Edward zbliżył się do Kochersów kneblujących dzieciaka i wyszeptał tak żeby nie słyszał tego chłopiec: - Zakneblujcie go, byle szybko i sprawnie zanim zdąży chociaż sapnąć. Może to trochę pomóc.
Następnie staruch skierował się do matki dzieciaka. Skinął porozumiewawczo głową na Konusa żeby ten się oddalił odrobinę. - Jesteś ranna? - Edward zwrócił się do kobiety oglądając ją ale mając się jednocześnie na baczności, szczególnie widząc niepokojący uśmiech kobiety. Konus robi krok w tył i patrzy, ciekawy, co wyjdzie. - Nie. My bezpieczni...
Staruch nie odsuwa się ale ma się na baczności żeby nie dać się ugryźć. - Ja bezpieczna. Oleguś. Rogacz nie dorwie. - Rogacz to nie był przywódca tych Szczurków? - Czyli jesteście tu tylko we dwoje?
- Tak.
- Kim jest Rogacz?
Kobieta nie odpowiedziała.
- Dlaczego Rogacz nie dorwie?
- Tu nie. My zostajem tutaj, to nie dorwie.
- Uciekacie przed Rogaczem? Czego on chce?
- Olega.
Edward zerknął na chłopca.
- Powiedz, jak ci na imię?
- Sana. Tak. A ty dziadku?
- Edward. Posłuchaj Sana. Oleg potrzebuję opieki. Nie miał ojca, prawda? My jesteśmy tutaj przez Szczurki, przez Rogacza. Jak nam pomożesz, jak powiesz nam kim jest Rogacz i co tutaj się dzieje.. Obiecuję że dopilnuję aby twojemu synowi nie spadł włos z głowy. Zaopiekuję się nim, jeśli będzie taka potrzeba. Pomóż nam tylko - Edward starał się brzmieć możliwie tak przekonywająco jak tylko mógł. Jeśli Konus jakkolwiek chciał to skomentować lub się wtrącić spotkał się z mrążącym wzrokiem staruszka.
Sana znów się uśmiecha. - Olegowi nic nie będzie. Ale wam tak. Wyjdziecie stąd to zemrzycie. Jesteś miły staruszku. Uciekaj do słońca i nigdy, nigdy... nie schodź na dół.
- Sana, powiedz mi. Kim jest Rogacz? Dlaczego go tak nazywają?
- Rogacz jest złym ojcem. Wszyscy myślą, że nas zbawi... kobiety widzą. Żaden zbawca. Zdrajca. Zdrajca! - Ostatnie wrzeszczy i spluwa na posadzkę. |