Chłopiec roześmiał się . Nie było w tym śmiechu cynizmu ani żadnego podtekstu .
„Jakieś 4 miliony ludzi w tym mieście nazywa się Smith ... wiec chyba to głupie pytanie . A co do tego kto z kim walczy ... to trudne pytanie . Kto z kim walczy dziś , wczoraj czy tak ogólnie ?
Bo ogólnie to wszyscy walczą z korpami . Wiesz co to korporacja ? .
A z wieści z ulicy ... to wczoraj poprztykali się chłopaki do Jimiego Jedno Ucho z jakąś bandą z innej dzielnicy .
Dupki przyjechały na występy i gryzą ziemie . Jimmi to równy chłop ... nie daje sobie w kasze dmuchać ...”
Mówił to schodząc z drabiny ... stali na podobnym do poprzedniego podwórku . Na ścianach jednak wymalowane sprayem były podobizny byków , albo czegoś podobnego .
Chłopak widząc ze Es przygląda się malowidłom machnął ręką ...
„To po Czerwonych Bykach ... któregoś dnia podczas ichnich modlitw wybuch granat ... i tyle po nich zostało .”
Widać było ze chłopak chce opowiedzieć jak najwięcej ... zapewne wizja kolejnych piciu dolarów była dla niego niezwykle kusząca ...
Weszli w głąb bramy . chłopiec zatrzymał się zanim wyszedł na ulice ...
„teraz biegiem za za tamta budkę ... może Stara Jędza śpi i nie będzie problemu ..
Powiedziawszy to rzucił się biegiem w poprzek ulicy . Nie przebiegł nawet dwóch metrów , a Esparanza usłyszała kilka pojedynczych strzałów . Tuz obok chłopca widać było kilka wybuchów , gdy pociski eklspoludjace spotkały się z asfaltem ... Jednak malec biegł dalej i po chwili był bezpieczny ... w bramie naprzeciwko . |