Tuzin mechaników od Crazass’a zajął się naprawą Fenixa pod czujnym okiem Vis i Bixa, biorąc się ochoczo do roboty. Chyba wszyscy chcieli jak najszybciej opuścić ten lodowy badziew...
-
Hej Młoteczku, u Ciebie wszystko w porządku? - Spytała z drugiego końca statku Darakanka. Bix za pierwszym razem tego nie usłyszał, mimo, iż Vis porozumiewała się z nim przez Unicom, który w końcu miał w uchu, zajęty bowiem był gapieniem się na zgrabny tyłek kobiety-mechanika od tego całego ślimaka. I tym razem była to na 100% kobieta, wysoka, zgrabna, i z cybernetycznymi rękami. W końcu zauważyła, że Bix się na nią gapi.
-
Jest co? - Spytała.
-
Gapię się na uroki tej zakichanej planetki - odparł Młotek obu dziewczynom na raz po czym kontynuował już do lokalnej mechaniczki -
Nie przeszkadzaj sobie, ja tu tylko doglądam. Wiesz, rany bitewne te sprawy, Doc kazał mi się oszczędzać. Ale co on tam wie, pierdoła, blizn mam na pęczki. Chcesz pooglądać?
-
Może później - Mruknęła kobieta, wracając do pracy. Wcisnęła się między plątaninę przewodów i różnorodnych instalacji. Odwróciła się do Młotka tyłem, grzebiąc w trudno dostępnym miejscu, przy okazji nieświadomie(?) wypinając do niego skąpo odzianą pupę.
-
Te, duży, podasz mi klucz 32H? - Zapytała po chwili, wyciągając w tył rękę... między swoimi nogami!.
-
Nie po ten klucz sięgasz - Młotek podał potrzebne narzędzie i zwyczajnie nie mógł się powstrzymać i klepnął w wypięty tyłek -
Ale masz prawo do pomyłki, drągala mam ze stali. Pasowałby do tych seksownych raczek.
Don Juan Bix jedyny w swoim rodzaju wyraźnie się rozkręcał. Najwyraźniej uczył się gadek z taniego holoporno, którego sporo przytargał ze sobą na statek.
“Młotek” klepnął panienkę w tyłek, a ona klepnęła tam gdzieś między tymi rurami w coś łepetynką. Puściła niezłą wiązankę, której nie powstydziłby się i sam prowodyr całej sytuacji. Usiadła na podłodze, nie wychodząc z owych ciasnych zakamarków, trzymając się jedną dłonią za głowę. Klucza nie odebrała…
-
Szlag by Cię trafił mięśniaku. Ty nie masz drągala ze stali, ale zakuty łeb! - Warknęła.
-
To też - trzeźwo odparł Młotek -
Ale wolę to pierwsze. Właź z powrotem, to choć się pogapię, nudna ta robota. Rozwalanie Jaszczurów było lepsze.
Po czym wyjął swoje półcygaro i odpalił, puszczając mechaniczce kłąb dymu w twarz. Odkaszlnęła, po czym… rzuciła w niego garścią śrub, co w sumie nie zrobiło to na Bixie wrażenia.
-
A może ja bym też chciała sobie popatrzeć co? - Odpowiedziała po chwili kobieta, już nieco spokojniejszym tonem.
-
To musisz wziąść w gębę cygaro - odparł Młotek szczerząc zęby… na co ona wyciągnęła w jego stronę swą mechaniczną rękę, a Młotek złapał ją i pociągnął w kierunku innego "cygara", póki co wciąż schowanego w spodniach, jeszcze miękkiego, ale już spęczniałego i gotowego od gapienia się na zgrabne poślady i wyobrażania sobie nie wiadomo czego. Pewnie zbereźności najgoszego rodzaju.
-
Ciekawe, czy by chrupnęły - Panna w pobliżu krocza mięśniaka wyszczerzyła ząbki, zbliżając w strategiczne miejsce cybernetyczną kończynę. Słychać było cichą pracę poruszającej się mechanicznej ręki, która… z pewnością mogła zgnieść wiele rzeczy na miazgę.
-
Pewnie możesz nią machać cały dzień i się nie zmęczy, nie? - Młotka to nie obeszło. Lub nie załapał aluzji. Pewnie to drugie.
-
Bystrzacha to Ty chyba nie jesteś co? - Powiedziała kobieta, wstając z podłogi - Spojrzała Młotkowi prosto w oczy -
Najpierw to byś mi musiał drinka postawić, albo dwa, a potem pomyślę... - Dodała, przygryzając wargę w zadziornym uśmiechu.
-
Taki zajebisty gość jak ja nie musi być geniuszem! Browarek może być? W kajucie mam tego całkiem sporo - Młotek spytał z nadzieją, był wyraźnie zawiedziony, bo nabrał ochoty i dostał nagle kubeł zimnej wody.
-
E tam browar, skołuj co mocniejszego misiu, to przyjdę. Ale najpierw robota, potem przyjemności - Klepnęła go metalową dłonią po brzuchu, chcąc chyba wrócić w zakamarki między rurami.