Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-01-2017, 20:34   #23
Anvan
 
Reputacja: 1 Anvan wkrótce będzie znanyAnvan wkrótce będzie znanyAnvan wkrótce będzie znanyAnvan wkrótce będzie znanyAnvan wkrótce będzie znanyAnvan wkrótce będzie znanyAnvan wkrótce będzie znanyAnvan wkrótce będzie znanyAnvan wkrótce będzie znanyAnvan wkrótce będzie znanyAnvan wkrótce będzie znany
- Z wielką chęcią, ale wpierw muszę rozmówić się z kolegą po fachu- powiedział wskazując dłonią w kierunku szulera. Ruszył w kierunku stołu przy którym Adolf obrabiał jakiegoś pechowca, i wpadł nawet na pomysł jak mu pomóc. Oczywiście licząc, że na tym coś zyska.
- Adolf ty znowu grasz. Mało ci? Znowu przegrasz całą pensję i wpadniesz w długi, kiedy ty się nauczysz, że karty nie dla ciebie? Nie pamiętasz ostatnio jak przegrałeś z pijanym w sztok niziołkiem i na dodatek prawie ślepym?!- Dietrich liczył, że oponent szulera uwierzy, że ma do czynienia ze słabym przeciwnikiem i zacznie grać znacznie mniej ostrożnie. Co oczywiście doświadczony hazardzista natychmiast wykorzysta.

