WÄ…tek: Londyn 2005
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-05-2007, 10:57   #299
Rhamona
Banned
 
Reputacja: 1 Rhamona nie jest za bardzo znany
- Jakieś wieści Kochanie? - zaczął Michael.
- Tak, jesteśmy w domu Andrew, Erick i Nick nalegali, to dla nich takie ważne - odparła nieco ironizując.
- Bardzo dobrze, a co z piórem?
- Odczytałam z pióra ile się dało. Chcesz wiedzieć co? Czy pogadamy o tym jak się spotkamy? - w słuchawce usłyszała odgłos zamykających się drzwi.
- Ok już mogę rozmawiać swobodniej. Czegoś ciekawego się dowiedziałaś? Sama oceń czy to istotne, by mówić o tym tu i teraz. Dowiedziałaś się czegoś nowego?
- Dowiedziałam się, że Andrew podjął w końcu jakąś straszną decyzję w swoim życiu. Miał już dość. Sądzę, że podjął decyzje, aby kogoś zabić. Nie wiem kogo. Czy Sylwie, czy ojca, czy samego siebie. Stawiam na to drugie. Ogólnie tak, dowiedziałam się, że w mieście przebywa Kainita, który nie przedstawił się jeszcze księżnej. Nazywa się Karl Slatzinger, Feliks wie gdzie mieszka. Padła propozycja żebyśmy tam pojechali, jednak uważam, że to zły pomysł... - powiedziała nie wyjaśniając powodu.
- Spróbuję się czegoś o nim dowiedzieć, na razie wstrzymajmy się z tym wyjazdem. Może Feliks zdobędzie o nim więcej informacji. A wiadomo z jakiego jest klanu ten Karl?
- Nie, nie wiadomo, Feliks tylko mówił, że ten Karl był w stanie jakoś omamić Bertrama.
- Nie będę Ci długo przeszkadzał, mam nadzieję że coś tam znajdziecie, co rozjaśni tą sprawę. Gdybyś potrzebowała mi coś ważnego powiedzieć to wyślij mi sms lub puść mi sygnał. Oddzwonię jak tylko znajdę się w odosobnieniu. Pogadaj z Feliksem, skoro dowiedział się gdzie mieszka, to pewnie mógłby też dowiedzieć się z jakiego jest klanu ten Karl. To by mogło pomóc.
Monique domyśliła się od razu, że Michael ma na myśli znalezienie haka na kogoś. - Polityka... - pomyślała
- Wiesz co? Jeszcze tak mnie naszło właśnie, że Andrew chciał po prostu zniknąć... wyjechać ale na pewno się nie zabijać.
- Skąd takie przypuszczenia o wyjeździe? - w jego głosie zabrzmiała ciekawość - Przecież dopiero co wystawili premierowy spektakl.
- Chodzi o interpretacje tego co odczytałam z pióra... on się żegnał z nim, odkładał go tak jakby już nie miał nigdy go wsiąść. A w garderobie płakał, tuż przed przedstawieniem, ciężko mu było pogodzić się z tym co zrobił, jednak podjął już decyzje i nie było odwrotu. Michael to musiało być coś ważnego. Nie wiem tylko co z tym Assamitą, na kogo wydał wyrok. Według tego jakiej krwi potrzebował wychodzi, że na swojego ojca... Poszukam czegoś tu w domu, może potwierdzę swoje przypuszczenia, choć mam przeczucie, że Andrew przygotował się do tego dość sumiennie i usunął stąd wszystkie poszlaki
po chwili
- Michaellu, powiedz, czy można podrobić ostatnie uczucia kogoś? Do tej pory wydawało mi się, że to niemożliwe. Czy to naprawdę Andrew został tam spalony? Przecież nie widzieliśmy...
- Nie sądzę. Poznałem imię ofiary. To był Andrew, nie mam wątpliwości. Może Andrew zdawał sobie sprawę z tego jak bardzo niebezpieczną grę prowadzi, ile ryzykuje...
Moniquę zamilkła i w słuchawce zapanowała cisza.
- Boję się... mam wielkie obawy Michaell. Zobaczymy się jeszcze przed świtem?
- Tak zobaczmy się. Jak tylko tu skończę. Godzina, dwie...
- Dobrze, więc, ja się zabieram do dzieła.
- Do zobaczenia.
* * *

- Nie dotykaj niczego! - krzyknęła w stronę Feliksa i zaraz podeszła do niego ewidentnie zdenerwowana - zostawiasz swoje ślady i jeśli to coś ważnego, to już nigdy się nie dowiemy!

Po chwili gdy zrozumiała, że wybuchła złością, uśmiechnęła się do niego dość sztucznie i dodała:
- Zostaw to nam, spojrzała na Nicka i Ericka, zrobimy to znacznie lepiej.

Jej słowa mogły ranić, ale Monique w ogóle się tym nie przejmowała, zaczęła poszukiwania dokładnie tam gdzie skończył Feliks a potem przeszła do gabinetu Andrew i zabrała się za przeszukiwanie biurka, które już widziała. Zajrzała do szufladek i szafek. Z trudem opanowywania się przed spoglądaniem na drobne figurki stojące na półkach. Pociągały ją. Gdy tylko nikt nie widział, rozejrzała się i sięgnęła po jedną niewielką rzecz i schowała ją do kieszeni. Z drugiej szybko wyjęła mosiężnego jaguara, wyczyściła go o sukienkę i powiedziała.
- Ffffffrrrrrrrrr kotku, żegnaj... - złożyła na nim pocałunek i postawiła go w miejsce nowej zdobyczy.

Potem szybko wróciła do dalszych poszukiwań jakiś poszlak, notatek, ulotek... czegokolwiek.
 

Ostatnio edytowane przez Rhamona : 28-05-2007 o 11:19.
Rhamona jest offline