?- Potrząsnął workiem nie chcą jeszcze go otwierać by nie zabrudzić podłogi czy stołu.
 
Hakon jest offline  
Stary 19-01-2017, 18:26   #135
 
Orthan's Avatar
 
Reputacja: 1 Orthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputację
Adelmus słysząc słowa Drozdowa pokiwał smutnie głową, rozglądając się pobojowisku.

-To nie jest dobry dzień, przynajmniej dla tych co polegli. Oby przynajmniej nasz ranny dotarł na czas do grodu i tam pomoc zastał.

Po czym przyglądając się ciałom zmarłych powiedział.

-Trzeba by ich ciała godnie pochować. Oby Morr przyjął duszę tych co dziś zginęli do swego królestwa. A przeklęte plugastwo spalić, tylko na to zasłużyli.


***

Gdy dotarli do pod zajazd, Adlemus wchodząc otrzepał się z wody i widząc Jorgowa zwrócił się do niego, rozglądając się po sali.

-Ranny dotarł do Medyka Panie Jorgow? Był z nim inny strażnik, mieli konia Colonskiego. A po za tym Panie Jorgow trzeba zmarłych pochować, wielu dziś trafiło do królestwa mego Pana
 
__________________
''Zima to nieprzyjemny czas dla jeży, dlatego idziemy spać''
Orthan jest offline  
Stary 19-01-2017, 21:00   #136
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację

Mikołaj nieznacznie osunął się w krześle wzdychając.
- Od początku. Byli drwale. No byli, większość nie żyje. Dwaj się ostali po napadzie zwierzoludzi. Namordowaliście się i należy się wam za to nagroda. Ale zanim cokolwiek wypłacę powiedzcie co znaleźliście w lasach? Może skradzione narzędzia, a? Gdzie się kryły te plugawe stwory?

- Nic mi nie wiadomo o rannym, Wielebny. Któż to taki? Zaraz poślę po Madeja, może od razu doń się udali? Pozostań z nami, Ojcze, odprawimy zmarłych w podróż niezwłocznie po tym, jak zajmiemy się obecnymi, żywymi znaczy.

- No i niech mnie Chaos pochłonie, od czego ja was mam co? -
zwrócił się smutnym tonem Jorgow do Kuczmy i Colonskiego. - Co tak milczycie?
 
Avitto jest offline  
Stary 19-01-2017, 21:20   #137
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
- Co tak milczymy? O KURWA! Potwory przemieszczają się podziemiami! Wykopują przejścia, a potem wdzierają się przez piwnicy i równocześnie wchodzą od frontu! Powinniśmy sprawdzić piwnicę! Natychmiast! - zaraportował krzykiem Colonsky po czym poszedł do regału z trunkami, a jak jest jakaś beczka to raczej do niej, uraczył się piwa po czym upił trochę z kufla. Trochę? Wydoił połowę na raz, a jego nogi ruszyły w kierunku wejścia do piwnicy. W pewnym momencie odwrócił się i kuflem wskazał na Kuczmę - A jego to chyba zaczarowali hipnotyzmem, czy czymśtam, bo odprawił mi konia i byłby mnie zaatakował, gdybym nie przemówił mu do rozsądku.
 

Ostatnio edytowane przez Anonim : 20-01-2017 o 21:13.
Anonim jest offline  
Stary 20-01-2017, 08:33   #138
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Wasyl zostawił worek przy wejściu i podszedł do kominka, który dawał tak miłe ciepło. Wreszcie może się rozgrzać a nie moknąć i marznąć na dworze.
- Co tu dużo mówić. Mieli swoje gniazdo w jaskini niedaleko farmy. Tak jak Colonski mówi. Robili sobie napady na okoliczne farmy i czaili się na kupców i podróżnych na traktach.- Mówił spokojnie opierając się o ścianę przy kominka.
- Raczej udało nam sie wszystkich do ich bogów posłać. Nikt nie uciekł, no chyba, że mieli jeszcze inna grupę lecz wątpię w to.- Dodał po chwili.
- Co do narzędzi. Jakieś znaleźliśmy, ale nie wiem czy wszystkie potrzebne. Może Roger coś w tej kwestii dopowie.- Kiwnął głową na młodego brodacza.
 
Hakon jest offline  
Stary 20-01-2017, 17:16   #139
 
Hasus's Avatar
 
Reputacja: 1 Hasus to imię znane każdemuHasus to imię znane każdemuHasus to imię znane każdemuHasus to imię znane każdemuHasus to imię znane każdemuHasus to imię znane każdemuHasus to imię znane każdemuHasus to imię znane każdemuHasus to imię znane każdemuHasus to imię znane każdemuHasus to imię znane każdemu
-musiałem chyba zabardzo skupić się na tych poczwarach bo nie mogę sobie przypomnieć czy to co znaleźliśmy to wszystko - odpowiedział na słowa Wasyla - i nie stawiał bym na to że to koniec zwierzoludzmi z tej farmy byli bardzo zorganizowani myślę że to pierwsza fala . W Isku Starszyzna zignorowała zagrożenie z strony tych poczwarach i skończyło się żezią - dodał krzywiąc się na samą myśl
 
Hasus jest offline  
Stary 20-01-2017, 20:15   #140
 
Orthan's Avatar
 
Reputacja: 1 Orthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputację
Adelmus pokiwał na słowa drwala, miał rację i on uważał że bestii było więcej.

-Roger ma rację, bestii na pewno jest więcej u medyka znaleźliśmy jednego z mutantów, co dziwniejsze został zaatakowany przez jedno z plugastw które ubiliśmy - to może znaczyć że są dwie bandy. Może z sobą rywalizują, próbując zdobyć przychylność plugawych bogów?

Po czym młody kapłan zwrócił się do zarządcy.

-Ranny to jeden z strażników, jedna z bestii pokąsało go i jadem zatruła. Kazałem od razu do medyka spieszyć, może już tam są.
 
__________________
''Zima to nieprzyjemny czas dla jeży, dlatego idziemy spać''
Orthan jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:11.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172