Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-01-2017, 04:17   #97
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Post wspólny z Grave 1/2

Dawid "Dave" Nowakowski - optymistyczny Europolak




Pogoń




http://www.pinakoteka.zascianek.pl/C...es/Czworka.jpg


Cwał. To było pierwsze słowo jakie mu się kojarzyło z tym co odczuwał gdy ruszyli z kręgu. Zbitek emocji, pęd powietrza na pysku i w kłębie, umykająca w tył trawa i krzaki, przemieniający w trakcie drogi krajobraz no to wszystko było niesamowite! On był niesamowity. Te nowe ciało czy nowa forma wydawało mu się wspaniałe! No i ona. Ona też tam była. Też była niesamowita. Cieszył się, że ma z kim dzielić tą przyjemność. Z kimś kto jest w takiej samej sytuacji jak i on, kto przeszedł i przechodził przez to samo kto go rozumie i zna temat. Gdy tylko ruszyli z kamiennego kręgu który był ten sam lub może jakimś odpowiednikiem tego co było w ich świecie znane z pocztówek na całym świecie pod nazwą Stonehenge dał się ponieść tej wilczej euforii. To było wspaniałe! Ta prędkość, ta moc, ta siła, nowe nieznane doznania o których wcześniej jako człowiek nie miał pojęcia! Wszystko inne zdawało się być nieważne! Ale tylko zdawało.


Mimo wszystko bardzo szybko i łatwo przyszło mu się wczuć w rolę tropiciela. Kłusował tym charakterystycznym, wilczym kłusem zdolnym przemierzać całymi godzinami i dniami dziesiątki kilometrów bez śladu zmęczenia. Pościg za umykającymi w ślamazarnym zdawałoby się tempie dwunogami wydawał się prosty. Oczekiwał prawie, że lada chwila wyłonią się gdzieś tam przed nimi na widoku. Nawet jak nasilający się zauważalnie w miarę jak skracali dystans do nich mówił mu co innego, że jeszcze nie tak od razu, za chwilę to uczucie było jednak silniejsze. Dopiero gdy ludzki umysł dostrzegł nowymi wilczymi zmysłami parę detali utemperował tą pierwszą, szaleńczą falę euforii.


Tropy były trzy. To wiedzieli już w kręgu. Teraz nadal były trzy. No poza tym, dodatkowym należącym do obserwatora kręgu. Ale to też go zastanawiało. To coś zostawiało zdumiewająco słaby trop. W porównaniu do neonowego wręcz śladu ludzi wilk musiał się postarać by go nie zgubić. Ale ludzkie ślady były wyraźne. I powiedziały mu trochę o tym co tu się działo. Najważniejszy detal dostrzegł w śladach butów. Miały bieżnik! Jakiś adidasowy czyli z ich świata! A druga osoba zostawiała ślad jak od eleganckich, męskich półbutów. Trzecia zaś co go trochę zdziwiło była bosa.


~ Summer! Oni chyba są od nas! Spójrz. - zatrzymał się przy znalezionych odciskach i nie wytrzymałby od razu podzielić się z Kolorowłosą tym odkryciem. Pewnie też to dostrzegła no ale musiał to powiedzieć. Byli z ich świata! Migli być tacy jak oni. Albo nie. Też byli ukąszeni? Nie byli? Po zapachu nie wyczuwał w nich wilków ale Summer też mówiła, że do przemiany on sam pachniał jak każdy człowiek. No dobra, może i były jakieś inne światy gdzie żyli ludzie noszący sportowe obuwie ale ich nie znał więc zakładał, że są z tego samego świata i pewnie czasoprzestrzeni też. Może wiedzą coś co wyjaśni ich zagadkę pojawienia się w tym świecie? Może też byli w “Pełni”? W końcu tamta dziewczyna z lenonkami pojawiła się dzień wcześniej to i ci mogli pojawić się dzień później. Jakby nie było tym bardziej warto było ich odnaleźć. Zanim coś czy ktoś z tego świata ich odnajdzie.


No i sam trop też mówił mu ciekawe rzeczy. Nie był prosty i jasny jakby wiedzieli gdzie mają zamiar iść. Owszem szli. Plątanin śladów które wyglądały jak przystanki czy ozglądanie się czy jakieś narady też było trochę po drodze. Całkiem częste. Więc chyba musieli nad czymś dyskutować. Ciekawie układały się te tropy między sobą. Bose stopy były często nieprzykryte “adasiami” i półbutami więc szły na końcu, po nich. Zupełnie jakby osoba zostawała z tyłu za pierwszymi dwoma. Pokłócili się? Podejrzewali coś z tym miganiem światów na początku jak oni mieli z tą ciężarówką? Wówczas co? Te dwie z przodu chroniły tą z tyłu? Nie był jeszcze pewny ale wyczuwał zapach dwóch mężczyzn i kobiety. Obuwie jakoś odruchowo zakwalifikował pasujące bardziej do facetów choć w adasiach laski przecież też mykały. Więc co? Laska szła by z tyłu za dwoma facetami? Ewentualnie para mieszana z przodu i jeden facet bez butów za nimi. Nie wiedział jeszcze co o tym myśleć. Ale z taką różnicą tempa pewnie szybko by się dowiedzieli.




Las



No i ten czwarty top. Nie mógł go rozgryźć. O ludziach już trochę zdołał się dowiedzieć a ten tego obserwatora co chyba im towarzyszył z bezpiecznej odległości nie mógł właśnie rozgryźć. Wydawało mu się, że od początku pozostawał w ukryciu i jakby śledził tych ludzi. Czyli odpadała pierwsza teoria jaka mu przyszła do głowy, że jest jakimś wysłannikiem czy przewodnikiem dla tej trójki. Wyglądało jakby ich właśnie śledził. Nie był pewny jak czytać te częste postoje bo aż takich detali nie rozpoznawał. Tamci coś podejrzewali? Usłyszeli coś? Zauważyli? Może gadali z tym czwartym? Tego nie był pewny.


