Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-01-2017, 20:39   #52
Rewik
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację


Okręt Nadzieja Albionu, wysoka orbita planety Avalon - Tula Moorie, Aurelia Zavisha, V5890, Nae "Tek" Tinnoe

- Brak wystarczającej ilości tlenu, brak materiałów łatwopalnych, brak promieniowania... - meldowała po kolei V, wymieniając wszystkie, ważne dla załogi dane. Po 10 sekundach problem z łącznością.
- V zanotuj miejsce utracenia sygnału i na podstawie prędkości drona wyznacz dzielącą nas odległość. - wydała polecenie Aurelia, która na bieżąco obserwowała zarówno poczynania robota, jak i skryte w ciemnościach trzewia statku.
- Utrata sygnału po 26 metrach w głąb korytarza - zakomunikowała V.
Aurelia wywołała holograficzną mapę, po czym znów wydała krótkie polecenie
- Nanieś na mapę
V wykonała i to polecenie. Gdzieś na mapie Aurelii, w magazynie pojawił się zakreślony pulsujący obszar.
- Thorr miej na oku to miejsce. - pani pułkownik mówiąc wskazywała kolejne punkty na wyświetlonych hologramem planach statku - Idziemy do maszynowni, spróbujemy przywrócić oświetlenie i wszystko czemu Pani Moorie oraz pan Nae podołają. Pod żadnym pozorem nie ściągać masek od kombinezonów. Na miejscu omówię dalszy plan. Ruszać się!

Grupa nie poruszała się tak sprawnie jak chciała by Aurelia. Nae Tinnoe nie miał pojęcia o zerowej grawitacji, co sprawiło, że mężczyzna był praktycznie niesiony przez V, która zdawała się nie mieć najmniejszych problemów z poruszaniem. Android oraz Tula również nie miały żadnego przeszkolenia bojowego więc ich reakcja na rozkazy była inna niż mogła oczekiwać tego pani pułkownik. Pierwsza brała polecenia bardzo dosłownie a druga miała bardzo ciekawy stosunek do autorytetu, czego nie omieszkała się kilka razy napomknąć przez interkom.

Magazyn wydawał się naprawdę spory, około sześć metrów wysokości, jakieś trzydzieści do przeciwległej ściany i Imperator wie ile do bocznych ścian. Światła lamp nie były w stanie całkowicie rozgonić panującego mroku, rozpraszane przez kontenery zajmujące większość wolnej przestrzeni jak i obiekty które swobodnie dryfowały sobie w powietrzu, sprawiały, że rzucane cienie tańczyły niespokojnie dając złudzenie ruchu wychwytywalnego tylko na krawędzi pola widzenia.

Droga do maszynowni wydawała się ciągnąć w nieskończoność. Pusta winda promu, którą mieliście po prawej stronie, to było jedyne miejsce, które nie było puste i dawało w miarę sporo widoczności. Cały magazyn wydawał się zapełniony przeróżnymi skrzyniami i kontenerami z których część nie wytrzymała katastrofy zawalając przejścia dryfującymi sześcianami i sprawiając, że musieliście odrobinę kluczyć by dotrzeć do waszego celu.

- Uważajcie na te kontenery, nadal posiadają swoją masę i mogą was zwyczajnie zgnieść. - wymruczała Adrana próbując się przecisnąć pomiedzy dwoma dryfującymi skrzyniami. W tym momencie usłyszeliście przeciągły jęk, jakby sam okręt przeciągał się po długiej drzemce rozciągając swoje wszystkie metalowe stawy. Jakby części okrętu ocierały się o siebie próbując przywrócić resztki życia do umierającego szkieletu, lub właśnie to był odgłos umierającego statku.

Do maszynowni prowadziły podwójne wrota, o ile z pierwszymi Thorr uporał się w miarę szybko o tyle drugie stanowiły spore wyzwanie. Dopiero V po ponownym przejrzeniu informacji dostępnych dzięki F4720 stwierdziła spokojnie, że po drugiej stronie następnych drzwi jest próżnia. Trzeba było tylko teraz ręcznie wyrównać ciśnienie w komorze by dostać się dalej.


Pustka i cisza i ciemność, tak najlepiej można było opisać to na co natknęli się do tej pory. Puste pomieszczenia, bez śladów życia czy jakiejkolwiek obecności. Jedyne odgłosy jakie słyszeli to swoje własne oddechy i nieliczne komunikaty w głośnikach interkomu. I gdy myśleli, że to już wszystko, w pomieszczeniu generatora przywitała ich olbrzymia dziura w poszyciu okrętu otwierająca im wolną drogę w pustkę kosmosu.

Będąc już w środku Adrana i David sprawdzili pomieszczenie, podczas gdy Thorr ubezpieczał tyły. Gdy teren został uznany za czysty, Aurelia wydała kolejne komendy.
- Thorr wiesz co robić. Nae sprawdź, czy jesteście w stanie przywrócić zasilanie i trzymaj się z dala od tej wyrwy. V pilnuj by nie wypadł. - uwaga Aurelii była oczywiście spowodowana brakiem umiejętności Nae w poruszaniu się w środowisku pozbawionym grawitacji. - Jeśli coś jest na tym statku i tak już o nas wie, bo to znaczy że sygnał był nadany celowo. Potem sprawdźcie jakie informacje da radę uzyskać z tego miejsca. Interesuje nas wszystko co może pomóc nam ustalić co tu się wydarzyło i co stało się z załogą. Czeka nas długa przeprawa do kokpitu pilotów z oczyszczeniem wraku, ale nie ruszamy się stąd póki nie zakończycie pracy. - w tym miejscu Aurelia spojrzała wyzywająco na Tulę Moorie.
- Jak nie ruszysz dupy, to osobiście dopilnuję, by potrącono ci to z pensji. Nae dowodzi sprawami technicznymi, a ty masz się go słuchać jak córeczka tatusia. - Nawet jeśli Tula coś odparowała, to Aurelia nie słuchała jej bowiem już była zajęta kolejną sprawą.

