Elmer także poddał się impulsowi chwili i wprawił swe kulasy w ruch. Biegł tak szybko jak jeszcze nigdy w życiu. Od czasu do czasu oglądał się za siebie i co rusz potykał się, lub wbijał w jakieś krzaki o mały włos nie gubiąc bezcennego tobołka z cebulą. Wrzaski Bodo dodawały mu sił, a w duchu modlił się o to, by nie zaliczyć gdzieś gleby i nie zostać w tyle na łasce upiora. |