Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-01-2017, 10:06   #53
TomaszJ
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
ŚLEDZTWO KOMANDORA CABBAGE'A

Habitat kriogeniczny

"Kiedy już udało stanąć się Wam na własnych nogach, pierwsze, na co zwróciliście uwagę - prócz innych przebudzeńców, rzecz jasna - był pewien wyraźny podział kolorów. Oprócz waszych trzech hibernatorów, w pomieszczeniu stało ich jeszcze dobre trzydzieści parę...może nawet koło pięćdziesiątki. Niemal na wszystkich wskaźniki stanu paliły się szeroką paletą odcieni od zwracającej uwagę żółci po alarmująca czerwień. Jedynym przyjaźnie zielonym elementem były kontrolki sterujące potężnych wrót, znajdujących się na jednym końcu hangaru. Najwidoczniej prowadziły do jakiegoś bardziej przyjaznego miejsca niż pełna rozmrażających się lodówek ładownia."

Wspomnienia z pierwszego przebudzenia



Widok tego sporego, większego od innych habitatów kontenera od razu przywołał wspomnienia i to niekoniecznie dobre. Szok przebudzeniowy, gdy wszystko było nie tak, konieczność podjęcia szybkich, zdecydowanych działań, atak nieznanego wroga... a teraz znów wraca w to samo miejsce. Kora Oktavia użyla swojej przepustki by odblokować drzwi i kontrolka zamknięcia zmieniła się z czerwonej na zieloną. Carl dyskretnie dobył laspistola i sprawdził naładowanie kardriża po czym kiwnął głową do komendantki.

Mary Locke również miała broń w pogotowiu, ale gdyby Carl Cabbage nie dobył swojej, ona na pewno by tego nie zrobiła. Teraz jednak postanowiła w tej sprawie zdać się na doświadczenie emerytowanego komandora. Odpięła kaburę.
- Byłam tutaj jeszcze dziś rano jak budziliśmy nowych kolonistów - wyszeptała Kora Octavia, najwyraźniej nieco przestraszona tym zachowaniem - wszystko było w porządku.

Kora Octavia na skinienie komendantki Mary wcisnęła przycisk otwierający wrota
Szkolony w abordażu pokładowym oficer sprawnie ruszył do środka, zaraz za nim komendantka. Po krótkim sprawdzeniu w środku okazało się być pusto, zgodnie zresztą z przewidywaniem Karla.
- Lewa czysta - zakomunikował, po czym Mary Locke potwierdziła tym samym z prawej strony.
- Wygląda na to że możemy przystąpić do oględzin. Proszę do nas Pani doktor i zamknąć za sobą drzwi. Zobaczmy tą kriokapsułę.

Uśmiechnięta od ucha do ucha Kora Octavia wyjrzała zza drzwi. Jej oczom, jak i wcześniej oczom Carla i Mary ukazało się dobrze znane pomieszczenie z blisko czterdziestoma kriokapsułami.
- Umówiliście się, żeby mnie nastraszyć prawda? - zapytała z rękoma złożonymi na biodrach, po czym zaczęła kolejno wskazywać odleglejsze kriokomory. - Kapsuły, które jeszcze pracują, to kapsuły numer 13, od 21 do 24 oraz 39. W trzynastce znajduje się Philip Steward, pod numerem trzydzieści dziewięć młodsza siostra Cartiony Dallas, a w pozostałych czterech to dzieci państwa Amenabar. W zasadzie to zostało nam tutaj upiorne przedszkole. To co? Idziemy do naszej szczęśliwej trzynastki?
- Proszę przodem Pani doktor, na razie tylko zewnętrzne oględziny. Według młodego Bouleau to właśnie Philip Steward namówił go na "wycieczkę". Musimy upewnić się że nie mamy do czynienia z nielegalnym wybudzeniem czy po prostu młody ma bujną wyobraźnię.

