Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-05-2007, 23:35   #18
Elaraldur
 
Reputacja: 1 Elaraldur nie jest za bardzo znanyElaraldur nie jest za bardzo znanyElaraldur nie jest za bardzo znanyElaraldur nie jest za bardzo znanyElaraldur nie jest za bardzo znanyElaraldur nie jest za bardzo znany
Elaraldur

Elaraldur wyszedł idąc przez wąską uliczkę w kierunku rynku wciąż nie mógł uwierzyć zajściu. Trzymał on teraz kurczowo w dwóch rękach wspaniałą, zabytkową lutnię idąc szybko, jakby temu kruchemu instrumentowi bez pokrowca mogłoby się coś stać od samego wystawiania na światło.

Doszedł do rynku. Skwar bił z nieba, a na samym placu było tak tłoczno i głośno, że Elaraldur przeciskał się przez tłum z wielką ostrożnością. Na dużej scenie występowała teraz jakaś grupa taneczna do akompaniamentu kwartetu smyczkowego, i dźwięk tej muzyki razem z gwarem wypełniały okolicę. Bard trzymający drogocenny instrument w górze, przepchał się do kramów. Ku swej uldze prawie natychmiast zauważył stoisko jakiegoś lutnika. Podszedł bliżej. Jakże marnie prezentowały sie te wystawione w dużej ilości instrumenty strunowe, zrobione przez tego zwykłego lutnika w porównaniu z wystawami w drogiej dzielnicy Wrót Baldura, warsztatach w Silverymoon i sklepami lutniczymi Evermeet, a w końcu z samym sklepem Jorzuma. Jaka szkoda, że prawdziwie renomowani lutnicy nie nadążają za ówczesnymi czasami i nie wychodzą ze swymi wyrobami by zaprezentować je szerszej publice, a czekają na wiernych i dobrze poinformowanych klientów w ukrytych pracowniach, dając miejsce krzykaczom i partaczom dla rozpowszechniania swych podróbek po całej cywilizowanej części Faerunu. Spojrzał jeszcze raz na doskonały instrument w swych dłoniach i na lutnie wystawione u sklepikarza, który teraz rozmawiał żywo z młodzieńcem pytającym się o jakąś harfę. Począł szukać oczami jakichś pokrowców. Sklepikarz nagle przestał rozmawiać z poprzednim klientem widząc zapewne elegancki strój barda i jego lutnię i stwierdzając, że będzie on lepszym nabywcą.
-Witam, szanownego pana w sklepie Arvamalona D'garrimsa, najbardziej znanego i poważanego lutnika w całym Suzail! Na mych instrumentach gra połowa uczniów w akademii imienia Morazzona z Dolin! Czy szanownemu panu trzeba jakiegoś zacnego instrumentu? Harfy, cytry, lutnie, mandoliny, bałałajki? A może struny sprowadzane z Calimshanu? Wszystkim służę. - półelfi sklepikarz niemalże podskakiwał wypowiadając swą formułkę najbardziej przekonująco jak umiał.
Elaraldur uśmiechnął się do niego przyjaźnie i skinął głową z poważaniem, doskonale maskując całą pogardę dla jego osoby.
- Tak, zaiste, wspaniałe prezentujecie tu wyroby, acz ja nie instrumentów, ni szukam, lecz pokrowca na tą lutnię. - Człowiek o czarnych włosach pokazał sprzedawcy dar od Jorzuma. Sklepikarz wpatrzył się w nią z ogromnym zaciekawieniem i mozolnie odrywając od niej wzrok, niemal mechanicznie wyjął trzy drewniane, obite skórą pokrowce i położył na ladzie. Elaraldur wybrał brązowy futerał o prostej i solidnej budowie i od razu położył tam lutnię wtulając ją w amarantowy materiał wewnętrznego obicia. Sprzedawca zrobił się dziwnie cichy i uległy. Elaraldur doskonale wyczuł dlaczego.
- Spytałbym się jeszcze o stalowe, posrebrzane struny z Evermeet, gdybym podejrzewał, że można je tu nabyć. Ale nie spytam.
Bard pozostawił osłupiałego sprzedawcę i udał się do pałacu by ograć nową lutnię w oczekiwaniu na przyjęcie.

Elaraldur siedział w pokoju i grał wszystkie melodie które znał po kolei na nowym instrumencie. Dźwięk wydawał się coraz wspanialszy i szlachetniejszy. Bard przypomniał sobie słowa Jorzuma, który wspominał coś o magii zawartej w tym instrumencie. Intrygowało go cóż to może być. Może jakiś magus by pomógł w rozpoznaniu jej cudownych właściwości. Narodził się spory dylemat - czy na bankiecie zagrać na nowej, nieco obitej i startej lutni, która miała tak niepowtarzalny i poruszający dźwięk, lecz w każdej chwili mogła zaskoczyć jakimiś niepożądanymi i nieznanymi magicznymi efektami, czy polegać na swoim niezawodnym i sprawdzonym instrumencie "Światło Firmamentu" prostej, lecz skutecznie umagicznionej lutni od elfiego dziadka. Wiedział, że granie na niej zawsze sprawiało duże widowisko, gdyż magia sprawiała, że przy graniu, obok barda pojawiało się mnóstwo białych światełek, krążących naokoło barda niczym małe świetliki. Ponadto sama pomagała mu się skupić i grać z większą łatwością. Z trudem odrzucił pokusę zagrania na nowym instrumencie na przyjęciu, rozsądek wziął górę i obiecał sobie, że następnego dnia dowie się o nim czegoś więcej. Tymczasem zbliżał się czas uroczystości. Elaraldur wypił szklankę zimnej wody przyniesionej przez służbę i skierował się do sali balowej, szukając osób które chciałyby go przywitać...
 

Ostatnio edytowane przez Elaraldur : 28-05-2007 o 23:39.
Elaraldur jest offline