Potem jeszcze trop się pogmatwał. Bo ledwo weszły w las i czwarty trop odbił od tych trzech. Pierwszy raz dość wyraźnie zostawił ich na większą odległość. Zaintrygowany Dawid ruszył jego śladem gotów w razie czego wrócić do tamtej trójki a mając nadzieję dowiedzieć się co tak zaciekawiło obserwatora. Sprawa wyjaśniła się choć w ten sposób, że dorobiła kolejne odpowiedzi. Niedaleko znaleźli ciało mężczyzny. Nieżywego i ewidentnie zabitego w walce. Sądząc po łuku leżącym obok i ubraniu chyba jakiś tubylczy myśliwy, żaden z tej trójki co ruszyła z kamiennego kręgu. Po walce obserwator wrócił na znane tory czyli do śledzenia tamtej trójki.


~ Niezbyt rozumiem Summer o co tu chodzi. Ten obserwator chroni tą trójkę po cichu? Ten łucznik chciał ich postrzelić? Ale czemu robi to po kryjomu tą ochronę? Zupełnie jakby tamta trójka miała gdzieś go zaprowadzić jeśli będą myśleli, że są sami. Chyba. - podzielił się swoimi spostrzeżeniami z wilczą partnerką. Patrzył w drzewa i las dookoła ale wilczymi zmysłami widział tropy czterech istot. Kolejna tajemnica. O co tu chodziło? Tak czy siak będąc tutaj niewiele więcej by się dowiedzieli więc znów wyszło mu, że trzeba dogonić tamtą trójkę. Niekoniecznie od razu gadać ale chociaż zobaczyć co to za jedni. Może namierzyć tego obserwatora. I wtedy sie zobaczy co dalej robić.


Za bardzo się chyba zafrapował tym ściągnięciem trójki ludzi z ich pewnie świata a może po prostu Summer była czujniejsza. Jej warknięcie postawiło go w stan alarmu ale jeszcze nie zdołał zlokalizować zagrożenia gdy biała wilczyca mu podpowiedziała. Zaraz też śmignął przed niego rzucony nóż w trawę w uniwersalnym geście blokowania dalszej drogi. Też się zjeżył o odsłonił kły w pierwszej chwili warcząc podobnie jak wilk obok. Teraz już zlokalizował zawalidrogę. Sopel, czarnych zwisających włosów. Twarz. Kobieta. Tunika i to co pod nią. Całkiem ciekawe. Ale najciekawsze potem. Wycięcie w talii jak w jakiejś ekstrawaganckiej kiecce. Ale zamiast kiecki łuski, skóra i ogon. Kobieta - wąż. Naga. Przynajmniej u nich tak to się chyba standardowo nazywało. Na ludzi - węży czy jaszczurów. Ale za nożem nie poszedł atak tylko słowa. Więc też nie atakował. Choć sprawa była niejasna. Ale chyba dla obydwu stron. Pomijając, że oni we dwójkę raczej na razie powszechnie we wszystkim chyba byli “zieloni” i zaskoczenie ze zdziwieniem było dość częste na każdym kroku. Przynajmniej jemu się to tak wydawało. Ale skoro tamta nie atakowała więc na razie przynajmniej on też nie.


~ Nie zmieniaj się Summer! Trzymaj się z boku. W razie czego skoczymy we dwoje na nią. - nadał od razu na dzielącej ich więzi do białej wilczycy. Sam się nie ruszył z miejsca przyjmując frontową pozycję przed zwisającą z drzewa nagą. Gdyby doszło do walki miałby ją od przodu jako mięśniak i w ogóle fajter. Związałby ją walką czy unikiem co powinno chyba dać Summer okazję do skoku i ataku. Czarnowłosa wężownica była na tyle nisko, że oboje powinni do niej doskoczyć w razie czego. Ale jeszcze nie chciał skakać ani walczyć. Chciał wiedzieć. Aby wiedzieć musieli pogadać czyli musiał zmienić formę na ludzką. Słabszą od wilczej i do walki pewnie mniej korzystną. Ale jednak w wilczej nie wiedział jak porozumieć się z kimś poza Summer.


Wahał się. Manewr zmiany formy wydał mu się ryzykowny. Kobiecy korpus był jak u standardowej kobiety. Ale wężowe cielsko kojarzyło mu się z anakondą na sterydach. Grube, masywne i umięśnione na kilka metrów pewnie. Dłuższe niż on w wilczej formie. Więc pewnie była silna. Czy silniejsza od ich wilczej formy to nie wiedział ale pewnie od ludzkiej na pewno. Zmieniać się więc wydało mu się bardzo ryzykowne. Ale wyglądała jakby wiedziała jakiego rodzaju są dwa wilki skoro do nich odezwała się w ich języku. Te jej schowane łapki za plecami gdzie mogła kitrać cokolwiek też jakoś nie powiększały marginesu zaufania. Ale… Jakby tak… No trudno, postanowił zaryzykować. ~ Uważaj Sum, przemienię się. Spróbuję z nią pogadać. - ostrzegł białą wilczycę przez ich więź.


Postąpił krok naprzód i kolejny wolno zbliżając się do wbitego w ziemię noża. Z wilczym zaciekawieniem odruchowo zwęszył go po czym uniósł łeb w stronę zwisającej z gałęzi nagi. Była dość nisko. Uśmiechała się. Czekała jak zareagują. Widocznie też musiała ich namierzyć. I co trochę bodło jego samczą i wilczą dumę chyba wcześniej niż oni ją. Miała okazję zaatakować ich z zaskoczenia. Tym nożem zamiast przed nich mogła rzucić w nich. Czyli nie była nastawiona jawnie agresywnie. Albo zdawała sobie sprawę lepiej od nich, że walka z dwoma wilkami nie byłaby dla niej najkorzystniejsza. Tak. Do takich wniosków doszedł gdy na bieżąco poukładał w głowie bieżące fragmenty układanki. Miał nadzieję, że nie popełnia błędu. Przemienił się z wilka w człowieka.


- Fajny nóż. Nieźle nim rzucasz. - powiedział brunet stojący na leśnej ściółce przed nożem tam gdzie przed chwilą czarny wilk wpatrywał się i obwąchiwał to narzędzie. Teraz mężczyzna schylił się nieśpiesznie i wyciągnął nóż z ziemi. Obejrzał go sobie i zważył w już teraz ludzkiej dłoni. Chwytne dłonie nadal miały jednak swoją precyzje i subtelność jakiej jednak wilcza forma nie miała swojego odpowiednika. Spojrzał ponad ostrzem na zwisającą z gałęzi wężownicę. Teraz był w pionie wyższy niż w wilczej formie więc miał z nagą twarz prawie na jednakowym poziomie. A jej czarne włosy zwisały nawet poniżej jego twarzy.


- Cześć. Jestem Dave. - zaczął robiąc jeden krok do przodu. Metoda przyniosła skutek w rozmowie z Fay miał nadzieję, że teraz też okaże się skuteczna. Tyle, że Fay okazała się podwładną Tam a jak miał zakwalifikować wężownicę tego jeszcze nie wiedział. - A ty kim jesteś? - spytał nagi patrząc w jej nietypowe dla niego pionowe, gadzie źrenice. Oprócz skrzydeł to pasowała mu do wizerunku nagi. Ale kto wie co w tym świecie było standardowym wzorcem gatunku czy rasy. Widać nie był taki uniwersalny i stabilny jak w ich świecie ale przez to na swój sposób całkiem ciekawy.


Niezadowolenie Summer było wyraźnie wyczuwalne, jednak nie sprzeciwiła się jego decyzji. Zamiast odpowiedzieć, zaczęła kursować tam i z powrotem, nie spuszczając przy tym wzroku z wężycy. Ta z kolei nie spuszczała go z Dawida. Wyraz jej twarzy nie zmieniał się, nie cofnęła się także gdy mężczyzna przemienił się i podniósł nóż. Obserwowała go spokojnie, jakby nie stanowił dla niej żadnego zagrożenia. Jakby oboje go nie stanowili. Mogła to być jednak tylko maska, która kryła prawdziwe uczucia. Zapach, który otaczał tą istotę, nie był jednak dość wyraźny by dało się rozwiązać tą zagadkę. Na dobrą sprawę można było rzec, że poza wonią węża, nie wydzielała żadnej innej. Zupełnie jakby jej tam wcale nie było… Jakby był tylko gad i nic więcej.


- Nasssza - odpowiedziała, przeciągając “s” i wysuwając cienki język, rozdwojony na końcach. Przez chwilę badała nim powietrze wokół twarzy mężczyzny, słysząc jednak ostrzegawcze warczenie białej wilczycy, wycofała go i ponownie skryła w ustach.

- Drażliwa - skomentowała z lekką kpiną. - A może zazdrosna?

Uśmiechnęła się, nieco bardziej odsłaniając kły. Jej tułów uniósł się nieco wyżej, tak że teraz spoglądała na niego z góry, niczym gotująca się do ataku kobra. Summer widocznie owa pozycja skojarzyła się właśnie z tym gatunkiem węży, bowiem sama także przybrała pozę wyrażającą gotowość do ataku. Jej kły były doskonale widoczne, bowiem wargi uniosły się wysoko. Warczała nieprzerwanie, a w dźwięku tym nie sposób było nie wyłapać nut wyzwania. Wciąż jednak nie atakowała. Czy działo się tak z powodu wydanego nakazu czy niepewności co do tego, kto taką walkę mógł zwyciężyć? A może chodziło o to, że przeciwnik znajdował się znacznie bliżej Dawida, niż biała wilczyca przeciwnika? Wściekłość Summer zagłuszała wszelkie inne przekazy, więc Dave miał problem z rozszyfrowaniem swojej partnerki.


Wreszcie jednak zachowanie kobiety skłoniło wężową istotę by na nią spojrzała.

- Nie mam zamiaru go atakować ani uwodzić - oświadczyła, sprawiając wrażenie rozbawionej. - Pamiętam was - dodała, opuszczając się niżej. Nie przerwała tej czynności dopóki jej ciało nie opadło na ziemię. Był to w tej sytuacji wyjątkowy dowód zaufania. Jakby nie spojrzeć, będąc na jednym poziomie z wilkami, szanse wężycy na to, że przeżyje ich atak, zmalały drastycznie. Mogli jednak dzięki temu w pełni ujrzeć jej rozmiary. Zdecydowanie nie była ona zaskrońcem. Niejedna anakonda pozazdrościłaby jej rozmiarów. Jej ogon przypominał ciało dusiciela po solidnym posiłku. Końcówka zaś, którą także mogli wreszcie zobaczyć, ozdobiona była ostrzem, przytwierdzonym do niej srebrną nakładką. Także dłonie, które wreszcie zdecydowała się pokazać, dzierżyły dwa sztylety, które jednak schowała zaraz do skrytych na plecach pochw. Nie potrzebowała ich na dobrą sprawę, bowiem paznokcie jej dłoni ozdabiały długie i ostre szpony.

Nasza uniosła się tak, by jej oczy na powrót znalazły się na wysokości Dawidowych. Ogon zwinął się dając jej tułowiu stabilną podstawę. Koniec jednak wciąż pozostawał luźny, gotowy do natychmiastowego, bez wątpienia śmiertelnego, ciosu.


- Wy przybyliście jako pierwsssi - ciągnęła swój wywód, poprawiając tunikę. “S” ponownie zostało przeciągnięte, a język wysunął się delikatnie, badając powietrze.

- Wiedźma was wypuściła? To do niej niepodobne - dodała, wyciągając prawą dłoń w stronę Dawida. - Mój nóż, jeśli łaska - poprosiła, a mimo tego, że słowa i głos brzmiały uprzejmie, to jednak nie dało się nie wychwycić delikatnej groźby, która wraz z nimi rozbrzmiała. Widać wężowa istota była do swych ostrzy przywiązana i nie zamierzała pozwalać by zbyt długo znajdowały się w posiadaniu kogoś innego.

~ Nie ufam jej - prychnęła Summer, chociaż wbrew swym słowom przestała warczeć. ~ Nie mogę jej wyczuć. Nie mogę do niej sięgnąć.

