Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-01-2017, 15:03   #18
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Po intensywnym, choć bezowocnym zwiedzaniu ruin (wszak skarbów nie znaleźli), wrócili na statek z niewyraźnymi minami. Była to słodko-gorzka wycieczka, która przyniosła chwile radości, ale i rozczarowania. Po czym wszystko wróciło do swojego rytmu.


Statek płynął, kapitan przewodził, mechanik pilnował. Jarvis pilotował a Chaaya gotowała. A Godiva z Yasavi nudziły się. Zaś Nveryioth nadal tkwił w postaci szczura. Zaś Starzec swoim zwyczajem przyczaił się ukrytym zakamarku duszy bardki i “drzemał”.
Wróciła monotonia bagien, może i ładnych i nostalgicznych dla czarownika.


Ale ileż się można gapić na “zielone piekło”.. które zbyt piekielne póki co nie było. Więc trzeba było zorganizować sobie jakieś rozgrywki… tradycyjnymi możliwościami było picie i filozofowanie, granie w karty na fanty i pieniądze. Pływanie nago w wodach bagna … w czym celowały Yasavi z Godivą ścigając się na to jak daleko odpłyną od statku zanim ktoś je zauważy. Obie miały się ku sobie, ale widać było że płomiennego uczucia z tego nie będzie. Obie zabijały nudę, przy czym Yasavi tak prawie wszyscy na statku uważali, że Jarvis i Chaaya są parą, co bardce w sumie odpowiadało, bo nie musiała się martwić na awanse od strony mężczyzn i znudzonej diablicy… I jedynie Godiva czasem coś.. sugerowała dla żartu.
Tylko czarownik wydawał się coraz bardziej zmartwiony… z każdą przebytą milą rzeczną. W końcu któregoś wieczora wyjaśnił czemu.
- Powinniśmy już minąć z jakimiś parowcami. To mało znany szlak, niemniej płynęły tędy statki. Ich brak oznacza kłopoty…-
Nie potrafił jednak powiedzieć jakie to mogą być kłopoty.


Ślad owych kłopotów znaleźli następnego dnia. Parowiec.. duży, stary, zdewastowany. Leżący na brzegu wrak, którego losy z pewnością były ponure. Jako że bagna szybko ukrywają szczątki, tych którzy zginęli na nich, parowiec musiał się rozbić niedawno, a że był znacznie większy niż krypa na której płynęli to oczywiście budził zainteresowanie kapitana Pasquala. Statek mógł zawierać wiele cennych skarbów, towary które wiózł, paliwo i kto wie co jeszcze. Za jego przeszukaniem byli i Joeffry i Yasave i Godiva. Choć te dwie ostanie mniej były zainteresowane łupami, a bardziej przygodą.
Dla Jarvisa również statek był ciekawy, ale bardziej dla odpowiedzi jakie mógł w sobie zabierać.
Pozostało jednak określić, kto miał iść, a kto zostać na statku. Tym razem kapitan nie zamierzał pozostać na statku… nie zamierzał też zostawić statku bez osłony jednej z wojowniczek. Tak więc zaczęły się targi w grupie… kto ma iść, kto ma zostać. A bardka przyglądała się wrakowi statku w promieniach zachodzącego słońca. Mieli coraz mniej czasu na jego zbadanie przed zmrokiem, a czarownik odradzał marnowanie całego dnia na grabież.
- W tej okolicy powinniśmy być cały czas w ruchu. Trudno określić, jakie stworzenie obrało tą okolicę za swe królestwo.- stwierdzał stanowczym tonem głosu.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline