Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-01-2017, 22:04   #126
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Richard z trudem otworzył pokryte ropą oczy. Eloiza nadal siedziała przy jego nogach i patrzyła troskliwie. Nagle w wejściu do pomieszczenia pojawił się ktoś z Xanou. Drobny człowiek miał na sobie poplamiony kitel, którego rękawy właśnie zakasał.
- Jak się czuje? Może wszystkim ruszać? Mam obowiązek zająć się pan.
Szlachcic był niespokojny, gdy tylko sterowiec wystartował. Dopytywał siostrę o pilotkę. Jego umysł krążył między rzeczywistością a krainą majaków. Momentami widział wszystko wyraźnie, a po chwili wszystko przysłaniał mrok. Jakby zapadał się w głębi oceanu. Przez moment zamiast siostry zobaczył siedzącą przy jego łóżku Samanthę Kidd. Dziewczyna miała na sobie jego płaszcz, a w jej brzuchu zionęła ogromna dziura. Otrząsnął się szybko, jednak zakotwiczenie w rzeczywistości było ledwie chwilowe. Paradoksalnie, ciało czuło się dużo lepiej niż umysł. Mógł nim ruszać. Aktywowany implant pozwalał mu nawet odwracać palce dłoni w strony zupełnie nie pasujące do kierunku dobrze działających stawów. To umysł był problemem. W ciele Richarda zaczynało brakować krwi.
- Gdzie Manuel? - zapytał zaciskając dłoń niczym szpony na ręce badającego go felczera.
Doktor przed chwilą wyprosił Eloizę, tłumacząc że zarówno on jak i pacjent muszą mieć spokój. Teraz nie bardzo wiedział co odpowiedzieć.
Manuel jednakże zjawiła się sama, chwilę później. Stanęła we framudze drzwi, zaglądając do pomieszczenia.
- Paskudna sprawa z tym Feratem. Ale jeszcze będzie czas, aby uczcić pamięć poległych. Tymczasem, ten żółty poskłada szefa do kupy.
- Jest pani rasistka - obruszył się tamten, wciągając jakiś płyn do tłoka strzykawki. W torbie którą wzięli ze sobą, było całkiem sporo medycznego sprzętu.
- Może, ale rasistka która wyciągnęła cię z płonącego miasta. Podobno lekarze z Xanou potrafią czynić cuda. Zanim ten choleryk i mnie wygoni, czy mam coś dla ciebie zrobić Richardzie?
Richard zamknął oczy. Bolały go. Jak zresztą wiele części ciała.
- Nie. Musiałem być pewny, że jesteś. - Ścisnął jej dłoń. - Dziękuję.
Kołysanie statku powietrznego w połączeniu ze zmęczeniem szlachcica szybko prowadziło go ku ścieżce snów. Miał tylko nadzieję, że nie przyjdą do niego Ferat i Samantha.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline