Strzała dosięgła celu, który obrał Rolf. Zbójca na drzewie zleciał z gałęzi i uderzając o ziemię aż jęknął.
Hasmans odwrócił się patrząc po torze lotu strzały wypuszczonej przez zestrzelonego zbójca. Na szczęście pocisk nikogo nie trafił.
Szybko wrócił wzrokiem na przeciwników, którzy już leżeli w powiększających się kałużach krwi. Z tego co było widać tylko jeden z nich przeżył, ale nie wiadomo na jak długo bo krew sączyła się z niego niemiłosiernie.
Stanął i schował strzałę do kołczanu. Patrzył na Yelenę mówiącą coś cicho do ledwo dyszącego zbója. Odwrócił wzrok na drzewo z którego dochodziło skomlenie.
- Na Talla! Jak to zrobił?- Wyrwało się Rolfowi.
- To kot czy pies?- Zastanowił się przez chwilę z której oderwało go pytanie czarodziejki.
- Tak. ściągnę go.- Nie potrafił odmówić kobiecie. Ona lubiła zwierzęta a on pokaże, że umie pomóc.
Podszedł do drzewa i schował łuk. Rozpoczął wspinaczkę ku gorze.
- Niech ktoś go łapie.- Odezwał się do reszty kompanów gdy zamierzał sięgnąć po zwierzaka.