1/12 albo 4/12
Pan Lodowego Ogrodu (tomy 1-4) - Jarosław Grzędowicz
****** - fajnie się czytało
Dużo słyszałem o tej książce, ale jak wychodziła te ponad dziesięć lat temu to nie miałem na nią czasu. Były inne tytuły które mnie interesowały i musiała poczekać w kolejce. W ramach postanowień noworocznych postanowiłem, że przeczytam 52 książki w 2017 i zacząłem wcielać plan w życie od Grzędowicza.
Główny bohater książki Vuko Drakkainen zostaje wysłany samotnie na ratunek ekspedycji naukowej badającej człekopodobną cywilizację planety Midgaard. Oczywiście na miejscu okazuje się, że z placówki niewiele zostało, większość naukowców nie żyje, a ci którzy przetrwali - zniknęli. Dochodzą do tego inne problemy o których jednak nie będę pisać, bo zdradzą za dużo szczegółów i smaczków.
A trzeba od razu zaznaczyć, że różnego rodzaju smaczków, nawiązań, naśmiewanie się z różnych motywów fantasy/sf jest tu całkiem sporo. Opisy walki i świata są porządne, choć od trzeciego tomu nieco monotonne. Jest parę fajnych i zaskakujących zwrotów akcji, a całość trzyma poziom do końca, choć według mnie trzeci i czwarty tom serii są nieco słabsze niż dwa pierwsze.
Solidny minus za pisanie z perspektyw pierwszej osoby - nigdy nie przepadałem, choć rozumiem dlaczego autor zdecydował się na takie, a nie inne rozwiązanie. Z drugiej strony dla powieści lepszy chyba byłby tryb mieszany.
Drugi solidny minus za postacie kobiece - niby są, ale zawsze jako dodatek do bohatera. Nawet te które władają mieczem doskonale i tak kończą jako bohaterki, które trzeba ratować z opresji.
Solidny plus za to że bohater jest Polako-Fino-Chorwatem i klnie najpiękniej w całym wszechświecie. No i ma Cyfral.
Jak dla mnie porządne czytadło, które wkręciło mnie na tyle, że całość (bez pobocznych opowiadań) przeczytałem w niecałe dwa tygodnie. Pewnie jakbym był nasycony dobrym sf/fantasy to szło by wolniej. Na szczęście nie byłem.
Następna recenzja: Double Cross: The True Story of the D-Day Spies, Ben Macintyre