Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-01-2017, 19:14   #207
dzemeuksis
 
dzemeuksis's Avatar
 
Reputacja: 1 dzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputację
We
Biegniesz za Musą. Czarnoskóra wojowniczka w pewnym momencie gwałtownie przystaje, dzięki czemu zrównujesz się z nią. Tymczasem Musa bierze potężny rozmach i ciska włócznię, która z niebywałą prędkością mknie w kierunku oddalonego o kilkanaście kroków czterorękiego małpoluda i... mija go o włos, by z pluskiem zniknąć gdzieś w odmętach starorzecza. Monstrum spogląda na Ciebie wściekle i rozpoczyna szarżę. Nie ma widocznej broni, jednak jego wyszczerzone, długie kły, nabiegłe krwią oczy i cztery długie ramiona młócące powietrze sprawiają, że czujesz się nieswojo.

Ryo
Dobiegasz do kolejnej, trzeciej cumy, szybkie cięcie i po sprawie. Jak tylko statek zaczyna się obracać wokół ostatniej umocowanej do drzewa liny, jej zaczep również puszcza, wyswobadzając Ducha z drzew uścisku. Z tym że na końcu tej liny dynda małpolud - podciąga się raz za razem na silnych ramionach i błyskawicznie zmniejsza odległość dzielącą go od pokładu.

Xsara
Na górze zaczynałaś cośkolwiek widzieć, ale tutaj jest całkiem ciemno. Woda ma temperaturę dość przyjemną. W powietrzu unosi się ziemisty zapach. Poza ledwie widocznym czworokątnym otworem, którym tu wpadłaś, nie widać nic. Dotykasz ścian. Wyczuwasz, że są zbudowane z kamieni, więc czymkolwiek ta dziura jest lub była, jej pochodzenie nie wydaje się naturalne. Spomiędzy szpar nie połączonych zaprawą głazów wyrastają tu i ówdzie korzenie, czy inne pnącza. Gruntujesz w celu sprawdzenia głębokości i niemal od razu wyczuwasz błotniste dno - szacujesz poziom wody na jakieś sześć stóp. Sprawdzasz wokół, czy otaczające Cię ściany zachowują ciągłość pod lustrem wody i wygląda na to, że tak - na żadne przejście nie natrafiasz. Tymczasem docierają do Ciebie okrzyki prześladowców. Zamierasz w bezruchu. Kilku małpoludów przystanęło gdzieś nieopodal dziury, rozmawiają. Nie rozumiesz ich chrapliwego języka, z toku mowy udaje ci się wychwycić jedno, często powtarzane, przeciągane na końcu słowo: s'quishhh.

Ghorbash
Zielony, baryłkowaty małpolud ani chybi musiał kątem oka dostrzec, że się zbliżasz, bo nagle i niespodziewanie obraca się w Twoim kierunku i skacze dążąc do zderzenia Waszych dwóch potężnych cielsk. Uchylasz się w porę skrętem ciała i mijacie się w pędzie. Obracasz się w kierunku przeciwnika. Zauważasz, że uzbrojony jest w niezbyt długą drewnianą maczugę, z końcówką ukształtowaną w kolec niczym nadziak. Małpolud jednak tylko zerka przez ramię i wykonuje takich ruch, jakby zamierzał rzucić się do ucieczki.

Liska
Próbujesz stabilizować statek, który zaczął lekko rotować na skutek nierównomiernego odpinania cum. Skupiasz się na tej czynności, ciesząc się robieniem tego, co lubisz robić, kiedy docierają do Ciebie brzmiące ostrzegawczo krzyki. Wojownik? Ha-Tor? Nie jesteś pewna, czyj to głos, ale odruchowo, instynktownie robisz unik, dzięki czemu długie ostrze sztyletu, które miało przebić Cię na wylot, jedynie drasnęło bok. Przechodzi Cię dziwny dreszcz. W mroku pokładu dostrzegasz postać w długim płaszczu z nasuniętym na oczy kapturem. Postać odwraca się i daje nura w ciemności.

Wojownik
Rzucasz okiem tu i tam, nie przerywając konwersacji. Wzrokiem ciemności nie przebijasz na tyle, żeby dostrzec wroga, ale za to nie zawodzi Cię wyczulony ponad miarę słuch - na mostku, gdzie Liska złapała za ster, usłyszałeś skrzypnięcie desek pokładu. Skrzypnięcie zbyt głośne, jak na to żeby mogło się wydobyć spod zwierzęco delikatnych, bosych stóp Liski. Spojrzałeś w tamtą stronę dokładnie w momencie, w którym wróg się ujawnił i zaatakował nawigatora.

Ha-Tor

Przysłuchujesz się rozmowom, uważasz by nie wypaść za burtę, rozglądasz się przy tym czujnie. Gdybyś tylko wiedział gdzie patrzeć... Wyraźne szarpnięcie w astralu, wróg porzuca maskowanie i ujawnia się. Kierujesz głowę w stronę astralnej wyrwy. Widzisz zakapturzoną postać skaczącą w kierunku Liski. Znasz wzorzec napastnika: to ten sam osobnik, którego zdemaskowałeś wcześniej pod postacią rybitwy.

Mercon
Prawa ręka krwawi i boli, więc żagiew trzymasz w lewej. Nie czujesz się z tym zbyt komfortowo, zastanawiasz się, jak zaatakować i dochodzisz do wniosku, że lepiej będzie się na razie od małpoluda co najwyżej opędzać niż odsłonić nieudanym wypadem. Tymczasem przeciwnik również nie kwapi się do natarcia, więc masz chwilę oddechu.
 
dzemeuksis jest offline