Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-01-2017, 09:32   #76
Hawkeye
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Królewski Bal

Mineło jeszcze pół godziny, gdy zabrzmiały gongi. Z początku był to cichy, ledwo słyszalny dźwięk, jednak powoli narastał, aż do momentu, w którym rozmowy ucichły. Oczy wszystkich zebranych skierowały się na podest. Tam Król powstał ze swojego miejsca. Do uszu Lady Seaver dotarł tłumiony śmiech, gdzieś słychać było prowadzoną szeptem rozmowę. Najwyraźniej nawet władca Westeros, nie był w stanie uciąć pewnych spekulacji. A może ludzie byli tutaj tak przyzwyczajeni do obcowania z tak potężnym człowiekiem, że przestał robić na nim wrażenie.

-Chciałbym podziękować wszystkim za przybycie - Aerys mówił dość cicho, ale można było go usłyszeć. Jego głos był spokojny, może nawet zbyt spokojny. Przywodził na myśl raczej miłego nauczyciela, niż Króla Rhoynarów, Andalów i Pierwszych Ludzi.
-Choć mój brat, książę Summerhall, nie przepada za tymi uroczystościami, cieszę się, iż mogę wspólnie z nim świętować jego kolejny dzień Imienin - solenizant nie wydawał się wcale zadowolony z takiego obrotu spraw. Wyglądął raczej na znudzonego. Widać było, iż cała otoczka, w której się znalazł męczyła go. Pewnie wolałby wrócić do siebie.
-Szczęśliwego 34 dnia Imienia bracie! - zakończył nagle król. Rozległy się oklaski skierowane zarówno w stronę księcia, jak i z grzeczności (a może uniżoności?) w stronę króla.

Zebrani mogli obserwować jak obaj Targaryenowie uściskają się, a król przekazał bratu jakiś podarek. Owinięty w pakowny prezent, ciężko było stwierdzić cóż to mogło być. Aż dziw, iż Król nie zrobił z tego większego przedstawienia. Najwyraźniej jednak, sam nie miał głowy do tworzenia "drogich iluzji", a może ciężko było obdarować kogoś, kto miał wszystko?

W międzyczasie na sali pojawiały się słodkości. Służący krzątali się, aczkolwiek widać było, iż samo wydarzenia powoli zmierza ku końcowi. Przekazanie królewskiego prezentu, było najwyraźniej znakiem do zakończenia tej oficjalnej części, gdyż co bardziej zmęczeni goście zaczęli ukradkiem opuszczać salę.
-Zdziwiona lady? - zapytał spokojnie rycerz z Północy, który znalazł się za Seaverówną.
-Zapewne spodziewałaś się czegoś bardziej widowiskowego? A tutaj nawet Król, nie zrobił specjalnego przedstawienia. Jestem zaś przekonany, że Książę będzie zadowolony z księgi, którą otrzymał od brata ... O czymkolwiek może ona być - ciężko było powiedzieć, czy ostatnie zdanie było podszyte ironią, czy tylko zabrzmiało to, w ustach kogoś kto najwyraźniej już trochę wypił.
-Za to zwróciłaś na siebie uwagę Ręki Króla pani .... Cokolwiek może z tego wyniknąć ... -

Reaver's Rest

W wąskim korytarzu walka była bardzo utrudniona. Młody Seathan żałował, iż odesłał swoją eskortę. W bezpiecznym zamku, razem ze swoim szwagrem czuł się wystarczająco bezpiecznie. Jak się okazało takie myślenie było błędne. Z obnażonymi ostrzami trójka wojowników ruszyła do śmiertelnego tańca. Co ciekawe zamachowiec wydawał się nie przejmować faktem, iż miał naprzeciwko siebie dwóch wojowników.

Był szybki, również pierwszy zaatakował nie zastanawiając się, czy tak naprawdę jego prośba zostanie spełniona. Zaatakował obu mężczyzn, którzy odbili pierwsze kilka ciosów, Seathanowi wydawało się, iż zauważył otawrcie, otworzył się, ale mężczyzna obrócił się na pięcie i jego potężne uderzenie wylądowało na żebrach Seavera. Całe szczęście zbroja wytrzymała, choć siniak z pewnością będzie mu dokuczał przez jakiś czas. Nie czekał na kolejny ruch, dwuręczny miecz wgniótł zbroję zamachowca, który syknął z bólu i cofnął się odbijając uderzenie Hortona, które mogłoby go dobić.
Haig odwrócił się do Maestra
-Uciekaj i wezwij pomoc - tego jakby jednak wmurowało. Co pozbawiło go cennych sekund. Szybkie uderzenie miecza zamachowca wylądowała na głowie Hortona. Poczuł jak lepka krew spływa mu po policzku. Miał szczęscie, gdyż ostrze zsunęło mu się po czaszcze. Rana nie powinna być zbyt poważna.

Widząc to maester w końcu ruszył do drzwi. Szarpnął za klamkę były one jednak zamknięte. Rozejrzał się szukając jeszcze innego sposobu na wydostanie się z pomieszczenia. W tym momencie jedyną możliwość jaką zauważył to okiennica zamknięta ciężką drewnianą sztabą. Tymczasem nie zważając na nic, zamachowiec ponownie zaatakował Seathana. Jego cios wbił się w bok mężczyzny łamiąc mu żebra i powodując ranę. Ten syknął z bólu i instynktownie zrobił wypad. Ciężki miecz przebił metalową zbroję wbijając się w bok zamachowca. Dwaj mężczyźni odskoczyli od siebie. Obaj broczyli krwią. Widząc to Horton zaczął wzywać pomocy, Trevyr spróbował podnieść sztabę, ale był to daremny wysiłek starszego człowieka .... Ktoś musiał jednak usłyszeć tumult, gdyż usłyszeli tupot obutych nóg. Ktoś musiał zmierzać do nich z pomocą .... Pytanie tylko czy zdąży?
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline