- Aye. - wróciwszy do strumienia Wanker kiwając głową skwitował mądrości Lutefiksa. - Jam cały, dzięki za troskę mój paniczu Gerhardtcie - odrzekł szlachcicowi. - ... ale bohatyrski kawaler Santana Dolas oberwał za nas wszytkich w bitwie o strumyk. - zauważył poważnie, a potem pokręcił głową widząc, że jeszcze i konny towarzysz Berwin ucierpiał.
Bodo usiadł na brzegu. Odwinął zmoczone onuce i podwinął nogawice. Przeprał szmaty podgwizdując posępnie. W gruncie rzeczy szczurołap psychę miał solidną jak budowa cepa. Nie każdy nadał się do łażenia po ciemnych podziemiach polując na gryzonie. Ten, co delikutaśnym był, szybko zapominał o nauce i przyszłości w tym nieocenionym i jakże pożytecznym fachu. Nie rzadko trza było grząźć po kolana w ściekach. Zaglądać w miejsca, chętnie zamieszkałe przez mutanty, duchy i ghule. Szybko Bodo nauczył się nosić strach niczym tarczę, a odwagi nie nadużywać, lecz trzymać za pazuchą jak przednie wino nie na byle okazję. Kiedy stwierdził, że onuce były już względnie czyste, to wyżymał pieczołowicie. - Dziękuję Herr Santana. Rzyci rześ nam poratował. - westchnął Bodo, pociągnął nosem i splunął w wodę zaległą flegmę. - Niechaj Ci Wasza Marmolydia błogosławi. Łoby siem ta nowa rana rychle zasklepiła, zasuszyła i wykruszyła bez skazy na licu.
__________________ "Lust for Life" Iggy Pop 'S'all good, man Jimmy McGill
Ostatnio edytowane przez Campo Viejo : 22-01-2017 o 05:02.
|