Medyczka ruszyła wzdłuż w większości pustych kriokomór wystukując obcasem rytm niemal idealnie zgodny z rytmem pikających kontrolek. Zatrzymała się przy panelu kapsuły nr 13. Podobnie jak w kilku innych wciąż zajętych, szyba była przesłonięta dobrze zaizolowaną, wzmocnioną powłoką z grafenu. Doktor Octavia włożyła kartę, którą wcześniej otwierała drzwi i wybrawszy odpowiednią opcję sprawiła, że owa powłoka rozsunęła się powoli. Wewnątrz niewiele dało się zobaczyć z uwagi na krążący gaz i opary, dopiero gdy Doktor Octavia zmniejszyła moc urządzenia szybka stopniowo stawała się coraz bardziej przeźroczysta. Jako pierwszy przebił się przez panującą w środku “mgłę” dziecięcy nosek, by zaraz potem ukazać całą twarz i ciało chłopca.
- Proszę. Oto nasz krnąbrny uciekinier.
Karl uruchomił elektronotes wyświetlając zdjęcie chłopaka i porównał dokładnie z mrożonką. Nie było wątpliwości co do tego, że to jedna i ta sama osoba.
- Odczyty w normie, Pani Doktor? Nikt nie majstrował przy panelu?
- A tego to ja nie wiem. To do informatyków.
- Zakladam że zamrażarka ma zwyczajowe czytniki monitorujące. Proszę wyświetlić EEG z ostatnich 3 dni.
- Najpierw przywrócę odpowiednie ciśnienie i temperaturę. Napatrzyli się? - Kora oczywiście nie mówiła tego z przekąsem, na twarzy wciąż malowała się charakterystyczna dla niej wesołość.
- Tak - potwierdził Cabbage - proszę ustabilizować ponownie sytuację w środku.
Octavia wykonała czynności przywracające do stanu pierwotnego, po czym wciąż nachylona nad panelem zaczęła przeglądać informacje. W końcu faktycznie natknęła się na coś co mogło zainteresować emerytowanego komandora.
- To chyba to - wskazała ekranik - otworzenie i zamknięcie zewnętrznej powłoki, zmniejszenie mocy sprzed chwili, a wcześniej są wpisy tylko sprzed lądowania. Sami spójrzcie.
- Przepraszam Pani doktor, wciąż czasem myślę standardami kirkańskimi, u Was EEG wyszło z użycia chyba z pięćset lat temu. Chodzi mi o zapis aktywności neuronów.
- Ach AAN… Już, już… gotowe. - Kora roześmiała się - EEG? skąd taki skrót?
- Elektroencefalogram. Mogę Pani poopowiadać ciekawostki, jak leczy się ludzi na świecie o niższym stopniu rozwoju, ale to w wolnym czasie. Odczyty w normie, więc możemy wyeliminować ewentualność niezarejestrowanego psiona, przynajmniej w osobie młodego Phillipa. Śpij spokojnie, młody człowieku. Dziękuję Paniom za asystę, pójdę teraz rozmówić się z młodym Bouleau.


- Jest jeszcze jedna sprawa Carl - tym razem to Mary Locke się odezwała przypomniawszy sobie o czymś na dźwięk tego nazwiska - Chodzi o przypadłość Jamesa Bouleau. Nie jestem przekonana, czy to co go spotkało to PTSD, jak myślałyśmy z Korą na początku. Pewności nie ma, ale biorąc pod uwagę inne informacje, to również może mieć coś wspólnego z tym paskudztwem. Ani ja, ani doktor nie wiemy praktycznie nic o psionice…

- Ja też wiem niewiele, obawiam się. Na Kirke prowadzono tajny program w późnym okresie wojny mający zbadać i użyć militarnie tych mocy, jednakże poza szczątkowymi informacjami jak to działa niewiele miałem danych. Nawet gdy dostałem dostęp Starve Zero większość danych była okrojona. Wiem jednak że manipulacja synapsami pozostawia ślady. Pani doktor, porównała pani AAN Jamesa sprzed lotu i dzisiejsze? Ogólnie dobrze byłoby się przyjrzeć całej rodzinie, choćby pod pozorem rutynowych badań. Jeżeli to psionika, ktoś wziął ich sobie za cel. Ale nie wykluczam niczego włącznie z implantami czaszkowymi, które jakiś sabotażysta wpakował im w głowę.

