Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-01-2017, 00:51   #485
Zombianna
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
- Z Molochem nie siejmy paniki. Te kutry nie wiadomo kim czy czy są. Ale wyglądają podobnie do przedwojennych. Choć po wojnie nie widziałem tu takich. Nie wiem też czego tu chcą. A i te robactwo przyniosła skądeś burza z tydzień temu. Znaczy wcześniej to wyglądało jak jakiś piasek czy pył. Teraz się niedawno wylęgło i biega wszędzie. - rozgniótł butem kilka insektów które zatrzeszczały pod podeszwą gniecionym plastikiem przyszpilone do metalu podłogi. - Ale na mój rozum to jeśli roboty są z metalu to niezbyt im by się kalkulowało robić do pary robale wcinające metal. - pokręcił głową wyraźniej przy tym punkcie choć nie wyglądało by w cokolwiek związanego z robotami czy tymi robalami chciał się przy nim upierać. Spojrzał na skuloną kobietę w skórzanej kurtce która na koniec zaczęła się jąkać, tracić wątek aż wreszcie zamilkła. Mężczyzna też zamilkł wpatrując się w nią przez chwilę jakby też zastanawiał się co dalej zrobić czy powiedzieć.
- Nie musimy… Nie możemy podążać czyjąś drogą. Każdy z nas ma swoją własną. Nawet jak czasem nam czy innym… Na przykład naszym rodzicom czy dzieciom… - spojrzał na pogrążonego we śnie zastępce szeryfa i na chwilę przerwał mówić. - Nawet jeśli wydaje się czasem inaczej. - powiedział kładąc swoją pomarszczoną dłoń na ramieniu w skórzanej kurtce w geście pociechy i otuchy. Dłoń po tym przelotnym kontakcie jednak szybko wróciła do właściciela - Ale nie zgodzę się, że jesteś nikim istotnym. Jakbyś mało uprzejmie nie zauważała, że sporo spraw w okolicy ma w centrum twoją osobę. - zakończył nieco kąśliwie swoją wypowiedź szeryf.

Lekarka o dziwo pokiwała głową, zgadzając się z oceną własnego postępowania. Wzdrygnęła się przy kontakcie fizycznym, lecz nie poruszyła się, ani nie uciekła. Poczuła się dziwnie, zamaskowała to wrażenie kaszlnięciem.
- Trzymanie dystansu… bezpieczniej zgrywać kosmitę, niż przyznać się do własnej śmieszności, ale tak. To irytujące, staram się… ograniczać, już nie wkurzam chłopaków przy każdej rozmowie, nie zasługują… ufam im. Niczego nie muszę udawać. Trzymając na dystans niweluję ryzyko, że… przyciąga się nie tylko życzliwych, a jeśli nie umiesz się obronić, narażasz bliskich, a potem cierpią. Z naszej winy, po raz kolejny. Już raz torturowano kobiety, starców i dzieci, bo… byłam naiwna. Ktoś chciał mnie nakłonić do współpracy, a wiedział doskonale że… - pokręciła głową i ponowiła próbę podpalenia papierosa. Tym razem się udało - Chcę się zmienić, próbuję… strach pozostaje. Jest gdzieś z tyłu głowy, nie daje zapomnieć. Budowanie murów jest prostsze, zza nich… nie popełni się tych samych błędów. Ciebie też odepchnęłam… z premedytacją, źle oceniłam. Przepraszam za te durnoty, które ci nagadałam. Naprawdę… nie myślę tak, bardzo cię szanuję. To co robisz, ile serca i siły w to wkładasz. Podziwiam. - zaciągnęła się, posyłając pod sufit kłąb dymu.