- Chodźcie tu.- machnęła do Davida, Adrany i Chibuike. Podeszli, a Thorr niewzruszenie pilnował wejścia do maszynowni. Tak najwyraźniej miało być, bowiem Aurelia bez uwag znów pochyliła się nad wywołaną mapą.
- Każde piętro to 12 modułów, po drodze będziemy mijać windy. Maszynownia czysta. Po wyjściu stąd V przeskanuje dronem pierwsze pomieszczenie na lewo, po nim wchodzi Adrana i David. Sprawdzacie czy są tam przejścia do innych pomieszczeń, jeśli są blokujecie lub pilnujecie do czasu sprawdzenia kolejnego pomieszczenia. Potem to samo na prawo - Chibuike i ja. Thorr stale pilnuje korytarza. Przechodzimy po kolei z lewa na prawo z prawa na lewo. Windy zostaną zablokowane przez naszych techników. Nie chcę by ktoś zaszedł nas od tyłu. Potem to samo piętro wyżej. Zrozumiano?
Pytanie w zasadzie było tylko formalnością, bowiem plan został omówiony w tym zespole już wiele razy.


Planeta Avalon, Frank Jaeger, Melathios Sofitres, Kevin Walker

Wynik starca zaawansowanej broni palnej z nieprzygotowaną do takiej walki dziką siłą mięśni nie mógł zakończyć się inaczej. Jedyna kwestią do rozstrzygnięcia było to czy każdy z sześciu kolonistów przeżyje to starcie. Po kilku szybkich strzałach i zderzeniach z masywną terenówką, tylko Jim Kropecky został ranny. Klnął przy tym jak nigdy i jak zwykle.

Gęsty i lepki jad jątrzący się z ogonów zabitych drapieżników miał właściwości paraliżujące, które ustępowały po blisko godzinie. Na szczęście dowiedzieli się o tym z badań, a nie autopsji.

Deszcz lał jeszcze przez długi czas, potem na chwilę niebo się przejaśniło i mogli w spokoju wytchnąć przy ognisku i omówić dalszy etap wyprawy. Wreszcie zadecydowano o rozpoczęciu przenosin w drugie spośród wybranych miejsc. Było to miejsce oznaczone na mapie jako 2b. Nadmorskie tereny z bogactwem surowców naturalnych. To mogło być naprawdę miłe miejsce. Niestety w nocy, deszcz znów zaczął kropić i nie odstąpił ich już przez całą podróż na wschód.

Wcześniej, gdy jechali w to miejsce, nie było problemu z przeprawą przez rzekę. Terenówki bez problemu poradziły sobie z płytką, dość wąską i niezbyt wartką strugą wody. Teraz jednak czy to w wyniku ulewnych deszczy tutaj, czy w górnym odcinku rzeki, wody wezbrały, czyniąc taką przeprawę niemożliwą. Kolejny dzień będą musieli rozpocząć od poradzenia sobie z tym problemem.




Planeta Avalon, Carl Cabbage

Po wizycie gubernatora, Carl Cabbage miał jeszcze mnóstwo pracy do wykonania. Pożegnał się z Niradem, bowiem bądź co bądź jego przydział aktualnie był gdzie indziej i ruszył na umówione spotkanie do medycznego. Przed wyjściem Nirad poinformował Carla, że Kora Octavia prosiła by przy spotkaniu była obecna aktualna przełożona Carla- Mary Locke. Gdy dotarł na miejsce, obie panie już na niego czekały.

- Pani doktor, m'am - Karl przywitał z gospodynią i oddał wojskowe honory przełożonej.

- Ach… tak. Dzień dobry panie Carl. Nirad poinformował nas o pańskich zamiarach. Poprosiłam, by to Mary nam towarzyszyła - Kora Octavia przedstawiła osobę, której Carlowi przedstawiać nie trzeba było, po czym podeszła do szafki, wklepała odpowiedni numer i wyjęła wejściówkę od pomieszczenia kriogenicznego.

- Pozwoliłam sobie wprowadzić panią Octavię w zaistniałą sytuację, możemy ruszać natychmiast. - uśmiechnięta Mary Locke wskazała wyjście. Wyglądało na to, że te dwie panie od jakiegoś czasu utrzymują lepszy kontakt ze sobą, być może było to spowodowane koniecznymi konsultacjami w sprawie James’a Bouleau.

- Tak jest m'am. Mam nadzieję, że to fałszywy alarm, ale w przypadku bezpieczeństwa nigdy zbyt wiele ostrożności.
Karl był nadal w codziennym polowym mundurze, jak zwykle gdy był na wolnej wachcie. Gdyby byli sami, zapewne założyłby zbroję, ale koloniści mogliby poczuć się zaniepokojeni. A potencjalny intruz ostrzeżony. Sumując za i przeciw, zdecydował, że konspiracja będzie lepszym rozwiązaniem. Szarmancko otworzył obu paniom drzwi i w trójkę ruszyli do mroźni.
 
Rewik jest offline