Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-01-2017, 10:37   #125
Asenat
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację

Dobrze było mistrzowi Thyriemu w Imladris. Tutejsze elfy poza sporadycznymi wybrykami Elronda w postaci zrywania gości bladym świtem spod pierzyn w celu zadawania im zagadek, były miłymi gospodarzami i z uśmiechem i troską pochylały się nad potrzebami tych, których przyjęły pod swój dach.

Nikogo nie powinno więc dziwić, że kasztanowłosy krasnolud na powrót stał się pulchnym kasztanowłosym krasnoludem, odrabiając całą zacność zlokalizowaną w obwodzie pasa, którą utracił był na wędrówkach z polecenia Półelfa. Chodził też dumny jak paw, bowiem nie dość, że Lorelei pochwaliła jego kamieniarską robotę, to niedługo potem marmurowy listek na obramowaniu fontanny skomplementowała Gondril, która na tychże sprawach znała się bardziej niż trochę. Pyzate policzki mistrza budowniczego pokraśniały trwale, Thyri chodził zadowolony z krótkimi palcami zatkniętymi za zdobiony srebrem pas i kłaniał się w pas mijanym na spacerach domownikom i gościom.

Pod koniec pobytu zrobił się niemalże towarzyski, choć mówił równie mało jak zazwyczaj. Ciemność odpłynęła znad jego czoła, milczenie, choć jak zawsze krasnoludzkie w uporze, znów stało się rozbawione i pogodne, gdy Thyri zajmował swoje ulubione miejsce z boku i pykał z fajeczki.

Feredrun pożegnał z ulgą ukrytą skrzętnie pod uprzejmymi słowy i lekkim uśmiechem na pożegnanie. Choć im pomogła, źle się czuł w jej towarzystwie. Uosabiała to, czego się obawiał i o czym myśleć nie chciał. Serce zbyt długo przebywające w ciemnościach pod ziemią, noszące w sobie skrawki mroku. Zapytał nawet Glorfindela, zanim dotarli do Mostu, czy elf pamiętał czasy, gdy ciemności nie kryły w sobie zła, gdy noc i ciemne korytarze w głębi ziemi nie były pełne zagrożeń.

Na propozycję hobbitki, by iść przez Bree, skinął twierdząco głową. Jako przewodnik także chciał je odwiedzić, nie tylko w nadziei na ostatnie porządne najedzenie się przed drogą przez pustkowia, ale i by uzyskać wieści, co też się na owych pustkowiach dzieje. Iść chciał Gościńcem Wschodnim do Bree, a potem po Zielonym Trakcie do Szańca Umarłych.


 
Asenat jest offline