Będąc bliżej Dietrich miał okazję dokładniej się przyjrzeć stołowi. Gra musiała się toczyć od pewnego czasu bo leżała na nim pokaźna sterta miedzianych pensów, większość po stronie ich gościa, zgodnie z założeniami klient musiał trochę wygrać by łyknąć haczyk.
-To tylko kwestia czasu. - Odpowiedział Adolf zza gęstej brody. - W końcu los się do mnie uśmiechnie. Sprawdzam.
Obaj zawodnicy odkryli swoje karty i okazało się, że Adolf przegrał, wbił spojrzenie w blat w mało wiarygodnej próbie wyglądania na zmartwionego tym faktem. Nie musiał dobrze grać, zajmująca gościa Petra w tym samym momencie mocno go uścisnęła i odwróciła jego głowę, szepcąc mu coś do ucha.
Obaj kanciarze zyskali dość prywatności by Adolf mógł zadać proste pytanie przy użyciu gestów:
Wchodzisz?
Rzucił jedno spojrzenie na stół i nieznacznie kiwnął głową.
-Pozwolą panowie, że dołączę do gry?- nie czekając na odpowiedź dosiadł się do stołu i zawołał:
-Karczmarzu łaskawy, przynieś no tu piwa i czegoś na przystawkę.
Na wzmiankę o piwie dziewczyna czuło spojrzała na swojego wybranka i słodko zapytała czy nie warto byłoby dla nich też coś kupić, by uczcić pewne zwycięstwo.
- I butelkę wina, dobrego.- Dodał młody członek klasy średniej, choć w jego obecnym stanie wątpliwym byłoby czy rozpoznałby dobre wino od wody z Reiku.
Gumar coś odkrzyknął co zapewnię znaczyło, że przyjmuje zamówienie.
Spojrzał na współgraczy pytając spytał:
- Jaka stawka na wejście?
-Srebrnik, lub dwanaście brzęków jak wolisz. – Adolf przetasował karty.
-Dwa- Podbił mieszczanin. - O ile cię jeszcze stać. – Szuler tylko kiwnął głową i zaczął rozdawać.
- Niech będą dwa- rzekł i wyciągnął z mieszka szylinga i dwanaście pensów. Spojrzał szybko na karty rozdane przez Adolfa, ziewnął i poprosił Petrę za pomocą gestów by zajęła na chwilę gracza.
Karty już leżały, wystarczyło tylko w nie zajrzeć. Adolf nie wyrażał żadnych emocji, ewentualnie wyglądał jak zbity pies. Gość uśmiechał się pewnie. Dietrich spojrzał na to co zaserwował mu los zwany Adolfem, wygrał tą partię tylko nie wszyscy jeszcze o tym wiedzieli.
-Podbijam o dwa błyszczyki.- Oznajmił im ich baran, którego strzyżenie się właśnie rozpoczynało i dołożył kolejne szylingi. Po czym usłyszał jakiś komplement i jego uwaga znów skupiła się na dziewczynie.
Spojrzał jeszcze raz w swoje karty, przeciągle udając że się waha przeniósł wzrok na stosik monet na stole, potem znów na karty.
- Dwa srebrniki mówisz? Niech będzie.- Dołożył kolejne szylingi do stosiku, upewnił się, że gość jest zajęty dziewczyną i w języku złodziei powiedział do Adolfa
- Kończ z nim szybko interes mam-
Adolf kiwnął głową a następnie demonstracyjnie rzucił karty pasując.
-Los się do ciebie uśmiechnie?- Mieszczanin zapytał z drwiną w głosie. Rozgrywka toczyła się tylko między nowym a Dietrichem obaj odrzucili karty i dostali kolejne aż padło magiczne „sprawdzam”.
Nowy miał dobre karty jednak minimalnie nie dość dobre i wyraźnie go to zirytowało.
-Rozdaj jeszcze raz.- Zarządził i rzucił na stół dwadzieścia cztery pensy.
-- Niech będzie- Sięgnął po karty i rozdał dla wszystkich graczy. Gestami dał znać Adolfowi by ten podbijał prowokując przeciwnika do tego samego.
- Ostrzegam ja mam w kartach piekielne szczęście. Możesz się wycofać. Lekko się uśmiechnął, dzisiaj jest deszcz okazji do zarobku.
-Może i masz szczęście ale nie takie jak mój Hartwig.- Skomentował całość żeński głos dodając ciche – wierzę w ciebie
Doświadczonemu kanciarzowi nie było trzeba tłumaczyć. Podbił stawkę z szerokim uśmiechem na ustach, pieniądze szybko przesuwały się z jednego końca stoły na jego środek by wkrótce wszystko co było na bokach znalazło się w puli, pomniejszone o koszt zbyt drogiego wina i dwóch kufli piwa.
-Sprawdzam. – Powiedział czerwony od emocji człowiek.
Wszyscy odkryli karty porównali dwa razy, na twarzy Hartwiga malowało się niedowierzanie i szok, przegrał wszystko z czym przyszedł no za wyjątkiem ubrania z tego nie chcieli go skroić, piękna Petra w międzyczasie się ulotniła.
Adolf tylko spojrzał na Dietricha z lekkim uśmiechem i przekazał prostą wiadomość. Obaj kantowaliśmy, wygrał lepszy.Zadowolony z sukcesu kanciarz odczekał aż Hartwig się zabierze do domu w lepszej części miasta i przesunął w kierunku Dietricha równowartość czterech szylingowi, dobry utarg jak na tak krótki czas.
- Mniejsza o drobne, mam ciekawą perspektywę zarobku, ale brak mi znajomości by ją wykorzystać, mówię tu o zarobku w zupełności nielegalnym i o ludziach zajmujących się równie nielegalnym “rzemiosłem”. Zainteresowany?-.
Spytał w języku złodziei. Co prawda nie miał pewności czy rzeczywiście jest szansa zarobić na sprzedaniu niepełnej informacji o nietypowej przesyłce, ale przeczucie mówiło mu że tak.
- Może.-Brzmiała lakoniczna odpowiedź, Adolf był cierpliwy, systematyczny i jak na swój fach niezwykle ostrożny, musiał wiedzieć więcej by móc dać odpowiedź.
- Sprawa jest prosta. Byłem dzisiaj na robocie u Hagera. Prosta rzecz, ruda żelaza dla huty, ale już na brzegu jak odbieraliśmy towar podsłuchałem Hagera jak rozmawiał z jednym z górników. W języku złodziei. Chodziło o przewiezienie czegoś. Gdy wróciliśmy przywitał nas jakiś ważniak w bogatym stroju, straszny frajer zresztą . Rozejrzał się po sali czy ktoś nie podsłuchuje i kontynuował
-Okazało się, że przesyłką specjalną była duża skrzynia. Była dosyć ważna, Hager troszku się rozemocjonował, poleciały groźby, a i była mowa o zapłacie dla kogoś z góry od jednej baby co przybyła z górnikami, jest tu zresztą. W każdym razie niewiele jest rzeczy które bardziej się opłaca przewieźć na przemytniczej barce niż wysłać tańszego i bezpieczniejszego posłańca, a skoro ktoś był gotów za to zapłacić, to znajdzie się inna osoba która zapłaci za samą informację.
Adolf nie pił, słuchał z uwagą.
-Coś nielegalnego to coś niebezpiecznego. – Zaczął. -Pewnie da się to sprzedać jeżeli masz jakieś szczegóły. Nie moja działka ale mogę popytać kto obecnie handluje informacją, brokerzy nie żyją długo.
- Jasne jak kogoś znajdziesz daj znać, jak się uda odpalę ci coś z zysku.- Wstał kiwnął głową na pożegnanie i skierował się w kierunku reszty kompanii.
 

Ostatnio edytowane przez Anvan : 22-01-2017 o 23:26.
Anvan jest offline