26-01-2017, 14:24
|
#101 |
| Tego chyba nikt nie shipował. Młoda czarodziejka niewiele mówiła, kiedy wrócili do reszty. Zaczepiła jedynie Raula i powiedziała, że chce z nim porozmawiać. Na osobności.
— Możemy porozmawiać od razu — Raul skinął głową i rozejrzał się dokoła w poszukiwaniu jakiegoś spokojnego, odosobnionego miejsca.
— N... nie... sami, we dwoje.
Dziewczyna wyraźnie gubiła się w tym, co dokładnie chce przekazać. Chyba również zdała sobie sprawę, jak to musi brzmieć, gdyż zaczerwieniła się i spuściła wzrok.
— Chodź zatem — powiedział Raul, odruchowo sprawdzając, czy ma przy sobie broń. Wychodzenie poza obóz, bez broni, byłoby krańcową głupotą.
Ruszył w kierunku brzegu morza. Czarodziejka poszła za nim i upewniła się, że są w wystarczającym odosobnieniu.
— Dlaczego... — zaczęła niepewnie. — dlaczego mnie bronisz? Obroniłeś, przed Anną.
Raul spojrzał na nią z zaskoczeniem.
— Jak można cię nie bronić? — odpowiedział pytaniem na pytanie. — Wszak jesteś jedną z nas.
— Nie jestem jedną z was... nikt mi tu nie ufa, połowa obozu patrzy na mnie spode łba.
— Jeśli mnie pamięć nie myli, to nie wynurzyłaś się z morskich fal, tylko razem z nami przekroczyłaś portal. Dla mnie to wystarcza, by cię uznać za jedną z nas. A to, co mówią inni, niewiele mnie obchodzi.
— To znaczy... że zaufałbyś mi?
Raul ponownie obrzucił Pech uważnym spojrzeniem.
— Gdybym ci nie ufał — odparł — zapewne już bym się ciebie pozbył w taki czy inny sposób.
— J... — przerwała na dłuższą chwilę, jakby coś zablokowało jej gardło. — Jesteś wciąż ranny?
Raul przechylił głowę nieco w lewo, potem trochę w prawo.
— Odrobinę jeszcze mnie boli, prawdę mówiąc — przyznał.
Czarodziejka pogmerała trochę w torbie i wyciągnęła małą buteleczkę z ciemnego szkła.
— Proszę, wypij to. Nie mam wiele, ale przynajmniej... mogę tym jakoś uśmierzyć ból... po tym, jak stawałeś w mojej obronie — uśmiechnęła się delikatnie, chociaż unikała wzroku wojownika.
— Skoro nie masz wiele — odparł Raul, przyjmując fiolkę i trzymając ją w dłoniach — to może lepiej zachowam to na czarną godzinę?
— To nie jest nic silnego. Ten dym na horyzoncie... obawiam się, że możesz nie być w pełni sił, gdy coś się wydarzy.
— W takim razie dziękuję — Raul wypił zawartość flakonika. — Gdy zaczną się kłopoty, trzymaj się za moimi plecami — zaproponował.
Czarodziejka szybko chwyciła twarz Raula w dłonie i spojrzała na niego.
— To ja dziękuję...
Raul odpowiedział uśmiechem. Usiedli po chwili i jeszcze rozmawiali, a na koniec Pech... pocałowała mężczyznę. Chwyciła go za dłoń i pociągnęła, by poszedł za nią. Wyraźnie się jej spieszyło. |
| |