Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-01-2017, 11:01   #75
kinkubus
 
kinkubus's Avatar
 
Reputacja: 1 kinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputację
Witaj ciemności, stary przyjacielu...



Duszę rozrywały cienie, jak łakome bestie ciało, jednak fragmenty ulatywały z powrotem, tworząc nieśmiertelną całość. Każdy chciał dla siebie kęs, ale nie mógł go zachować. Bezwarunkowo należała do niego i bez zgodny, nie mogli jej zagarnąć.
Piękno odnalezione pośród cierpienia, nadawało rys absolutowi własnego jestestwa. Egzystencja pośród pustki. Ruch w katatonii. Nadzieja tam, gdzie jej nie ma.
Ponownie przyszło mu siąść w pokoju ciszy. Jedynej chwili spokoju, jakiego łaskawie mógł zaznać.

Widział to ostatkiem jaźni. Nim ustały męki, widział, jak zabija.
Iglica zatapiała się w morzu krwi, pośród którego broczył zdeterminowany duch; czarna plama prąca do przodu, pomimo odpychającej fali. Odłamał kawałek niematerialnej bariery, wymierzając ostatni cios, by zaraz potem zostać wciągniętym w szkarłatny wir.
Tonąc we własnych odmętach, modlił się, żeby nic nie zdołało załatać zniszczenia. Była to może ostatnia rzecz, jaką będzie mu dane zrobić. Ze szpary wypłynie ogień lub na ponów zdławi, ale nie był w stanie więcej w tej chwili zrobić. Pozostało liczyć na łut szczęścia.


Palce opłynął ciepły, mokry dotyk, pobudzając instynkt. Oczy zwęziły się, a uszy stanęły dęba, wyczulając na bodźce. Rany stawiały na nogi jak nic innego. Ból stracił znaczenie już dawno temu, służąc jedynie jako tymczasowy substytut miłości.
Zadrwili z niego, planując zgubę niegodną i podłą. Zakpił z nich w odwecie, wycierając splamione podeszwy o ich truchła.

Dopiero zdrada była w stanie zatrzymać pochód zniszczenia. Śmierci stała się śmierć nie z ręki prawej, a strachu, który niepewnie ściskał włócznię, drżąc nieustępliwie.
Ostatkiem sił, przeszedł przez bramy piekieł, prowadząc swojego oprawcę jak psa na łańcuchu. Jeżeli miał odejść, nie zamierzał robić tego samotnie. Zabrał ze sobą każdego, kogo zdołał i tylko jeden ostał, by stać się wieszczem nadchodzącej zmiany.




Pewnego dnia spowiją mnie cienie
Kiedyś dzień dobiegnie końca
Wreszcie będę musiał zmierzyć się z własnym obliczem
Jakoś będę musiał nauczyć się uginać
I teraz widzę wyraźnie


Szedłem cały czas z wysoko uniesioną głową, nie oglądając się za siebie nawet przez chwilę. Horyzont miał jednolitą barwę i stanowił wyłączny cel. Obok zgliszczy przechodziłem obojętnie, nie obchodziła mnie agonia tych, których zadeptywałem i zostawiałem w tyle. Pełnym goryczy, której nie dostrzegałem.

Z każdą kolejną śmiercią, stawałem się bardziej niepokorny. Koniec stanowił ledwie nowy początek, podczas którego mogłem wykonać kolejny krok. Chociażby jeden, stawiał mnie dalej, lecz z każdym znikały ślady odciśnięte przez inne stopy.

Zrobiłem jednak coś głupiego. Obejrzałem się. W chwili największej słabości, gdy umysł zamglił urok, obejrzałem się i zobaczyłem to, czego zobaczyć nie powinienem. Dla własnego bezpieczeństwa, odcięty od rzeczywistości, kreowałem własną.

Pora zrzucić kajdany, które samemu na siebie założyłem. Sprawić, by ta śmierć odbiła się echem zmian. Trzeba zrobić tylko jeden krok. Pierwszy, nie wdeptując nikogo w ziemię. Nie muszę być gotowy, wystarczy zanurzyć się w entropii. Ona sama znajdzie bieg, ułoży się w jedności, ale nie takiej samej, jak przedtem. Akceptacja jest jedyną drogą, która nie prowadzi do zguby.

Potrzeba zawieszenia w rzeczywistości, kogoś lub czegoś, by kurczowo się trzymać i nie zatracić ponownie. Wybrałem ciebie. Nie pójdę dalej, dopóki nie będziesz stać obok mnie. Zawsze będę trzymał głowę zwróconą w stronę, by nie zgubić cię z widoku. Staniesz się boją mojej świadomości.


Pewnego dnia stanę naprzeciw piekła we mnie
Kiedyś zaakceptuję co uczyniłem
Wreszcie zostawię przeszłość za mną
Teraz akceptuję kim się stałem
I teraz widzę wyraźnie
 
kinkubus jest offline