27-01-2017, 08:53
|
#54 |
| 8 Dimitri odczekał swoje, uniósł do ust róg i zadął. Grzmot sygnału przetoczył się po okolicy i urwał tak samo szybko. Przez chwilę wpatrywaliście się w wejście do chaty, przygotowani na wszystko, z bronią w gotowości. Dobre piętnaście uderzeń serca nic się nie wydarzyło, potem drzwi zostały pchnięte z niemałą siłą i na zewnątrz wypadło coś, czego się zupełnie nie spodziewaliście.
Mutant był połączeniem człowieka i pająka, splugawiony i przemieniony dziwną magią Chaosu. Od pokrytego gęstymi włoskami pajęczego łba z energicznie pracującymi szczękoczułkami pokrytymi ciemną krwią i resztkami rozerwanego mięsa, odchodziły trzy długie odnóża. Prawa ręka, zaczynająca już mutować w kolejne odnóże dzierżyła miecz, a trzy pary czarnych, niczym obsydian oczu patrzyło na was z zaskoczeniem. Nim mutant zdążył rozeznać się w sytuacji i zaatakować, Emmerich cisnął w jego stronę sieć, która owinęła humanoida niczym kokon.
To wystarczyło. Mutant z niewyobrażalną wręcz mobilnością począł szamotać się wewnątrz sieci, próbując się oswobodzić. Szczękoczułki zacisnęły się na splotach, miecz próbował ciąć więzy. Przeciwnik rzucając się wewnątrz, niczym dzikie zwierzę, przywalił o drzwi i wyrżnął plecami o ziemię, wciąż wierzgając nogami i wydając z siebie przerażające dźwięki niepodobne do niczego, co słyszeliście. Wciąż był unieruchomiony i bezbronny. To była wasza szansa. |
| |