- Hmm, to powszechna praktyka w czasach niepokoju, że wielmoża odsyła się dzieci wraz z zaufanym orszakiem, Panno Luno - pouczył niziołkę sir Elvin - Dzięki temu obyczajowi, gdy sprawy przybiorą zły obrót wciąż zapewniona jest ciągłość rodu. A i w przyszłości dorosły już potomek może upomnieć się o dziedzictwo przodków, restaurując swą herbową linię.
Sir Elvin pomagał w przeszukiwaniu podziemnej osady i komnat, przeprosiwszy uprzednio bogów i zapewniając duchy tego miejsca, że bogactwa posłużą sprawie odnowienia rodu. Nie czuł się z tym specjalnie komfortowo, jednak ciężar misji, mimo że niemały dodawał mu determinacji.
Gdy już skończyli i zaczęli głowić się nad wyjściem rycerz zaczął sobie przypominać, czy w czasie poszukiwań nie było gdzieś przypadkiem łopat i kilofa?
__________________ Bez podpisu. |