Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-01-2017, 17:41   #22
Matyjasz
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu
Całkowita prawidłowość w zapłacie powinna wystarczyć dla zapewnienia sprawnego wyładunku, przy założeniu że wszyscy w nim uczestniczący są osobami w pełni uczciwymi. Zarówno Ludo jak i Hemma mieli trochę inny pomysł i w nerwowości przyjmującego ładunek kupca widzieli okazję na zarobek.
Niziołek zaczął swój fortel od próby zwrócenia uwagi ofiary na co innego niż trwający załadunek. Propozycja dodatkowej zapłaty trafiła na dość podatny grunt w końcu kto nie chciałby dodatkowych pieniędzy nawet jeżeli pracować trzeba będzie solidnie.
Hemma jako jedyna albo też chciała szybciej z tego miejsca uciec albo podłapała zamiar niziołka i przyłączyła się do próby przekonania Ludwiga do tego by więcej zapłacił.
Test przekonywania Hemma k100→ 2
Ludo otrzyma +30 przy swoim rzucie
Odpowiedni dobór słów jak i mowy ciała był głównym zadaniem każdego dobrego podżegacza, a w tej rozmowie użyła swoich zdolności w sposób perfekcyjny i była absolutnie pewna, że gdyby ona sama przekonywała Ludwiga to zgodziłby się na wszystko. Jednak nie była sama i do ich rozmowy powrócił niziołek stwierdzający, że bogowie łaskawym okiem patrzą na tego kto oferuje uczciwą zapłatę.
Test przekonywania Ludo,
+30 za sukces Hemmy, +10 za okoliczności
k100→ 79; sukces
Słowa niziołka brzmiały jak fałszywy akord w symfonii, niszczące tak pieczołowicie zbudowany klimat do interesów. Kupiec wyraźnie wahał się przygryzając wargę i chyba kalkulując w myślach.
- Pół dniówki jeżeli się uwiniecie z tym przed najbliższym dzwonem. - Stwierdził ostatecznie przy ogólnej radości tragarzy, wyrażonych gromkimi okrzykami zadowolenia. Choć awanturnicy nie zdobyli przyjaciół na całe życie, tak gdyby kiedyś potrzebowali grupy silnych ludzi do pomocy to wiedzieli gdzie znaleźć takich, którzy byliby im przychylni.
Test spostrzegawczości Ludwig:
-20 za okoliczności
k100→32; porażka
W końcu dowódca zmiany podszedł do kupca i oznajmił, że rozładunek został zakończony, przed wyznaczonym przez kupca terminem. Ludwig spojrzał na wyładowany ładunek i pokiwał głową.
- Jutro poinformuje naczelnika o premii dla was. - Odwrócił się do przemytników. - A wam huta dziękuje za usługę, przekażcie proszę panu Hagerowi wyrazy naszej wdzięczności. - Spojrzał na Hemmę wyciągnął kawałek pergaminu i coś na nim zapisał. - Poszukujemy zdolnych ludzi, gdybyś chciała zmienić branże powołaj się na mnie. - Powiedział wręczając jej kartę a następnie szybko odszedł, rozglądając się od czasu do czasu za siebie.



- Dobra idziem, mam tylko nadzieję, że nie wyłapiemy wpierdol za małych i chudego. - powiedziała Hunni mając na myśli nieludzkich towarzyszy.

***
Lithalhil


Jednak większość tego nie została zaobserwowana przez elfiego przewodnika, który postanowił porozumieć się ze swoimi bogami. Konno ruszył w kierunku dzielnicy świątyń na drugim końcu miasta po przeciwnej stronie rzeki.
Pogrążony w myślach nawet nie zwrócił uwagi, że podróż przebiega spokojnie, zbyt spokojnie można by powiedzieć aż do momentu gdy prawie wjechał w pokryty mąką rozwalony wóz blokujący drogę. Dwójka ludzi, zapewne właścicieli, biegała wokół niego obrzucając się obelgami i oskarżeniami z kogo to winy wóz stracił koło, ciągnący go do niedawna osioł tylko żałośnie ryczał w kierunku ciemnego nieba.
Nie chcąc się angażować wyminął wóz i udał się dalej, do zbudowanej z przepychem dzielnicy świątyń gdzie skręcił w mniej majestatyczną uliczkę kończącą się ciemnym parkiem.
Na środku parku znajdowała się skromna zwiększona kopułą z białego kamienia kaplica poświęcona wszystkim bogom elfów. Cel jego podróży.




***
Reszta


Pozostali dzielni przemytnicy z mieszkiem pełnym złotych monet dzielnie ruszyli w kierunku ich tradycyjnej karczmy. Wybrali dłuższą drogę, choć byli tutejsi, dlatego że byli tutejsi wiedzieli, że lepiej unikać ulic Faulestadu nocą. Długa droga dłużyła się jeszcze bardziej na myśl obiecanego trunku, skonfliktowaną z paląca świadomością jego obecnego braku.
Jednak pomysł by iść kupą i relatywnie bezpieczną trasą wzdłuż niezasypiającego nabrzeża a potem jedną z głównych ulic, okazała się być trafny i dotarli do swojego celu nieniepokojeni, przynajmniej nie bardziej niż zazwyczaj.


Pod Ślepą Świnią
Głosił znak, przynajmniej wedle legend kiedy był jeszcze widoczny. Obecnie nie wiadomo jak oficjalnie nazywała się tawerna, w której zwyczajowo przebywał Hager a skoro on to i jego pracownicy.
Przed wejściem właśnie obficie wymiotował jeden z klientów, podtrzymywany przez pomocnego młodzika. Pomocnego do chwili gdy ktoś zauważył, że młodzian ten w tym samym czasie pozbawia pijaka kosztowności. Chłopak widząc was szczerze się uśmiechnął i z szacunkiem kiwnął głową.


W środku nie było tłoczno, choć nie było też pusto.
Na wejściu awanturników powitał Gumar, zbliżający się wraz z nieznikającym z jego twarzy szyderczym uśmiechem.
- Gert mówił, że przyjdziecie. Przyjaciele Gerta są moimi przyjaciółmi. Specjalnie dla was mam nierozcieńczone piwo, ponoć niemal tak dobre jak to warzone przez samego Bugmana – Zhorin na wspomnienie legendarnego krasnoludzkiego piwowara nie mógł się powstrzymać i słabo zaśmiał się pod brodą, jakby cokolwiek co w tym miejscu jest mogłoby się umywać do trunku Bugmana. Przy dobrych wiatrach będzie faktycznie nierozwodnione. Podczas gdy Gumar zlustrował grupę wzrokiem. - A i jest i Ludo, mój mały druhu, wybawco, wielką radość mi sprawiasz bo bo mam zajęcie w którym tylko ty mi możesz pomóc...


Gdy karczmarz postanowił napastować niziołka reszta grupy miała okazję rozejrzeć się po innych wyróżniających się gościach.


W jednym z rogów siedziała grupa ludzi, która zdawała się ubijać jakiś interes. Mając na uwadze miejsce pewnie szemrany.


Przy innym stole siedziała grupa osób grająca w karty. Dietrich poznał stałych bywalców, szulera Adolfa i siedzącą na kolanie jednego z jeleni Petrę. Numer stary jak świat, ładna dziewczyna odwraca uwagę celu by szulerowi łatwiej było kantować sam stosował ten numer nie raz z tą samą panną afektu w rozsądnej cenie.


Co prawda nie osobą ale przedmiotem wartym zainteresowania był bar dający okazję by móc przekuć obietnicę darmowego trunku w rzeczywistość.
 
Matyjasz jest offline