- Naturalnie. Przeważają fale theta o częstotliwości od pięciu do około dwóch standardowych hertzów. W skrócie fale występujące podczas głębokiego snu, transu lub hipnozy. Oczywiście sprawa nie jest tak łatwa, ale analizując pozostałe dane uzyskane z badań Aury Aktywności Neuronowej… - Kora Octavia zrobiła pauzę i spojrzała niepewnie na “Krwawą“ Mary, by wreszcie na wydechu dokończyć zaczętą myśl - … mamy podstawy sądzić, że pan James jest w stanie czegoś w rodzaju... głębokiej hipnozy. Stąd nasze podejrzenia co do ingerencji psionicznej. Są tam też prawdopodobnie miejscowe uszkodzenia kory mózgowej.
- Pani doktor, jutro zgłoszę się do Pani z paskudnym bólem głowy. Po skanie i sprawdzeniu mojej krwi ogłosi Pani że zaraziłem się jakimś miejscowym pasożytem, który osiedlił się gdzieś pod czaszką i wymagam hospitalizacji. Nie będę czuł się najlepiej, dlatego umieści mnie Pani w izolatce, zaś pozostałych kolonistów przebada prewencyjnie, by wykryć ewentualne wczesne stadium. W rzeczywistości zaś sprawdzi ich Pani pod kątem czy ktoś używa lub jest celem parapsychiki. Powinno być łatwiej gdy wie Pani czego szukać. Obecność obowiązkowa, proszę dać odpowiednie wytyczne do podpisu gubernatorowi. Obecnie tylko nasza trójka wie o dochodzeniu i tak musi zostać aż do momentu gdy zbadamy pozostałych. Zwłaszcza członków rady. A zaczniemy od przeskanowania mnie i Pani Komendant teraz.
- Nie czuję się odpowiednią osobą do sporządzania takich osądów panie Cabbage. - mówiąc to Kora Octavia poprosiła o wyjście z habitatu kriogenicznego i zamknęła na szyfr drzwi - Jak już mówiłam tematyka psioniki jest dla mnie obca. Jestem przede wszystkim epidemiologiem. Jeśli jednak faktycznie ktoś ingeruje w psychikę nas wszystkich, co przepraszam, ale brzmi dość niedorzecznie to prawdopodobnie badania te i tak niczego nie wykażą. Fale mózgowe, które uzyskujemy z ANN zmieniają się dynamicznie. Ktoś musiałby użyć psioniki na pacjencie w samym momencie badania, a i tak nie mielibyśmy pewności jak interpretować ewentualne odstępstwa. Nie uzyskamy podobnych rezultatów co na panu Bouleau na innych osobach, bowiem normalne funkcjonowanie przy takich, a nie innych falach mózgowych jest po prostu niemożliwe.
- To komplikuje sprawę, ale moglibyśmy sprawdzić, czy ktoś jeszcze nie jest w jakiś sposób kontrolowany. Zastanawiam się, czy można odciąć Pana Bouleau od naszego intruza. Choćby na chwilę, może powiedziałby coś naprowadzającego na właściwy trop? Jakieś farmaceutyki mogłyby przywrócić równowagę w jego głowie teraz jak już wiemy co to? Z drugiej zaś strony - gdy przybyliśmy intruzi użyli zapewne psioniki do napędzenia na nas stada, byli wówczas blisko, skanery wychwyciły zamaskowany pojazd. Teraz, gdy uprzykrzają nam życie myślę że także są w okolicy. To zamaskowana placówka lub urządzenie. Chyba pora zaplanować kilka patroli Pani Komendant!
- Muszę was zawieść, ale nie wiem jak mogłabym pomóc… - Kora rozłożyła bezradnie ręce - może gdybyśmy mieli tutaj kogoś kto wie na jakiej zasadzie działa psionika. Być może doktor Gottlieb albo Sofitres będą mogli pomóc, ale niczego nie obiecuję.
- Ale bliższe poznanie okolicy nie powinno zaszkodzić - dodała od siebie Krwawa Mary, wymieniając spojrzenie z doktor Octavią, po czym roześmiała się wraz z nią. Carl zdecydowanie nie został wtajemniczony w naturę tego niewerbalnego żartu i nie mógł wiedzieć o co chodziło tym dwóm damom.
- Jak tylko skończymy rozmawiać z Boulami, biorę się za analizę taktyczną. Będzie na Pani biurku jeszcze dziś wieczorem.
- Tak jest, panie Admirale! - Kora zasalutowała zupełnie nieprofesjonalnie, ale przyznać trzeba było, że uśmiechała się uroczo. Mary widząc to tylko parsknęła śmiechem, po czym rzekła poważnie.
- Bierzmy się do pracy. Pójdę z tobą panie Cabbage. Jestem tam częstym gościem.
- Do zobaczenia Pani doktor! Od Pani poprosiłbym listę w których miejscach Pan Bouleau czuł się lepiej, może miał przebłyski świadomości wraz z datami, może to być pomocne. Wpadnę po to niedługo.





PRZESŁUCHANIE MŁODEGO BOULEAU

Habitat państwa Bouleau

Bliźniacze kontenery, wyglądające z zewnątrz bardziej jak stalowe pudełka, niż miejsce w którym mieszkają ludzie stały obok siebie, zlepione w smutnym szeregu. Niektórzy przyzwyczaili się już do takich warunków, podobnie jak do znacznie ograniczonej ilości wody na cele gospodarcze, ale byli i tacy, którym widok ten sukcesywnie odbierał chęci i negatywnie wpływał na samopoczucie. Państwo Bouleau mieli w zasadzie szczęście. Cały habitat został przeznaczony dla nich. Osoby, które przybyły na tę planetę samotnie z racji braku miejsc w większości musiały dzielić mieszkanie z przypadkowymi osobami, których z początku przecież nawet nie znali. Czasem trafiało się lepiej, czasem gorzej.

Kiedy Carl Cabbage oraz Mary Locke stanęli u wrót wejściowych do habitatu usłyszeli dobiegające od wewnętrz, podniesione, acz przytłumione głosy. Z całą pewnością należały do Dominique Bouleau oraz jej blisko jedenastoletniej córki Emmy. Trudno było rozpoznać znaczenie słów, bowiem habitaty, mimo nieciekawego wyglądu zaprojektowano jednak tak, by były jak najfunkcjonalniejsze. Zadbano odpowiednio o izolacje termiczną, ale także akustyczną.

W normalnych okolicznościach, o tej porze pani Bouleau powinna wykonywać zadania przydzielone jej z grupy zajmującej się dystrybucją i wytwarzaniem żywności. W obliczu minionych wydarzeń nie dziwiła jednak jej obecność w tym miejscu.
Karl poprawił swój notepad, na którym zapisał zdjęcia kilkunastu chłopaków z zamiarem pokazania ich małemu uciekinierowi, choć gdy Kora potwierdziła jego przeczucia będzie to raczej zasłona dymna. Tak naprawdę bowiem dochodzenie będzie musiało pójść w inną stronę. Tak czy inaczej nacisnął przycisk anonsujący i czekał na odpowiedź z zewnątrz.

Wewnętrzne zmagania ucichły, by po chwili w drzwiach stanęła Dominique Bouleau w poplamionych ogrodniczkach. Najwyraźniej jeszcze nie zdążyła się przebrać po pracy. Chciała już coś powiedzieć, ale umilkła na chwilę i uniosła lewą brew rozpoznając w gościach ostatnio często bywającą tu Mary Locke, ale co dziwniejsze w asyście Carla Cabbage.
- Tak? - spytała nie do końca wiedząc czego się spodziewać.
- Dzień dobry. Przepraszam, jeżeli przychodzimy nie w porę, ale chcielibyśmy porozmawiać z naszym małym uciekinierem. Cieszymy się że się odnalazł, jednak chcemy zapobiec temu w przyszłości. Możemy?
Pani Bouleau stała u wejścia czas jakiś, nad czymś rozmyślając.
- Nie. Za dużo wrażeń jak na jeden dzień, ale możemy porozmawiać bez niego. - powiedziała zdecydowanie bardziej stanowczo niż zakładała.
- Absolutnie zrozumiałe. Proszę zerknąć na zdjęcia i powiedzieć który z tych chłopaków był widziany przez przez niego w trakcie wycieczki. Możliwe że mamy do czynienia z pasażerem na gapę lub nielegalnym wybudzeniem.
Karl podał Pani Bouleau swój notepad z kilkunastoma zdjęciami, oczywiście niepodpisanymi. Wśród nich był oczywiście także młody Steward.
Dominique spojrzała na pierwsze wyświetlone zdjęcie, lecz nie wzięła do rąk notepada. Chwilę przyglądała się zdjęciu, potem Carlowi i Mary Locke z założonymi na piersi rękoma.
rzut diplomat 8+
rzut 2d6: 6
+1 diplomat
+1 social standing
wynik: 8 ledwo zdany!


Po chwili jednak westchnęła ciężko i poprosiła by weszli do środka.

Wewnątrz zobaczyli naburmuszoną Emmę, a za otwartymi drzwiami widzieli leżącego bezwiednie na łożu Jamesa Bouleau, Louisa nie było widać.
- Emma idź do brata. - na dźwięk tych słów córka Dominique wyszła ostentacyjnie trzaskając zasuwanymi drzwiami, a Pani Bouleau pokręciła głową i milcząco wskazała miejsce, gdzie można było usiąść. Najwyraźniej jednak jej niechęć do tej rozmowy czy może poddenerowanie wzięło górę,
- Co to za bzdura z tymi zdjęciami? O co tak naprawdę tutaj chodzi?
- Pani Bouleau, weryfikujemy to co usłyszeliśmy od Louiego. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że mogła to być wybujała wyobraźnia młodego człowieka, ale bierzemy sprawy bezpieczeństwa bardzo poważnie i nawet jeżeli to głupie, służba nakazuje dokładnie wszystko sprawdzić. Tylko ten drobiazg i już nas nie ma. Niech chłopak zaznaczy właściwe zdjęcie.
rzut diplomat 8+
rzut 2d6: 12
+1 diplomat
+1 social standing
wynik: 14 krytycznie zdany!


- Przepraszam, za dużo tego wszystkiego dla mnie jednej... Pójdę po niego. Odpowie na wasze pytania, ale nie naciskajcie za mocno, to wrażliwy chłopak.

Chwilę później, habitat rodziny Bouleau.
- Młody człowieku, napędziłeś nam poważnego stracha. Musieliśmy sporo środków przeznaczyć, by cię bezpiecznie znaleźć. Bądź tego świadom i teraz pomóż nam wszystko odkręcić i będzie dobrze, zgoda? - Zapytał Louiego Cabbage, choć bardziej było to stwierdzenie nie pytanie. Na końcu jednak uśmiechnął się by ocieplić nieco reprymendę.
- Zacznijmy od tego kto Cię do tego namówił. Wskażesz go tutaj?
Karl podał mu notepad na którym wyświetlił zdjęcia, pięć kolumn po 3. Numerem czwartym był Phillip Steward…

Chłopiec wyciągnął ręce spod stołu by chwycić w swoje małe dłonie urządzenie wyświetlające piętnaście różnych zdjęć. Przelotnie spojrzał na każde z nich, po czym zerknął na swoja mamę, ta kiwnęła zachęcająco głową.
- Kogo mam wskazać? - zapytał, najwyraźniej czegoś nie rozumiejąc. Wpatrywał się przy tym badawczo w Carla spojrzeniem nie do końca pasującym do sześciolatka.
- Gdy znalazłeś się, powiedziałeś żołnierzowi, że ktoś ci powiedział gdzie iść. Byłoby nieuczciwe, byś dostał dyżur latrynowy sam, więc wskaż proszę winowajcę. Tam na zewnątrz jest niebezpieczne, pomyśl co by się stało gdyby namówił do takiego wypadu Twoją siostrę.
Karlowi zapaliło się ostrzegawcze światełko w głowie, ale postanowił grać dalej.
Młody Lou nie zrozumiał czym jest dyżur latrynowy, ale jako że był całkiem bystry, z kontekstu wypowiedzi wywnioskował, że to nic fajnego.
- Nie ma go tutaj - powiedział po chwili z wyczuwalną nutą niepewności.
- Doskonale, to też nas do czegoś zbliża! - ucieszył się Karl - Czy przedstawił się jakoś?
- Pewnie znów Lou się coś przyśniło. Panie Cabbage i pani Locke... Lou ma wybujałą wyobraźnię - wcięła się Dominique Bouleau, spoglądając na syna - nie należy się tym przejmować, choć rozumiem ile problemu sprawił mój syn, dlatego będę chciała potem jeszcze z wami porozmawiać.
- Zapewne ma Pani rację, ale wybaczcie oboje staremu oficerowi, że chce zaspokoić ciekawość. Dalej młody człowieku, jesteś bardzo pomocny.
Chłopak speszył się wyraźnie i wtulił w bok mamy, która postanowiła przejąć rolę przesłuchującego.
- Przyśniło ci się to synku, prawda? - zapytała zgarniając włosy z czołą chłopca, ten zaś pokiwał twierdząco głową. - Był tam ktoś kto namówił cię do wyjścia z obozu? - tu chłopak również pokiwał głową. Cała scena była dość osobliwa…
Karl dokładnie przysłuchiwał się i nie przeszkadzał.
- Przedstawił się? Jak miał na imię?
- Filip
- Był tak stary jak ja? - zapytał Karl wtrącając się delikatnie - miał siwe włosy?
Chłopak znów uciekł głową pod protekcję mamy, nie odpowiadając na to pytanie i znów w tej sytuacji odezwała się Dominique Bouleau.
- Pewnie nie pamięta - kobieta uśmiechnęła się smutno przenosząc wzrok z syna na gości.
Mary locke - rzut inteligencja 10+
wynik rzutu 2d6: 11 zdany!

Carl Cabbage - rzut inteligencja 10+
wynik rzutu 2d6: 7
+1 int
wynik rzutu: 8 oblany!


- Z mężem bez zmian? - wtrąciła się Mary, szturchając ukradkiem nogą Carla pod stołem. - Byłam niedawno w medycznym. Potrzebne są kolejne badania.
- Trauma pourazowa z czasem przemija, najważniejsze to pracować z lekarzami. Jeżeli miał jakieś krótkie chwile przytomności, przebłyski, proszę dać nam znać kiedy i gdzie, może to być ważne gdy określimy jakie bodźce to spowodowały - powiedział komandor - Na nas już czas. Lou, jak coś sobie przypomnisz odezwij się do mnie. Przyślemy kogoś do Ciebie później, pokaże Ci na czym polega dyżur latrynowy. Idziemy, Pani komendant?

