INNA | Emma wstała jako ostatnia - zdecydowanie. Nie należała do rannych ptaszków, a metoda budzenia, jaką obrał Misiek, była zdecydowanie kiepska. Księżniczka przewracała się z boku na bok, chowała głowę pod poduszkę i przytykała ją mocno do uszu, co by zagłuszyć wszystkie dźwięki. W ostateczności leżała tak jeszcze dobre piętnaście minut i w końcu rzuciła poduchą w kierunku drzwi. - Dobra, wygrałeś! Wstaję! Idź już stąd! - krzyknęła oburzona i wypuściła głośno powietrze, zupełnie jakby chciała przegonić natręta potężnym fuknięciem. Zaczynała się irytować brakiem komórki, facebookiem i kontaktem z ludźmi jej bliskimi. A co jeśli wezwą policję? Ta ich tutaj znajdzie, wszyscy trafią do paki i siemasz wakacje. Chciałaby włączyć sobie gry na smartfonie, pogawędzić, popisać, wrzucić parę fot na instagrama... Kopnęła w ścianę ze złości, gdy Carter znowu zapukał, przerywając jej podkołdernikowe przemyślenia. - Wal się! - odpowiedziała natrętowi i w końcu zrzuciła kołdrę, zeszła z pięterka i ubrała się w te mało atrakcyjne szmaty. Duchy pojawiły się raz, potem już ich nie widziała, dlatego zaczynała się złościć.
W jadalni czekała niespodzianka, początkowo była miła i ciesząca oko, lecz szybko Emma zdała sobie sprawę, że nie są do końca w jej guście. Zbyt dziecinni, wręcz infantylni, mimo umięśnionego ciała, nie odczuwała więzi intelektualnej, a droga do sukcesu prowadzi poprzez wiele aspektów, nie tylko ten wizualny. Westchnęła więc jedynie, machnąwszy ręką na powitanie i rzuciwszy niezobowiązująco swoje imię, po czym zwyczajnie w świecie wyminęła kłócącą się o żarcie parkę. Wolała natręta, choć wciąż czuła małą obawę w stosunku do niego - choć to jedynie podkręcało atmosferę. Miała tylko nadzieję, że nie jest on partnerem Sophie, to by było rozczarowujące.
Wszyscy w końcu wybrali się na spacer i zdali sobie sprawę, że nadszedł kolejny dzień próby. Nowe widowisko, zaskakujące i jeszcze próba przekonania zgromadzonych, że potrafią to samo, było naprawdę szokujące. Blondyneczka nie dowierzała początkowo, kiedy kazano jej spróbować. Zamyśliła się, patrząc najpierw na Cartera, potem na Sophie a na końcu na bliźniaków, którzy nie przypominali już ludzi. Głęboki wdech, przymknięcie oczu i przypomnienie sobie lustrzanej sali, dało odpowiedni klimat oraz koncentracje, dzięki czemu Emma odniosła oczekiwany przez innych sukces. Sądziła jednak, że będzie piękna i śnieżnobiała, a nie czarna i potężna, niczym psia śmierć.
Była ogromna, przerażająca i czuła, jak rozpiera ją wewnętrzna duma. Zachwyt nad samą sobą, poczucie własnej wartości oraz wyższości, wzięły górę, zupełnie jakby uwidoczniały się wraz z dalszą przybraną formą. Czy w tym ciele czuła się dobrze? Czy myślała o tym, jaka będzie gdy nie utrzyma się w tym ciele? Nie przeszkadzało jej to. Frywolność braci pobudzała chęć dziecięcej zabawy, zupełnie jakby zamiana w wilka miała tylko temu służyć, bieganiu i tarzaniu się w liściach, podgrywaniu uszu innym z watahy, przewracanie ich i szczerzenie kłów. W zasadzie co mieli robić w takiej formie? Nad tym się nie zastanawiała.
__________________ Discord podany w profilu |