Była tym faktem rozdrażniona, do stwierdzenia czego, nie potrzebna była więź. Widać to było w jej zachowaniu, nastroszonym futrze i wciąż obnażonych kłach.*


~ Ja też. Ale ona coś wie. Wytrzymaj jeszcze trochę. Wiem, że jedzie po krawędzi ale coś wie. Poza tym to nie jest zaskroniec. - Dawid przesłał na łączu jakie dzieliło go z białą wilczycą komunikat. Wyczuwał wiedział i rozumiał powody zachowania i emocji jakie docierały do niego i przez zachowanie i słowa Summer. Wężownica zapewne świadomie prowokowała ich, zwłaszcza Summer, ignorując ją więcej niż wymagała tego sytuacja. Jednak Dawid za mało wiedział by ocenić czy to poza, taktyka czy lekceważenie. Naga była aż tak mocna, by czuć się swobodnie w walce z dwójką wilkołaków? Wyglądało jakby tak się czuła. Albo chciała za taką uchodzić. Na zmysł walki Nowakowskiego w starciu jeden na jeden to nie był pewny jakby to wyszło. Ale walka w przewadze dwa do jednego wymagała bardzo pomysłowej taktyki i kunsztu od tego jednego. Czy Nasza miała ten kunszt tego bez spróbowania się z nią nie był w stanie odgadnąć. Ale rozmiary gdy się ukazała im w całej okazałości przemawiały mu do wyobraźni. Wynik walki wydał mu się więc niepewny. Może by dali jej radę a może nie. To skłaniało go do unikania starcia póki było to możliwe. Poza tym na razie nie widział powodu do takiego starcia. Mimo prowokującego zachowania wężownica nie zaatakowała ich na razie.


Poza tym w duchu musiał przyznać, że zachowanie obu kobiet mile łechtało jego próżność samca. Summer okazywała swoim zachowanie zaangażowanie i zainteresowanie jego osobą. Więc jednak była szczera i w słowach i zachowaniu i łzach przy ognisku. Zaś wężownica również celowo pewnie ignorując więcej niż trzeba białą wilczycę. Tyle, że u kobiety z pionowymi źrenicami nie mógł jeszcze rozgryźć czy chodzi o jakieś jego możliwości, o to, że z ich dwójki to on zaczął rozmowę czy jeszcze coś innego. Może nie lubiła wilczyc lub innych kobiet? Albo lubiła być wkurzająca? Różnie mogło to być. Ale jednak naga była w tej chwili zbyt enigmatyczną i potężną osobą zachowującą się zbyt prowokacyjnie by Nowakowski uległ tej pokusie. Poza tym w końcu czuł, że z Summer są partnerami. Też wkurzała go taka olewka dla jego partnera ze strony wężownicy. To z kolei jego prowokowało by chociaż trochę utrzeć jej ten zadziorny nosek.


Cofnął się odruchowo o krok gdy naga wyprostowała się na pełną wysokość. Była tak wysoko, że na serio w tym momencie obliczał już każdy ruch i drgnięcie jak na walkę. Zmieniać się już? Jeszcze nie? Odskoczyć? Zaatakować? Czuł się jak wówczas gdy na matę wychodził do sparingu ktoś obcy i nie wiedział nic o nim poza pobieżnym szacunkiem jego zachowania i rozmiarów. U tej nagi było od cholery metrów i kilogramów wężowych splotów do szacowania. Ale nie zaatakowała. Gadała ale nie atakowała. Nowakowski widział, że krytyczny moment do ataku minął. Gdy wężownica wróciła do mniej więcej jego poziomu on też wrócił z powrotem ustąpiony przed chwilą krok.


- Jesteśmy partnerami z Summer. Jak coś ją drażni mnie najczęściej też. - odpowiedział nadze celowo wskazując trzymanym nożem w kierunku białej wilczycy. Zdołał już opanować się na tyle by uśmiechnąć się chociaż symbolicznie. Właściwie był nawet trochę ciekaw czy jakoś wężyca zaręguje na ten drobny prztyczek.


Na sam nóż też spojrzał na chwilę. Oddać jej? Na razie nóż, póki był w ludzkiej formie byłby pewnie najskuteczniejszą bronią w starciu z wężownicą. Też prowokowała go do tego by zmajstrować jej jakiegoś psikusa. Chyba jej zależało by mieć znów komplet ostrzy. Swoje pozostałe schowała. Co znowu nie sprzyjało do rozpoczęcia walki. I tak miała dwa więc trzeciego na raz pewnie by nie użyła. Kusiło go też by powiedzieć “nie” dla samej zasady postawienia na swoim. Ale właśnie laska coś wiedziała. Mogła im powiedzieć jeśliby chciała. Już teraz powiedziała parę ciekawych rzeczy. No i ten negocjacyjny ton póki co działał na tyle, że wciąż gadali zamiast skakać sobie do gardeł. Postanowił więc na razie iść dalej tą drogą.


- Jasne. Bierz. - wzruszył ramionami i podał jej nóż rękojeścią zwróconą w jej stronę. Nie szukał z nią zwady. Przynajmniej na razie. A co będzie za parę chwil to się miało dopiero okazać. Zastanawiał się co ta naga wie, co się domyśla a co zgaduje. Widziała czy wiedziała jakoś inaczej, że wyszli z dziedzin Taminy? Raczej nie. Nie powinna bo już powinna być w drodze za tą trójką. Ale mogła ich widzieć wcześniej gdy się przebudzili. Albo też nie i może jakoś inaczej wyczuwała zapach czy co innego z taminowej domeny. Albo przez analizę tego co widziała. Jeśli nie byli u elfów czy z elfami a te kogoś szukały to mogło jej w tym dwubiegunowym chyba świecie ważniaków uznać, że są o tej drugiej strony czyli u Tam. Ale to co mówiła wskazywało jakby los wilków które trafiły na stronę Tam też był jakoś jakby biletem w jedną stronę. To co się z nimi działo potem? Była okazja się dowiedzieć czegoś od kogoś kto nie był zależny od hierarchii Taminy.