- Tak, tak… oczywiście. Niech chłopak nie podjada na noc, to nie będzie miał tyle snów - Mary Locke wstała od stołu i z uśmiechem pożegnała się z Dominique Bouleau.



Na zewnątrz, w pobliżu “Garnizonu”.

Spacerowali chwilę w milczeniu, porządkując myśli i oddalając się od habitatu państwa Bouleau.
- Panie Cabbage - zaczęła “Krwawa Mary” - chcę wiedzieć co pan myśli o minionej rozmowie.
- Może najpierw powiem, co chcę zrobić. Zamierzam porządnie ich uśpić dzisiejszej nocy, poproszę o silne środki nasenne do kolacji... a potem założyć podsłuch audio i video oraz wszczepić każdemu lokalizator. I nie poproszę o zgodę gubernatora. Myślę, że są podstawy przypuszczać że jest lub był pod taką samą hipnotyczną kontrolą. Następnie poproszę Nirada o zrobienie pełnej inwentaryzacji zapasów, a naszych chłopców o sprawdzenie każdego granatu i każdego magazynka. Zniknięcie Lou... było tylko dywersją, która wyciągnęła część z nas z bazy. Potem znajdziemy miejsce, skąd wrogowie bawią się naszymi umysłami i wybijemy co do nogi.

Szansa na usłyszenie rozmowy przez osobę postronną: 8+
-2 Carl nie jest głupcem, na pewno najpierw się upewnił, że nikogo nie ma w pobliżu
wynik: tajny!



- Nie zgadzam się. - powiedziała, po czym ściszyła głos - Jeśli wyjdzie na jaw, że dodajemy środki nasenne kolonistom i zakładamy podsłuchy, dojdzie do wewnętrznego buntu, ale zgadzam się co do dywersji. Każdy pojazd i broń powinna zostać sprawdzona przez odpowiedni personel. - Mary rozejrzała się po okolicy, czy nikt ich nie słyszał bowiem rozmawiali przecież na otwartej przestrzeni. - Proszę wybaczyć, ale nie wierzę w pańskie teorie spiskowe o całkowitej kontroli Lou. Nie słyszałam by coś takiego było w ogóle możliwe. Ale zgodzę się co do tego, że ktoś celowo zmanipulował chłopcem, by wywołać zamieszanie. Pytając pana o wrażenia z rozmowy miałam jednak na myśli coś zgoła innego. Pewnie nie zwrócił pan na to uwagi, będąc zajętym zadawaniem pytań. Ja przysłuchiwałam się i zauważyłam pewną rzecz. Za każdym razem, gdy chłopak nie wiedział co powiedzieć, odpowiadała za niego matka. Robiła to sprytnie, poprzez pytania sugerując odpowiedź. Znam się trochę na brudnych zagrywkach dziennikarskich, ale też śledczych. Takie prowadzenie rozmów, zwłaszcza z nieletnim zawsze powoduje zakłamanie informacji. Usłyszeliśmy wersję pani Dominique, a nie jej syna.
- Łatwo było to wychwycić w momencie, gdy bezpośrednio zapytał co ma powiedzieć. W tym momencie już wiedziałem że należy skupić się na tym czego nie mówią. W porządku, moje metody są kirkańskie, mogą wydać się nieco niecywilizowane, ale prowadziliśmy długą wojnę i nie mieliśmy czasu na półśrodki. Proponuję przekazać sprawę naszej Pani Szeryf. Raz, bezpieczeństwo wewnętrzne to jej działka, a dwa - o dochodzeniu wie więcej niż my dwoje razem wzięci. My zajmiemy się zwiadem okolicy. Najlepiej dronami, bo ludzi można łatwiej zmanipulować.
- Tak zrobimy.
 
__________________
Bez podpisu.

Ostatnio edytowane przez TomaszJ : 25-01-2017 o 10:10.
TomaszJ jest offline