Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-01-2017, 12:07   #21
Kawalorn
 
Kawalorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Kawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwu
Dragomir wstał o świcie. Dla niego to nie nowość, chociaż tym razem wyjątkowo mu się nie chciało. Miał sporą ochotę na pieczone mięso - świadom jednak, że niedługo będzie jadł prawdopodobnie wyłącznie to, poszukał w spiżarce czegoś innego. Nie żałował też jedzenia Aferowi - obaj powinni teraz porządnie się najeść, nie wiadomo, co będzie później.

* * *

Obudzony całkowicie Dragomir przyszedł na miejsce zbiórki najwcześniej. Nie palił się do rozpoczęcia jakiejkolwiek rozmowy, aż wreszcie zebrali się już wszyscy.
- Dobra, w końcu wszyscy są. Muszę was uprzedzić, że jest duże prawdopodobieństwo, że ewentualny przeciwnik i tak usłyszy nas pierwszy, jednak my też musimy postarać się nie hałasować... w miarę możliwości... - dodał, patrząc z lekkim skrzywieniem na zbroję Kobuza. - Żebyśmy sami nie usłyszeli przeciwnika zbyt późno... Początkowo będziemy iść po prostu szlakiem handlowym, ale nie przyzwyczajajcie się. Zanim się obejrzycie, będziemy musieli skręcić w las. A teraz ruszajmy.

Po około godzinie drogi Dragomir zatrzymał się.
- To tutaj - rzekł. - Pamiętajcie, co mówiłem o hałasach. Niekoniecznie mówię o skradaniu... - tu znów spojrzał na zbroję Kobuza - ale z okrzykami należy się wstrzymać. W drogę!

* * *

Dragomir w lesie czuł się nieswojo. Był tu wiele razy, ale dotąd tak się nie działo... owszem, mgła się zdarzała, jednak tym razem wydawała się ona nienaturalna.
Uważnie obserwował i nasłuchiwał. Nie zauważył zwierząt, jednak dostrzegł ślady stóp zwierzyny łownej i kopyt.
Początkowo nie słyszał nic szczególnego. Później zaczęło mu się wydawać, że nie dziwna nienaturalna siła działa na słuch... albo raczej to przez tę atmosferę i własny niepokój miała złudzenia słuchowe? Wreszcie nazbyt wyraźnie usłyszał ciche warknięcie i zaraz zobaczył we mgle gnolle.

Bozaf ubiegł go w ostrzeżeniu drużyny. Dragomir natychmiast naciągnął wyciągnięty od momentu wejścia do lasu łuk i strzelił. Spudłował.
- Nie rusz! - wydał komendę Aferowi. Jeszcze by tego brakowało, żeby mu psa zabili.
Wtem dostrzegł szkielety wilków.
- SZKIELETY! WILCZE, TU ZA DRZEWEM! - krzyknął, chcąc strzelić do kolejnego gnolla, zanim jednak to zrobił, szkielety już go dopadły. Ugryzienia jednego z nich uniknął, drugiego już nie zdołał. Odskoczył, strzelając w najbliższego wilka - trafił, choć niezbyt wielki efekt. Afer zaczął tymczasem szczekać. Myśliwy natychmiast odrzucił łuk i wyciągnął miecz i uderzył - nie trafił. Na szczęście po chwili szkielety zostały zniszczone przez pozostałych.

Dragomir kucnął przy Aferze, który pierwszy raz zetknął się z nieumarłymi, aby go uspokoić. Ze strony Bozafa padło pytanie o rany.
- Ja oberwałem. Kiedy miałem dogodną okazję do ustrzelenia paru gnolli, te cholerne szkielety mnie zaskoczyły.

- Słuchajcie - rzekł Dragomir. - [i]W tej mgle mogą zaskakiwać nas cały czas. Polecę mojemu psu ostrzegać przed czymś takim... jednak pamiętajcie, że tak samo będzie informował o zagrożeniu, jak i o nieszkodliwej zwierzynie. Jednak można założyć, że to drugie będzie występowało tu rzadziej - po pierwsze, ci, którzy tu tak namieszali i ich sługi. Po drugie - większość zwierząt jest przecież teraz agresywna. Po trzecie - nie wiadomo, czego można się spodziewać po innych mieszkańcach lasu. Więc chociaż fałszywe alarmy pewnie się zdarzą, to częściej będą te prawdziwe.

Grupa zaczęła przeszukiwać okolice. Interesująca była informacja Kobuza o onyksach. Wtedy też znaleźli stos ciał. Trzy szare elfy, całkiem nagie, zabite na oko parę dni temu, może tydzień. Jeden czarny niedźwiedź, zupełnie świeży. Dwa wilki... ciężko ocenić, kiedy zginęły.
- Jasna cholera! - zawołał myśliwy, po czym ostrożnie podszedł i przyjrzał się bliżej. - Zginęli od jakiejś broni... rany kłute i cięte - ocenił. - Najwyraźniej ktoś chciał ożywić to wszystko tak jak tamte wilki. Musimy coś z tym zrobić, bo możemy później mieć za plecami niespodziankę większą niż by nam przyszło do głowy. Nazbierajmy trochę suchego drewna - o ile znajdziemy, bo cholernie tu wilgotno - i to podpalmy. Jak nie znajdziemy... będziemy musieli zabawić się w rzeźników... Trupów bez kończyn nikt bez sensu nie będzie ożywiał.

Zanim zaczął szukać drewna, myśliwy zainteresował się łukiem dowódcy gnolli.
- Całkiem dobry! - ocenił myśliwy. - Niewiele gorszy od mojego. Nie może się zmarnować. W sumie nie wiadomo, co może nas spotkać, każdemu w którymś momencie może się przydać cokolwiek do strzelania, również te śmieci u pozostałych gnolli. Ale co do tego ostatniego, to jak uważacie.
Myśliwy rozejrzał się jeszcze za strzałami, również tymi wystrzelonymi przez niego samego i przez dowódcę gnolli.
 

Ostatnio edytowane przez Kawalorn : 26-01-2017 o 15:38.
Kawalorn jest offline