Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-01-2017, 23:51   #99
Hazard
 
Hazard's Avatar
 
Reputacja: 1 Hazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputację


Xandros

Decyzja o wyruszeniu na samotną, a być może i samobójczą misję, przyszła elfowi niespodziewanie. Towarzysze, którzy wyruszyli przodem na zwiad, dopiero wieczorem mieli przekonać się o zniknięciu Xandrosa. Jednak wtedy był on już wiele mil od nich. Sam z dzikim, niebezpiecznym światem, który znał tysiące sposobów na uśmiercenie nieostrożnego podróżnika. Elf jednak wierzył w swoje zdolności i wierzył, że kiedyś ponownie ujrzy grupę ocalonych, z którymi spędził ostatnie dni.

Wędrówka minęła mu o dziwo całkiem spokojnie. Przejrzysta pogoda sprzyjała rozeznaniu w terenie, ustrzegając go przez beznadziejnym błądzeniem po leśnym gąszczu. Elf szybko odnalazł trasę, którą kilka dni wcześniej podążał wraz z Raulem. Później już odnalezienie ruin przyszło mu bez większego problemu.

Ponownie wyszedł na niezalesioną przestrzeń, pośród której walały się szczątki nieznanej mu cywilizacji. Tak jak wcześniej, panował tu niezwykły spokój.

Zbliżywszy się do monolitu, Xandros stanął przed ważną decyzją, która zaważyć mogła nieodwracalnie na jego losie.



Raul, Erwin, Crilia, Pech

Prowizoryczny stos zapłonął, wznosząc w powietrze dym i zapach palonego ciała. Spoglądając na czerniejące, zmieniające się w popiół zwłoki, śmiałkowie zaczęli zastanawiać się, jak do tego doszło? Czy za plugawym zmartwychwstaniem Anny stał ten nieznany im świat, czy może osoba trzecia mieszała w tym palce? Melancholia i ponura atmosfera sprzyjała rozmyślaniom, a w tej chwili mieli nad czym się zastanawiać.

Stróżowali tak nad ogniem, aż ostatnie fragmenty ciał nie spopielały i zamieniły się w proch. Ze smutkiem w sercach zwrócili się w drogę powrotną do reszty grupy, który ze zniecierpliwieniem czekała na wyjaśnienia. Słońce chyliło się już ku zachodowi. Zaś w chwili kiedy zetknęło się ono z linią horyzontu, wszystkich ponownie ogarnęła trwoga. Smuga czarnego dymu ponownie uniosła się ku niebu. Tylko tym razem zdawała im się większa.

- Jest już blisko - stwierdził Pleufan, wychodząc naprzeciw śmiałków.

Niechętnie musieli się z tym zgodzić. Dystans między nimi, a nieznanym zagrożeniem drastycznie zmalał. Musieli zacząć przygotowywać się na najgorsze.
 
Hazard jest offline