- Sumienie mordercy… mój krzyż. Konsekwencje… nigdy wcześniej nikogo… nie pozbawiłam życia. i nie chcę, aby się to powtórzyło. Jeśli chodzi o wirusa z bunkra… a ty byś się przyznał do choroby? Nie obwiniaj ich, na pewno robili wszytko, by was nie narazić na niebezpieczeństwo... tez chcą żyć spokojnie. Żyć... jak ludzie, nie zaszczute zwierzęta. Jesteście najbliżej, gdybyście się uparli, odcięlibyście ich i umarliby tam z głodu. Jakby to… - zamyśliła się, marszcząc bri i przez chwilę szukając odpowiedniej alegorii, aż pstryknęła palcami - Amunicja. Potraktuj wirusy jak amunicję. Masz w szafce naboje do karabinu, pistoletu, strzelby, albo tej rurki… tej, no… wyrzutni - przypomniała sobie określenie na dziwny kawał metalu, użyte przez Paula - Gorączka krwotoczna to amunicja pistoletowa. Wspomniany wirus to... Coś innego, ale równie groźnego. Działa inaczej, inne są objawy. Nie przypomina Eboli, ale jest równie zabójcze. Pan Patrick próbował… znalazł półśrodek, który hamuje rozwój, ale jest nietrwały. Trzeba go przyjmować cyklicznie i ograniczyć kontakty fizyczne… a jak działa. Bez wglądu w dokumentację ciężko powiedzieć na czym bazowano tworząc ten szczep. Roboczo pasuje to… modyfikowanej wścieklizny. Wywołuje szał, utratę umiejętności racjonalnego myślenia. Zabija… ludzką cześć, pozostawiając instynkty. Możliwe że blokuje receptory nerwowe, upośledza układ współczulny. Daje odporność na ból. Maszyna do zabijania, którą ciężko zabić. Przenosi się przez płyny ustrojowe: krew, ślinę, wydzielinę pochwową, pot, spermę… tak wynika z opisu. W bunkrze byli Nowojorczycy, walczyli tam. Jeżeli doszło do zakażenia… podobno przemiana trwa kilka dni, czy jest odwracalna… nie wiem. Jeszcze - westchnęła, popalając w międzyczasie, zapatrzona nieobecnym wzrokiem na szeryfa - Schowaj cywili, przenieś ich w łatwe to obrony, zamknięte miejsce z dala od obozu żołnierzy. Na wszelki wypadek, bo jeżeli wśród rannych jest jeden zainfekowany, a sanitariusze nie pilnują higieny i grzebią hurtowo przy rannych w jednych rękawiczkach… sami przeniosą wirusa na zdrowych. Kiedy zacznie się faza ostra… dezercja, próba ucieczki… - pokręciła znów głową - Porozmawiaj z Yordą, on tam wydaje się najrozsądniejszy. Niech obejmie kwarantanną rannych i tych z bunkra, ale dyskretnie, bez siania paniki. Droga wodna odcięta, nie wiadomo ile ich jest i gdzie płyną. Baba mówił, że to Moloch… insekty jedzą metal, choćby broń, zamki w drzwiach. Może zdechną za parę dni, wtedy Cheb zostanie bez możliwości obrony. Wejdą na gotowe. Może, mam nadzieje że nie - bez słowa podwinęła rękaw, a w półmroku dziury na przedramieniu lekarki zamrugały szyderczo. Szybko opuściła ubranie na poprzednią pozycję - Ale lepiej dmuchać na zimne… i co poradzę, że się na mnie uwzięliście? - spytała z cieniem uśmiechu - Co było w tym płonącym budynku, trzymaliście tam coś...nietypowego? Dawny magazyn? Nie wiem czemu… tata nie chce się obudzić, powinien. Obrażenia nie są aż tak… rozległe. Jad wężydła utrudnia wybudzenie ze śpiączki? Zostaje również... kwestia waszej i naszej winy, poselstwa. Patrzyłam jak Marcus wykrwawia się w trawie i nie mogłam nic zrobić. Ciężko kogoś opatrywać, gdy ktoś kopie cię i butami trzyma na ziemi. Nie chcę się z tobą kłócić o to, ani udawać że Runnerzy są niewinni. Są winni, ale ty też zobacz co narobił Drzazga. Nie umiem... nie mam pojęcia jak wypracować konsensus, sprawiedliwy dla obu stron. Potrzebuję pomocy... San Marino miała rację. Nie stać nas na... spory, za dużo osób może na tym ucierpieć - zmarkotniała, dusząc papierosa o podłogę.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline