Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-01-2017, 16:13   #47
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Kevin "Cobra 222" Walker - pilot z fantazją



Rozwiązanie sceny zaskoczyło trochę pilota. Niby się człowiek napina, spina i spodziewa tego ataku czy kłopotów a jednak jak nadchodzi to i tak jakoś tak nagle. Teraz też. Ledwo zdołał wyhamować kanarka przed grupką kolegów przycupniętą pod zalewanymi przez burzę skałami a już się zaczęło. Zaczęło się!

Odgłosy burzy, lejącej o ziemię i drzewa ulewy, trzaskających głucho gałęzi i monotonnemu szumowi uderzanych ciężkimi kroplami liści wdarł się nowy dźwięk. I ruch! Wyczulone na zauważanie ruchu oko pilota od razu wyłapało niezgodność w przemykających się cieniach. Atak! Zwłaszcza, że dochodziło od strony tych ruchów syczenie czy warczenie. Nie zamierzał być nieruchomym celem! Jako pilot świetnie wyczuwał różnicę między atakiem w nieruchomy, ruchomy i ruchomy i jeszcze wierzgający cel. To nie było to samo!

- O, kurwy przyszły... - mruknął do siebie szarpiąc dźwignią zmiany biegów, obracając kierownicę i depcząc pedał gazu. Jeden ze stworów był od strony rufy i Kev nie był pewny czy to nie był jeden z ruchów jaki przez moment śmignął mu gdzieś na poboczu podczas jazdy. Jeśli tak to samochód mógł być albo szybszy albo tamte potrzebowały trochę czasu by się zdecydować na atak. Silnik jednak zdążył już zawarczeć zwiększając obroty a koła wywalić strugi pół płynnego błota i wyrwanej trawy.

Walker zorientował się w jednym, że celów jest kilka i że są trochę mniejsze niż samochód ale za to całkiem szybkie. Gabaryty sprawiały, że można było myśleć o zaproszeniu ich do mototango co właśnie planował. Choć podejrzewał, że jednak na otwartym terenie "kanarek" miałby więcej przewagi nad nimi niż tutaj w lesie.

- Dobra, ja biorę jednego! - krzyknął zarówno do radia jak i do chłopaków na zewnątrz. Choć pewnie radio sprawdziłoby się tutaj bardziej. Żółta terenówka wyrwała do przodu od razu wchodząc w wiraż gdy kierowca obrócił maszynę frontem do nadbiegającej bestii. Widział ją! Widział w skaczącej plamie świateł reflektorów jak przedziera się przez krzaki i przeskakuje nad przeszkodami potężnymi susami. Szybka i zwinna jak ocenił od razu pilot. Zapowiadało się, że może być trochę trudno ją trafić.

Niemniej z zawziętym wyrazem twarzy dowajchował wyższy bieg i maszyna również skoczyła do przodu taranując krzaki i pomniejsze zarośla. Rwała do przodu oświetlając zbliżającą się bestię. Dwunóg. Coś jak jakiś dwunożny jaszczur chyba. Wcisnął klakson mając nazieję, że speszy przeciwnika. Bestia jednak zasyczała czy zaryczała w odpowiedzi przyjmując wyzwanie. - Coo?! Chcesz grać w tchórza?! No to dawaj! No daawaajj! - wrzasnął "Cobra 222" szykując się na taranowanie przeciwnika. Zbliżali się do siebie. Gdzieś tam za burtą "kanarka" huknęły strzały ale to było w tej chwili gdzieś tam w odległej czasoprzestrzeni. On był tu i teraz i zbliżał się co raz bardziej do jaszczura. Jeszcze chwila! I zaraz, zaraz go...

- Ej, wracaj! - krzyknął gdy prawie w ostatnim momencie prawie o długość samochodu zwierzę dało susa w bok przez co rozpędzona maszyna nie wzięła jej na zderzak. - No i co? I kto jest tchórzem? Głupio ci co? No i powinno. - mruknął do siebie pilot błyskawicznie majtając kierownicą. Terenówka zareagowała jednocześnie hamując i zarzucając rufą w skręcie tak, że sunęła jeszcze bokiem wciąż się obracając w terenowym bączku. Aż wreszcie gdy prawie obróciła się o 180* w stosunku do pierwotnego kierunku jazdy prawie bez zatrzymywania się ruszyła w pościg za zwierzakiem. Ten jednak zdołał już zostawić maszynę w tyle i był już blisko głazów.

Drugi nawrót był zdecydowanie szczęśliwszy dla pojazdu i kierowcy. Tym razem bestie były związane walką lub prawie. Kev nie był pewny. Ale widział, że były zdecydowanie mniej ruchliwe. Zauważył trzy jaszczury podobne jak ten który właśnie mi skicał spod zderzaka. Zacisął zęby szykując się na uderzenie. I tak! Samochód zderzył się zprzeszkodą i podskoczył ale pilot przygotwany na to zdarzenie drogowe w lesie bez drogi opanował maszynę i tak! Znów staranował kolejnego. Ten tymrazem trafił mu centralnie na maskę, przewalił się po niej, zderzył z przednią szybą i spadł gdzieś kantem za burtą wozu! I trzeci! Jeszcze trzeci! Ten jednak dla wyproadzanej wciąż ze zderzenia i wierzgajacej bryki okazał się zbyt zwinny by Kevin go trafił, zniknął mu za zachlapanymi, błotem i ulewą szybami poprzetykanymi przyklejonmi, mokrymi liśćmi i wyrwaną trawą zaraz jak tylko go minął.

Zahamował znów pełnym obrocie ale scena ukazała mu się już inna. Widział leżące i chyba nieruchome ciała zwierzaków. Po jednym przejechał pewnie go dobijając po postrzale od chłopaków. Drugiego wziął na zderzakową klatę. Trzeciego minął ale chyba załatwili go chłopaki. Teraz nie zauważał nowych kontaktów.

- Tu Cobra 222 ja jestem cały. A jak u was? Widzicie jeszcze jakieś? - spytał już spokojniej przez radio. Wiedział, że pieszy najczęściej ma lepszą perspektywę obserwacji niż kierowca jakiejkolwiek maszny. On sam nie widział nowych zwierzaków ale i szyby nie były już najczystsze, i silnik zagłuszał co nieco a i las po tej burzy nie był najlepszym miejscem do obserwacji. Raczej do ukrywania się. Liczył więc, że jakby co to chłopaki wylookają pierwsi jeśli byłyby kolejne jaszczury skore do zawarcia z nimi zajomości.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline