Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-01-2017, 08:09   #35
Ardel
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
Fantastyczna czwórka ruszyła w dalszą drogę, w asyście Buildera Loli i latarni Yina. Czworościan powstały przez Lolę był nader pomocny, odcinał ich bowiem od wszechobecnego mrozu i chronił ich przed ewentualnymi atakami ze strony nieprzyjaciół.
Salaam nie dobywał swojej szabli, lecz obserwował, czy ktoś nie atakuje z boku. Dan pozbawiony broni mógł tylko łypać na postronnych.
Ulice miasteczka były opustoszałe. Nikomu nie chciało wychodzić się w taką pogodę na dwór, zresztą było już ciemno, więc tym bardziej. Toteż czwórka po drodze nie była przez kogoś zaczepiana.
Ślad poprowadził ich na obrzeże miasteczka, w okolice starych murów, pokrytych obecnie graffiti i lepszymi malunkami. Nikogo tam jednak nie zobaczyli, a niedobór latarni (nie licząc magicznego sześcianu Yina) nie działał na korzyść czwórki regularnych.
- Gdzie oni są? - mruczał Salaam.
- Em, to na pewno tutaj? - spytała niepewnie Lola, przesuwając się bliżej Yina.
- Hehe, mamy ich! - ktoś wesoło krzyknął z lewej strony.
Wnet zostali otoczeni przez stado czarnych psów, które warczały na przybyłych. Każdy zwierz był wielkości wyrośniętego wilka, bardzo podobnego do wilczura, którego Yin i Lola spotkali w rankerskim lesie.


- Głupia gąska wpadła w nasze sidła! - Dan usłyszał znajomy, znienawidzony głos brata. Ale nie mógł go dojrzeć, zresztą przed (i dookoła) sobą mieli inny problem. - Jakim cudem ktoś tak głupi i naiwny jak ty mógł dopuścić do śmierci naszego starego? - zarechotał Kan, dalej się nie ujawniając.
Tymczasem Yin policzył ilość psów… była ona jak na nich i tak dobijająca. Było ich z trzydzieści, jak nie lepiej. Każde wielkości wilka. Czerwone, świecące ślepia były wpatrzone w nich, stwory oczekiwały na znak, żeby w nich uderzyć.
- Hehe… ale to nie ma już żadnego znaczenia, wasza wspinaczka właśnie się skończyła. Co chcecie dalej zrobić? - czwórka otrzymała pytanie.
Yeon-in milczał, wiedząc, że bracia będą chcieli pogadać. W międzyczasie jedna z jego latarnii została przypisana do Salaama, druga natomiast wykonała szybki skan. Może te wilczki to tylko iluzje?
Dan nie miał zamiaru dyskutować z bratem. Nie miał na to najmniejszej ochoty ani czasu. Został okradziony, oszukany i upodlony. Był wściekły.
- Wskaż gdzie znajduje się koleś z moim mieczem - powiedział do Yina. Równocześnie skrzydła zaczęły rosnąć mu na plecach.
Yin podał Danowi lokację złodzieja, natomiast latarnia przypisana do Salaama przekazała mu wzmocnienie, chcąc zwiększyć jego zręczność. Sam Yin zaatakował twórcę psów blast formation drugiej latarni i swoją włócznią. Natomiast Dan wzbił się w powietrze i poszybował w kierunku wskazanym przez latarnika. Nie miał broni, ani nie widział złodzieja, jednak nie potrzebował ani jednej z tych rzeczy. Miał zamiar wylądować pomiędzy obojgiem kompanów brata i wykorzystać pole Shinsho do odepchnięcia ich. Być może to wystarczy, by niewidzialność złodzieja przestała działać, albo przynajmniej pomoże mu to w zlokalizowaniu broni.
Lola, bacząc na akcje swoich sojuszników, została zmuszona do poluzowania konstrukcji powstałej z jej Buildera. To zagranie niestety poskutkowało tym, że rozwiało sferę ciepła, która wytworzyła się pod kopułą podczas przemieszczania się, na powrót zapanował wszech dominujący mróz, który władca wilków jakimś cudem lub inną możliwością znosił, pomimo braku obuwia i niedostatków odzienia (miał na sobie tylko spodnie i hełm).
Latarnia, która nie została podpięta do Salaama, strzelała wiązkami światła w kierunku wielkoluda z hełmem, ale nie załatwiało to sprawy z trzema psami, które zaszarżowały na Yina. Natomiast Dan dzięki temu miał możliwość swobodniejszego przedarcia się pomiędzy bydlaka, który dłonią wzmocnioną uzbrojeniem z shinso, odbijał lasery z latarki niczym namolne, wyjątkowo krwiożercze komary, a złodzieja jego broni. Dan utworzył fale z pomocą shinso, pomimo braku oręża, a za pomocą uderzenia dłonią w grunt. Złodziej miał zbyt dobry refleks na sztuczkę Dana i zdążył dobyć miecza, lecz nie ten, który odebrał Danowi - posiadał bowiem jeszcze jeden, znacznie większy. A szaman wilków nie był tak szybki - jego fala uderzeniowa odepchnęła go na parę kroków w tył, lecz fala zrobiła coś jeszcze. Nie dość, że wywołała chmurę śnieżną wokół nich, to jeszcze sukcesywnie rozproszyła jednego najbliżej znajdującego się koszmarnego wilczura i doprowadziła do dewastacji drugiego, który się wkrótce rozpadł. Wielkolud zaparł się nogami w grunt, dzięki czemu zatrzymał tam, gdzie się zatrzymał.
Problem dla Dana jednak jeszcze się nie skończył. Bowiem dalej nie odzyskał miecza, a wyglądało na to, że to nie będzie takie proste.
Yin usłyszał krzyk Loli oraz trzask - dziewczynka szczęśliwie przypadkiem odbiła jeden strzał lancy energetycznej za pomocą jednej ze swoich ścian. Pocisk rozproszył się na trójkącie, lekko go naruszając. Zaś Salaam szarpał się z dwoma psami, które wgryzły się w jego ramiona, szybko je jednak od siebie odczepił. Przy okazji uratował też Dana od szarży złodzieja, który mocno zamachnął się na białowłosego szermierza długim mieczem - umiejętność Yina bardzo się przydała w tym przypadku, dzięki temu Salaam zręcznie odbił cięcie. Lola jednak została chwilę bez ochrony i musiała się samodzielnie bronić Builderem.
Kiedy Yin wyminął trzeciego ocalałego psa, zamierzał zaatakować władcę psów swoją włócznią. Problem polegał na tym, że ten był już opancerzony swoim shinso i pociski z latarni niewiele - żeby nie powiedzieć że “nic” - mu robiły. Włócznia drasnęła ciemnowłosego, skrząc energetyczny pancerz i niszcząc go w boku - niemniej niewiele wyszło z tego tak, poza tym.

Złodziej i Salaam ścierali się ze sobą w boju, brodacz głównie odbijał ataki posiadacza długiego miecza. Dalej Yin za wiele nie zarejestrował, odleciał w powietrze i wylądował parę metrów dalej - z poważnym bólem w żebrach. Lola broniła się przed wszelakimi atakami z pomocą Buildera.

“To się podziało” - pomyślał latarnik, gdy próbował unieść głowę, żeby się rozeznać w sytuacji. Yeon-in wzmocnił swoją siłę, żeby dać radę w ewentualnym zwarciu, jakby ktoś chciał go dopaść, a następnie zerwał się na nogi i postarał się odnaleźć w sytuacji. Priorytetem była obecnie pomoc Loli, do której posłał pozostałą latarnię, by ją osłaniała.