- No zrobiliśmy jej psikusa i tak dziewczynie witki opadły, że zrobiła dla nas wyjątek. A co? Mówisz, że to większy wyjątek niż nam się wydaje, że wilk stamtąd wrócił? - odpowiedział w końcu na jej pytanie o ich L4 u Taminy. Nie chciał mówić jak to zrobili bo chyba był to wyczyn sam w sobie skoro wężyca zwróciła na to uwagę od razu. A dwa jak nie wiedział kim ona jest nie wiedział jak zareaguje na ich bytność i relacje z Taminą. Na razie chyba była zaciekawiona. Na tyle by tak samo jak on słuchać i rozmawiać a nie atakować.


- My przybyliśmy pierwsi. Ale wczoraj. Do tego kręgu. Widziałaś to? - machnął dłonią za siebie mniej więcej w stronę z której wszyscy przybyli i gdzieś tam za drzewami stał krąg megalitycznych kamiennych bloków. Nie do końca był pewny o co chodzi nadze z tą kolejnością przybywania. Pewnie chodziło jej o obecny skok skoro były inne wilkołaki przed nimi jak choćby Dan. Ale tak mówiła Tamina. A w końcu właśnie chcieli z Summer od wczorajszej kolacji w obozie jakoś zweryfikować jej słowa.


- A ta trójka co przybyła niedawno? Za którą idziemy i ty i my? Czekałaś na nich? Wiesz kim są? - zapytał teraz on o ciekawiący go detal. Na razie chciał choć częściowo spytać o coś co mógł sprawdzić. Był ciekaw czy wężownica wspomni i wilkołakach którzy przynieśli tą trójkę czy nie. W ogóle był ciekaw jak u niej z prawdomównością i jak jej słowa będą współgrały z tym czego dowiedzieli się już do tej pory ze śladów i tropów. *


Wilczyca prychnęła w odpowiedzi na jego przekaz. Jej postawa nie uległa zmianie, uparcie wyrażając chęć wbicia kłów w cielsko wężowej istoty. Ta zaś odebrała swą własność, którą tak uprzejmie jej podano i słuchając dalszych słów Dawida, bawiła się nożem. Ostrze migotało w jej dłoniach, odbijając promienie słońca, które przedzierały się przez konary drzew. Czy to naumyślnie czy przypadkiem, błyski te raziły oczy mężczyzny, sprawiając że stojąca przed nim Nasza, raz po raz znikała w rozbłyskach światła.

Zabawa ta nie trwała jednak na tyle długo by całkiem wyczerpać cierpliwość Dawida. Biorąc jednak pod uwagę uśmieszek wężowej istoty, nie była ona tak całkiem niewinna.

- Wybacz - przeprosiła jednak, zakładając nóż za pasek tuniki. - Widziałam was - odpowiedziała, kołysząc się lekko. - Przez chwilę was obserwowałam, dopóki nie weszliście w las.

Przerwała owe wyjaśniania by ponownie wysunąć język z ust. Jego rozdwojona końcówka badała przez chwilę powietrze przed mężczyzną. Widocznie jednak nie znalazła tam tego co szukała bowiem po owej chwili która minęła, odwróciła się gwałtownie do tyłu i trwała tak kilka sekund, niczym nieruchomy posąg.

- Tacy jak wy - odpowiedziała, powracając do przyglądania się Dawidowi. - Poślij samicę za nimi, oddalają się.

Bez wątpienia był to nakaz. Nawet na chwilę jej spojrzenie padło przy tym na Summer.

- Nie pozwól im przekroczyć strumienia - odezwała się, po raz pierwszy kierując słowa do wilczycy. - Sama wyczujesz dlaczego. Biegnij, nie zjem go - dorzuciła, gubiąc powagę tonu na rzecz kpiny, która powróciła do jej głosu.

~ Ona chyba nie żartuje - biała wilczyca, wciąż co prawda powarkująca, wydawała się także zaniepokojona słowami wężowej istoty. Jej łapy zaczęły raz po raz ugniatać ziemię, dając widoczny pokaz rozdarcia, które czuła. Jednocześnie bowiem chciała zostać i biec. *


~ Poślij samicę? ~ Dawid powtórzył w myślach sformułowanie użyte przez Naszą. Ona tak ze wszystkimi czy z nami tak się drażni? Zastanawiał się przez chwilę obserwując nagę. Ale widocznie ta trójka też jak i oni byli wilkołakami. I sądząc po śladach butów były spore szanse, że są wilkołakami z ich świata, może nawet też byli w “Pełni”. W każdym razie szanse na to drastycznie wzrosły bo naga potwierdziła wątłą i bladą do tej pory opcję jaką sami rozważali wcześniej z Summer. Jej protekcjonalne zchowani nadal drażniło go. Choć to kim była i co tu robiła nadal było dla Europolaka dość enigmatyczne i ciekawiło go to. I co by nie mówić jej egzotyczna uroda i pretekst by zostać z nią sam na sam były zauważalnie kuszące. Ale zwyciężyło co innego. Nie ufał jej. Gdyby się rozdzielili z Summer byliby słabsi sami niż we dwójkę. Przyszło mu już wcześniej do głowy, że wężownica chce ich zagadać by zyskać na czasie. To by znaczyło, że jednak w jej mniemaniu przewaga w walce mogłaby być korzystniejsza jednak po stronie wilków. No albo coś, ktoś miał zrobić coś by dotrzeć do nich lub do tamtej trójki.


~ Czas powrzucać piach w tryby Summer. - nadał poprzez więź łączącą go z białą wilczycą i cofnął się o krok uprzedzając partnerkę, że znów szykuje jakiegoś psikusa. Naga coś wiedziała znacznie więcej od nich o tym co się dzieje w ogóle tutaj a także i co dzieje się w dokładnie tu i teraz. Ale dawkowanie odpowiedzi irytowało Polaka równie mocno jak drażniące zachowanie skrzydlatej nagi.


- Jasne Nasza. Masz rację z tym strumieniem. Trzeba tam dotrzeć by coś zdziałać. - zgodził się cofając znów o krok mężczyzna kiwając głową lekko jakby potwierdzał rację rozmówczyni. - Ale to ja prowadzę nasze stado! - wyszczerzył się do niej już po części tak bardzo wilczo jak człowiek mógł. Zaraz też przetransformował się do postaci czarnosierstnego czworonoga. Znów poczuł potęgę nowej formy gdy nabierał masy, gdy ubranie znika wtapiając się w nowe ciało, gdy znów doszło do niego olbrzymi bukiet zmysłów jakby nagle przeczyściło mu nozdrza i mgła sprzed oczu przeszła. Jak ludzie mogli żyć będąc tak głusi, ślepi i prawie nie wyczuwając zapachów?! Teraz tym bardziej go to zdumiewało gdy uświadomił sobie, że sam przeżył tak wiele lat i w ogóle mu to nie przeszkadzało.


~ Biegniemy Summer! Nie rozdzielamy się! - krzyknął do kolorowłosej dziewczyny w ciele białej wilczycy gdy ruszył pełnym pędem w stronę gdzie prowadziły tropy. Szkoda, że naga go tak zirytowała. Mogli jeszcze pogadać. Pewnie by w końcu powiedziała o co chodzi z tym strumieniem. Zgadywał, że albo chodzi o jakąś zasadzkę na tą trójkę albo przekroczenie jakiejś granicy. W każdym razie musieli się teraz spieszyć. Był ciekaw co zrobi teraz Nasza. Ich ruch mógł wymusić jej ruch. Albo nie. Chyba nie życzyła źle tamtej trójce wilków. Albo nie. Może chciała ich rozdzielić jego i Summer bo coś knuła albo coś jej to ułatwiało. Albo nie. Ale jakby nie było Dawid postanowił sprawdzić co jest grane osobiście.




Strumień



Biegnąc usłyszał za sobą śmiech. Nasza najwyraźniej nie planowała nagłego ataku od tyłu. Ba! Wedle tego co podpowiadały jego uszy, nawet się nie ruszyła. Możliwe jednak, że tylko czekała aż znajdą się poza zasięgiem wzroku i słuchu by wpleść się w szatę lasu i ruszyć w pościg. Lub po prostu za nimi podążyć. Jakie bowiem miała zamiary względem ich i tamtej trójki, nadal nie wiedzieli.


~ Nie lubię węży - parsknęła Summer z nosem tuż przy ziemi. ~ Obślizgłe, zdradzieckie, podstępne, śmierdzące gady…


Wilczyca wściekała się w najlepsze co jednak nie spowalniało jej ruchów. Nie ukrywało także niepokoju, który słowa wężowej istoty zasiały w umyśle towarzyszki Dawida. Nic zatem dziwnego, że wbrew temu co powiedział, szybko go wyprzedziła. Rozdzielenie co prawda nie było duże, wciąż ją słyszał, a przed sobą widział mignięcia jej białego futra wśród coraz to gęstszych krzaków. Bez wątpienia jednak przez chwilę został sam. Gdy ją w końcu dogonił, zastał wilczycę leżącą płasko na ziemi z nosem między wysokimi trawami. Już wcześniej usłyszał i wyczuł strumień, który teraz, podchodząc bliżej Summer, mógł także zobaczyć. Powodem, dla którego jego partnerka kryła swą obecność, była trójka ludzi, którzy stali na piaszczystym brzegu strumienia.


- Powinniśmy odpocząć - stwierdziła kobieta, wyraźnie rozgniewana. Miała na sobie krótką, lekką sukienkę w kolorze soczystej zieleni. Pasowała ona całkiem nieźle do krótkich, wściekle czerwonych włosów, które teraz odgarniała z czoła, gdzie zawiał je powiew wiatru. Kobieta była wyraźnie przestraszona. Woń jej strachu drażniła czułe powonienie wilka, sprawiając że budziła się w nim ochota do łowów. Zwierzęce ja, tkwiące w Dawidzie, od razu uplasowało nieznajomą na miejscu słabej zwierzyny, problemu. Podobnie jak jednego z mężczyzn, który kobiecie towarzyszył. Elegancki garnitur, okrągłe okulary, nieco posiwiałe włosy przycięte wprawną dłonią fryzjera. Tym jednak, co przykuwało w nim uwagę wilka, był smród strachu i coś jeszcze… Jakaś woń, której jeszcze nie potrafił przypasować, a która kojarzyła się ze szczurami, śmieciami i padliną. Jego zachowanie, nonszalancka poza i pełne wyższości spojrzenia jakie rzucał pozostałej dwójce, wcale nie poprawiały tego pierwszego wrażenia.


Ostatnia osoba budziła nieco większe nadzieje. Młody, wyraźnie wysportowany mężczyzna, ignorując pozostałych rozglądał się wokoło. Miał nieco przydługie, brązowe włosy, które w lekkim nieładzie sięgały ramion. Widać też było, że sporo czasu spędza na słońcu bowiem nie brak w nich było jaśniejszych pasm. No, chyba że były one dziełem farby. Podkoszulek, nieco podziurawiony, nie był w stanie zakryć wyraźnie zarysowanych mięśni. Alfa, który tkwił w ciele czarnego wilka, wyszczerzył zęby. Ten osobnik był zagrożeniem, konkurencją. Nie czuć było od niego strachu, a tylko niepokój.


- Nie podoba mi się to miejsce - stwierdził, odwracając się do kobiety i całkiem ignorując starszego elegancika. - Powinniśmy iść dalej wzdłuż strumienia.


- Iść gdzie? - wtrącił się facet w garniturze, od razu swoim głosem i postawą negując nie tylko samemu mięśniakowi co jego logice. - Lepiej przejdźmy na drugą stronę póki jest płytko.


- I gdzie chcesz dojść? Dalej błąkać się po lesie? Strumień to przynajmniej woda. Może trafimy na jakiś dom albo most z drogowskazem.


- On ma rację, Mark - odezwała się kobieta, poprawiając chwyt na pasku swoich butów, których obcasy swobodnie mogłyby robić za broń ale do chodzenia po lesie kompletnie się nie nadawały.


- No to z nim zostań, ja przechodzę - mężczyzna nazwany Markiem obrzucił czerwonowłosą wściekłym spojrzeniem, pod którym tamta jakby się skuliła, po czym ruszył w stronę wody.


Drugi z mężczyzn pokręcił głową jakby nie mógł znaleźć słów doraźnie wyrażających co sądzi o swoim przymusowym towarzyszu.

- Kutas - doleciało do uszu wilków, aczkolwiek tylko czarny zrozumiał znaczenie bowiem wypowiedziane zostało w jego ojczystym języku.


Obserwację przerwał im szelest, dobiegający zza ich pleców. Ciche, acz wyraźne syczenie, obwieściło przybycie Naszy.


- Ssstrumień… - zasyczała i w tym samym momencie rozległ się przeraźliwy krzyk od strony wspomnianego zbiornika wody. Krzyczał elegancik, którego czyjeś dłonie, porośnięte lśniącą w słońcu łuską, wciągały właśnie w głębinę, która nagle powstała.


- Ssstracony… Głupiec… - W głosie wężowej istoty brzmiał gniew, wściekłość wręcz. Jej tułów uniósł się nad ziemię, a skrzydła zaczęły drżeć, rozciągając na całą szerokość. - Wodniaki… Psssszeklęte…

Na szczęście zebrani nad strumieniem ludzie nie zwracali obecnie uwagi na to co działo się w lesie, który już opuścili. Krótkowłosa kobieta wrzeszczała przeraźliwie do wtóru elegancikowi, a polak, rzuciwszy wcześniej dobrze znane nie tylko jego rodakom

- Kurwa!

Ruszył by powstrzymać ją przed pójściem w ślady topionego.


Nasza wbrew obawom Dawida i Summer nie zaatakowała. Odbiegli wilczym sprintem i dopadli do zarośli niedaleko strumienia. Mieli chwilę by ich poobserwować. Wyglądali jak trójka z tego samego świata co i oni sami. Rosły więc szanse, że też byli w “Pełni”. Zgadzało się z tym co się dowiedzieli u Taminy, że jeden transfer może się tutaj objawić nawet co parę godzin czy dni.


Trójka sprawiała wrażenie kompletnie niedopasowane. Dziewczyna w sukience i ze szpilkami w dłoniach. Wyjaśniło się czemu szła boso. Właścicielem męskich butów okazał się jakiś wapniak. Trochę słabo Dawidowi wypełniał standard imprezowicza “Pełni” no ale kto wie kim był i co by tam robił ani czy w ogóle tam był. No i ten “adaś” który wyglądał jak jakieś odbicie Nowakowskiego. Też wysportowany i zdecydowany w działaniu.


Nowe zmysły przyniosły też nowy podgląd na scenkę. Kobieta wilkowi kojarzyła się z łatwą zdobyczą. Choć człowiekowi i facetowi jako istotą wpisującą się w klasyczną, kobiecą rolę wymagającą od samca ochrony i protekcji. Starszy garniak zapachem zaskoczył go najbardziej. Zapach bowiem kojarzył mu się z jakimś ściekiem, śmietnikiem i raczej z jakimś menelem a nie dość eleganckim wyglądem jaki widziały oczy. Gdzie on się wytarzał, że tak od niego jebało? No i ten młody “adaś” dla odmiany zestaw zapachowy nie zaskakiwał ale zjeżył sierść na karku jako konkurent do przewodniej roli w grupie. Ten jednak zaskoczył Dawida zwłaszcza tym, że mówił po polsku! Był jego rodakiem! Potem jednak sprawy spartoliły się błyskawicznie. Ledwo o dziwo przybyła wężownica gdy nastąpił atak z wody. Nagle się okazało czemu wystrzegała ich przed tym strumieniem.


Garniaka, tego chyba Mark’a nagle coś chlusnęło i szusnęło do wody. Ten drugi Polak zaczął ratować dziewczynę by ją odciągnąć od groźnej wody a ten stary darł się wniebogłosy. Dawid nie do końca wiedział co go podkusiło. Działał pod wpływem impulsu. ~ Za mną! Skaczemy po niego! - krzyknął impulsywnie poprzez wieź łączącej go z Summer. Dwa olbrzymie wilki, jeden czarny, drugi biały, wyskoczył nagle z krzaków i błyskawicznie w parę susów pokonały przestrzeń do strumienia. Ten nie mógł być zbyt głęboki jak zdążył po zanurzeniu tego czegoś i Mark’a oszacować czarny wilk więc powinni mieć tam grunt.


~ Szarpiemy to aż puści patałacha! A potem spadamy na brzeg! - dodał jeszcze gdy już byli o sus od brzegu. Dwa wilki odbiły się i wskoczyły w wodny chaos jaki czynił złapany mężczyzna i to coś co go złapało.


Zdziwił się mimo nagłości sytuacji gdy okazało się, że Nasza dołączyła do walki i to po ich stronie. Wodna kipiel jednak okazała się znacznie lepiej sprzyjać przeciwnikowi niż trójce aliantów. Mimo nagłości ataku szybko zostali zepchnięci do defensywy i szanse, że uda się odbić złapanego mężczyznę zaczęły gwałtownie maleć.


Summer nie kryła swej niechęci, jednak z werwą podążała za wytycznymi czarnego wilka. Jej ostre kły wbijały się w wystające z wody ręce. Ręce, których przybywało. Nie wiadomo skąd, z jednego przeciwnika zrobiło się trzech. Przez chwilę mignęła Dawidowi blada twarz z dużymi, czarnymi oczami, ozdobiona dwoma rzędami ostrych niczym sztylety, zębów. W uszach rozbrzmiał gniewny pisk, który niemal zagłuszył wrzaski jakie wydawali z siebie ludzie. Nawet mięśniak zaczął coś krzyczeć, chociaż w ogólnie panującym hałasie, nie dało się zrozumieć co. Nasza, unosząc swe cielsko nad taflą strumienia, raz za razem uderzała uzbrojonym ogonem w widoczne części przeciwnika. Wyraźnie nie chciała znaleźć się zbyt blisko wody, przez co jej skrzydła zmuszone zostały do nadludzkiej, o ile można było użyć tego określenia w tym przypadku, pracy.

