Droga w stronę strumienia to zdecydowanie nie był spacerek miejskim trotuarem. Krzaki, ciernie, urwisko. Na szczęście sam strumień był dosyć przyjazny... w przeciwieństwie do upiornego rycerza, który nijak nie potrafił zrozumieć, że nie jest mile widzianym towarzyszem, i który uparcie dawał do zrozumienia, że nie zamierza dać im spokojnie odejść.
Czy da się wykorzystać to, że rycerz nie lubi wody?
- Nawet ten upiór nie potrafi rzucać swoją głową zbyt daleko - powiedział Wilhelm. - Jeśli przejdziemy na drugą stronę i będziemy się trzymać kawałek od brzegu, to powinniśmy być bezpieczni.
Ruszył w stronę Jagody, by pomóc jej z wierzchowcem. |