Dan ponownie wzbił się w powietrze. Nie odzyskał miecza, a jego jedyna technika, która mogła coś zdziałać poszła na marne. Jednak wciąż miał szansę. Jednym ruchem ręki zdjął z siebie płaszcz, a następnie skupił swoją uwagę na złodzieju. Wprawdzie od razu poczuł przeszywające zimno, ale tylko tak miał jakieś szanse. Wyczekiwał na odpowiedni moment, by zrzucić na głowę złodzieja swój płaszcz. Liczył, że tyle wystarczy by dać Salaamowi przewagę, on zaś mógłby natychmiast ruszyć po swoją własność.

Wiatr ostro miotał po polu bitwy, prósząc walczących śniegiem. Yin powstał na nogi i pobiegł pomóc Loli, której ściany były już w stanie rozpadu, a mróz nie ułatwiał dziewczynce obrony, która ciągle była wystawiana na atak błękitnej chmury, która ciągle uderzała w te ściany. Na drodze stanęło mu parę wilczurów, które jednak sukcesywnie rozwalił z pomocą wzmocnionego ataku.
Tymczasem Salaam i złodziej miecza toczyli ze sobą zażarty bój, gdzie jeden drugiemu nie zamierzał dawać przewagi. Miecze krzesały iskry, mężczyzni poruszali się niezwykle szybko, Dan widział w tym momencie jedynie dwie smugi, jedną ciemniejszą i większą, a drugą jaśniejszą i mniejszą. Skupiał się na rzuceniu płaszcza złodziejowi, niemniej niestety zapomniał o tym, że niedaleko nich znajdował się psi szaman - i to zgubiło jego zagranie.
Dan dostał śnieżno-lodowym pociskiem w skroń - był to potężny cios, który sprawił, że wybiło go to z rytmu. Gwiazdy zatańczyły przed jego oczami, a płaszcz wyślizgnął się z jego palców tak nieszczęśliwie, że zamiast na głowę złodzieja spadło ono na głowę… Salaama. Co bez litości wykorzystał jasnowłosy kradziej - tnąc brodacza na odlew. Krew buchnęła z rany, a Salaam zatoczył się.
Brodacz miotał się i starał się ściągnąć płaszcz, kląc przy tym niemiłosiernie. Niestety, ani czas ani przeciwnik nie działali na jego korzyść, łotr podszedł do Salaama i pchnął ostrze miecza prosto w jego brzuch… przeszywając go na wylot. Salaam zaparł się nogami, zdołał ściągnąć z siebie ubranie i cisnąć je w kierunku złodzieja. Dana zamroczyło, ale jakoś zdołał wybadać, że złodziej zada niebawem ostateczny cios brodaczowi, który postanowił mimo żałosnej sytuacji jeszcze jakkolwiek się bronić i atakować. Był też w pobliżu szaman wilków, który coś szykował - wyglądał na takiego, co medytował na stojąco.
Tymczasem Yin zdążył pobiec na pomoc Loli, która dygotała z zimna, bowiem przez szczeliny w ścianie z shinso powiewało zimnem. Po placu ganiał za nim jeszcze jeden ocalały pies, którego Lola uderzyła jedną z bliżej znajdujących się zmory ścianek, w ten sposób niszcząc kolejne potencjalne zagrożenie dla Yina. Niestety, dziewczynka działając w pośpiechu i dobrej wierze, zrobiła sobie niecelowo dziurę w defensywie, co wykorzystał jeden z agresorów, który nie walczył z Danem i Salaamem.
Śmignęło coś między ścianami i uderzyło dziewczynkę w bark. Lola krzyknęła, łapiąc się za niego - z barku wystawała rękojeść długiego noża.
- Niech to szlag - mruknął Dan i rzucił się na ratunek Salaamowi. Ciągle obserwując Szamana, machnął skrzydłami i śmignął w stronę złodzieja. Być może nie był to najmądrzejszy plan, jednak tylko to mu pozostało. Chciał rozpędzony uderzyć w niego z całej siły.
-Jasna cholera - syknął Yin, patrząc na ranną Lolę. Nie pozwoli, żeby jeszcze coś się jej stało. Nie ma takiej cholernej opcji! Już i tak wystarczająco spieprzył robotę. Latarnia przypisana do Loli miała proste zadanie - odbijać wszelkie ciosy, które miały na nią spaść, nawet jeżeli sama miałaby się rozpaść. Natomiast, żeby dać szansę Salaamowi, latarnia przypisana do niego “zniknęła” go. Może nieco rozproszy to zabójcę. Sam zaś Yeon-in, wkurwiony, że wszystko wymknęło się spod jakiejkolwiek kontroli, cisnął włócznią w mantrującego szamana i przygotował oszczepy do wykonania kolejnych ataków.
Dwójce agresorów zniknął z oczu Salaam, nim złodziej zaatakował go, ostatecznie skacząc przez powietrze. Widać - nie spodziewał się takiego zagrania. Yin uratował Salaama przed przedwczesną śmiercią z ręki złodzieja. Natomiast Dan niczym orzeł pikował w kierunku białowłosego, aby w niego uderzyć. Sęk w tym, że nie do końca trafił tam, gdzie zamierzał bądź chciał, a przynajmniej to uderzenie nie sprawiło, że złodziej się przewrócił - niemniej na chwilę stracił jeszcze bardziej rezon, gdy o mały włos straciłby dogodną pozycję do przeprowadzania ataków. Szybko poprawił ułożenie miecza, nie rzucał się jednak z atakiem na Dana - w końcu coś było nie tak, może sam został potraktowany iluzją. Nawet się cofnąć, patrząc uważnie dookoła.
Natomiast sfrustrowany Yin cisnął ostrzem w kierunku szamana. Ten nie zdążył uniknąć ataku, ale też takowy nie zrobił mu większej krzywdy, bo broń znów odbiła się od jego “magicznej” zbroi, tylko nieco ją uszkadzając, ale uzbrojenie odegrało swoją rolę - osłabiło uderzenie ze strony latarnika. Złodziej wyglądał natomiast na lekko skonfundowanego, nie wiedział, co właśnie stało się z Salaamem i już przestał atakować z taką pewnością.
Białowłosy kradziej zamachnął się nogą i z pomocą kopa zrobił prowizoryczną zasłonę śniegową, by skorzystać z okazji i czmychnąć z pola walki - kiedy opadł śnieg, jego już nie było na miejscu. Nie widzieli go w zakresie wzroku, Lola panikowała i płakała, trzymając się za ramię - widać nie przywykła do otrzymywania poważniejszych ran. Jeszcze bardziej pisnęła, kiedy wyszło, co zamierzał zrobić złodziej - przeteleportował się niedaleko Loli tak, że Yin miał teraz do wyboru - albo zająć się złodziejem i spróbować uratować dziewczynkę, albo zająć się wilczym szamanem, licząc się z tym, że rabusie zapewne nie zagrają uczciwie.
Yin zniknął Lolę, Salaam powinien właśnie pojawić się na miejscu z powrotem. Tymczasem Yin cisnął oszczepem i potem jeszcze jednym w szamana i wyjął ceramiczny nóż, stając w pozycji agresora, by móc pomóc Loli, gdy ta pojawi się ponownie na miejscu.
Dan miał już zamiar ponownie ruszyć na złodzieja, jednak w porę się opanował. Najwidoczniej siła nie działała. Jednak kiedy nie mógł polegać na niej, zawsze pozostawał spryt.
- Możesz oddać mi moją własność? - zapytał Dan, wyciągając rękę w kierunku do złodzieja. Białowłosy pozostawał jednak wciąż czujny, na wypadek gdyby na tamtego nie podziałały jego sztuczki. Był gotów w każdej chwili odskoczyć i kontratakować nawet bez broni.- Ten biały miecz bardzo by mi się teraz przydał.
 
__________________
Prowadzę: ...
Jestem prowadzon: ...

Ardel jest offline