Kobiecy głos, który wyraźnie drażnił czułe uszy wilków, umilkł w pewnym momencie. Najwyraźniej krótkowłosa osiągnęła swój limit przyswajalności dziwactw i zwyczajnie zemdlała. Może i dobrze się stało? Jej, najwyraźniej, partner był bowiem w nie lada opałach. Kontratak przeprowadzony przez wilki i wężycę spowodował agresywną reakcję wodniaków, skierowaną nie tylko w stronę odsieczy ale i w stronę ich ofiary. Ostre pazury orać zaczęły ciało mężczyzny, sprawiając że kipiel zabarwiła się szkarłatem. Krew nie pochodziła jednak tylko z ran mężczyzny. Dave czuł, jak te same pazury wbijają się także w jego porośnięte futrem ciało. Sądząc zaś po bolesnym skamleniu Summer, nie był on w tym odosobniony. Kocioł, w którym się znaleźli, powiększał się z każdą chwilą. Grunt zniknął spod nóg, zastąpiony zwiększającą się ilością oślizgłych, zwinnych ciał przeciwników. To było ich królestwo. Bez wątpienia także była w to zamieszana, śmierdząca niczym bagnisko, magia.

- Wycofajcie ssssię!

Głos wężycy przebił się przez panujący chaos. Dave, z ustami pełnymi zielonkawej, cuchnącej mazi będącej krwią wodniaków, musiał przyznać rację górującej nad nimi kobiecie. Tym bardziej, że Summer wyraźnie ją popierała. Niepokój białej wilczycy z każdą chwilą przybierał na sile. Niepokoiła się zaś o niego, całkiem pomijając tego, którego mieli uratować. Z jakiegoś powodu pojawiła się w niej niechęć do tego człowieka, która rosła z każdą chwilą, skłaniając kobietę w ciele wilka do tego, by zamiast poświęcać energię na próby wyciągnięcia go z topieli, skupiła się tylko i wyłącznie na osłanianiu czarnego wilka. Podobnie zresztą jak i wisząca nad nimi Nasza. Co było w tym człowieku takiego, że zmuszało obie te kobiety do tak skrajnej niechęci?


Atak wilków, wbrew pozorom, nie okazał się całkowitą porażką. Wycofując się, Dave widział jak w dół strumienia spływają, wraz z mieszaniną zielonej i czerwonej krwi, części ciał wodniaków. Ilu ich było? Ilu zabił? Ilu zranił? W jaki sposób zdołali zwiększyć głębokość strumienia i zgromadzić się w takiej sile? Odpowiedzi chwilowo nie posiadał.

Wodniaki także najwyraźniej miały dość. Woda, w miarę jak się oddalali od środka strumienia, zaczynała się uspokajać. Ręce znikały, rezygnując ze zdobyczy, o którą rozegrała się ta bitwa. Bezwładne ciało elegancika, porwane przez nurt, zaczęło się oddalać. Wątpliwe było, by jeszcze żył.

Summer, popychając pyskiem Dawida, pomogła mu wydostać się z wody. Jej skamlenie nabrało siły. Gdy znaleźli się na brzegu od razu zabrała się do lizania jego futra. Nie odzywała się, całkiem pochłonięta tą czynnością. Dave miał przy tym wrażenie, jakby na tą chwilę, umysł kobiety został w pełni zastąpiony przez instynkt zwierzęcia. To, które w nim tkwiło, namawiało by się temu poddać. To było dobre, właściwe. W ten sposób powinno się leczyć rany. Nic jednak nie mogło pomóc w likwidacji gorzkiego smaku porażki. Przynajmniej do chwili w której z głośnym łupnięciem, ciało elegancika nie wylądowało obok wilków. Zaraz za nim, za ziemię opadła wężyca, wcale nie wyglądając na szczególnie szczęśliwą. Jej ogon krwawił z licznych ran, jakich nie udało się jej uniknąć. Krew miała szary kolor, lekko podbity zielenią i pachniała zadziwiająco dobrze.

- Ostrzegałam - warknęła w stronę wilków. - Ostrzegałam przed ssstrumieniem. Wodniki… Ich królestwo - machnęła ręką w stronę strumienia i znajdującej się za nim, obszernej polany. Zdecydowanie była wściekła.

- Iluzja… Ssssskyte za iluzją jezioro… Ich królesssstwo… Ssszakal…

Ostatnie słowo wypluła, kierując je w stronę elegancika, po czym umilkła, zwijając ciasno ogon i rzucając wściekłe spojrzenie to na wilki, to na ostrożnie zbliżającego się do nich mięśniaka.

- Co tu się do cholery wyprawia?

Jego pytanie zadane zostało ostrożnym, podszytym nutami strachu, głosem. Zatrzymał się w znacznej odległości od trójki przybyszy, tak jednak by wężyca znalazła się między nim, a wilkami. Widać uznał je za większe zagrożenie.

- Nie twoja sssprawa… - Nasza syknęła na niego gniewnie, wystawiając przy tym język, który drgnął parę razy, po czym ponownie zniknął w jej ustach. - Zajmij ssssię sssamicą. Sssssszakala zosssssssstaw.

Przeciąganie “s” było najwyraźniej jednym z objawów jej furii, bowiem potęgowało się z każdym kolejnym słowem, które wypowiadała.

~ Dave - w umyśle czarnego wilka rozbrzmiał głos jego partnerki, która wciąż zajęta była jego ranami. ~ Musimy znaleźć jakieś bezpieczne miejsce. Nie wiem na ile to wiarygodne ale mam wrażenie, że nie wyleczę tych ran samym lizaniem. Mogę spróbować magią ale nie tutaj. Dasz radę iść?

Nie robiła mu wyrzutów, chociaż bez wątpienia była zła. Przede wszystkim jednak była zaniepokojona jego stanem.
~ To była dobra walka - dodała, posyłając mu łagodny uśmiech, jednak nie była zdolna powstrzymać myśli, która także zdołała napłynąć, a która jasno dawała do zrozumienia, że wilczyca uważa iż starcie to było niepotrzebne.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline