2. Paweł Majka - Niebiańskie Pastwiska
***** - Nawet, nawet
Następne SF, które zakupiłem kierując się toplistami w internecie. Bardzo przypomina mi "Lód" Dukaja. Mamy tu do czynienia z naturalnie rozwijającą się cywilizacją ludzką, w przypadku Lodu była to epoka industrialna, w Pastwiskach ludzkość mieszka już jakiś czas wśród gwiazd. I nagle odkryty zostaje dostęp do tajemniczego nowego rodzaju ni to substancji, ni mistycznej energii, który zupełnie przekształca ludzką technologię, kulturę, filozofię i religię. Najpotężniejsi tego świata próbują ją okiełznać, mistycy próbują ją zrozumieć. Staje się stałą częścią codziennego ludzkiego życia, ale tak naprawdę jest nam zupełnie obca i nieokiełznana. Im bardziej odchodzi się od jej codziennych banalnych zastosowań, tym bardziej zatapia się w mistycyzmie, religii i pytaniach o istotę stworzenia.
Cóż. Jedni tego tupu SF nazwą oryginalnym i przełomowym, inni nazwą je dziwacznym i przekombinowanym. Ja zazwyczaj preferuje proste SF, ale tu akurat nie te "oryginale" wątki sprawiały mi problemy. Książka ma ponad 700 stron, a zaangażowany w akcję i losy bohaterów czułem się może przy stu. Bohaterów jest od groma, non stop zmieniają się konwencje, wymiary i lokacje. Na końcu to wszystko się spotyka, powstaje wielki chaos... I nadal prawie nic nie wiadomo. Do tego zanim człowiek zrozumie, kto jak się nazywa, kim jest i co mu się stało, to trup już ściele się gęsto i może się uczyć od nowa. Pod tym względem książka przypomina mi Grę o Tron, której w formie książkowej wyjątkowo nie potrafiłem przetrawić, więc miłośnicy twórczości Martina mogą spokojnie moje zarzuty zignorować.
Z plusów. Jest szlachta w kosmosie, co mi jako miłośnikowi Gasnących Słońc nie może się nie podobać