Duncan O’Malley
-Kamizelkę mógłbym jeszcze załatwić. Rozsądku chyba sam nie mam za wiele. – Zażartował Szkot. – Zawsze możemy się trochę rozejrzeć, nie sądzisz?
I tak więc zrobili. Udało im się, bez większych problemów czy wykrycia, ustalić kilka rzeczy. Z drugiej strony magazynu znajdował się sklep oraz biuro, firma najwidoczniej zajmowała się sprzedażą i wysyłką gier planszowych. Po bokach były jeszcze dwa magazyny innych firm, jedna zajmowała się częściami samochodowymi, a druga środkami gospodarstwa domowego. Ta druga z lewej przylegała ścianą z warsztatem samochodowym. Udając, że coś było nie tak z autem, udało im się tam na chwilę zajrzeć i przyjrzeć ścianom. W pełni murowane, żadnych otworów ani okien zaraz pod dachem. Można było przyjąć, że tak jest ze ścianami między każdą z firm w tym długim budynku.
-Zarówno z przodu jak i z tyłu są drzwi. – Powiedział Alasdair, gdy już wyjechali z warsztatu. –Nie mamy szans otworzyć dużej bramy dla pojazdów, opuszczają i podnoszą ją od wewnątrz. Ale wątpię by zainstalowali jakieś wyjątkowe zamki w drzwiach dla personelu, jeszcze ktoś by nabrał podejrzeń. Jeśli wyłączymy prąd, powinien też paść system alarmowy. Pozostaje tylko otworzyć zamek. Znasz się może na tym? - Szkot wyraźnie myślał dalej o włamaniu się do tego miejsca w nocy. Jednak decyzję pozostawił Duncanowi. Phoebe Duncan
Gdy Phoebe na powitanie zaczęła macać ją po twarzy, Gwen miała bardzo naturalną reakcję – wytrzeszczała na nią oczy ze zdumienia. Zresztą nie tylko ona, zachowanie dziewczynki wywołało parę zdziwionych spojrzeć i komentarzy ze strony rówieśników. Gdy Phoebe zabrała przyjaciółkę ze sobą, odprowadzały ich żarciki czy idą na badanie głowy czy całowanie.
-Em….Zachowujesz się trochę….dziwnie, wiesz? – Próbowała wydukać zaskoczona Gwen.
Gdy Phoebe wyjaśniła jej powody swego zachowania, to zdziwienie wzrosło.
-Mam nadzieję, że ojciec Abby jej nie zbił. Jest bardzo…jak to się mówi…. Porywczy? – Powiedziała, uciekając wzrokiem gdzieś w bok. Spojrzała potem na Phoebe, w miarę jak ta dalej mówiła, a jej wyraz twarzy przechodził w coraz bardziej pogłębiające się przerażenie. – I….Jak możesz myśleć o konwencie w takiej chwili? Clare mnie zabije! – Wykrzyczała przerażona, kładąc ręce na ramionach przyjaciółki. –Ona już mi nie dawała żyć! Teraz będzie tylko gorzej! Gdybym wiedziała, że to się tak skończy to nigdy bym nie poszła z tobą do tej biblioteki! – W miarę jak mówiła, Phoebe poczuła znajome uczucie. Nagle zrobiło się duszno. W ten nienaturalny sposób, jakby całe napięcie zbierało się w jednym miejscu. Już kiedyś się jej coś takiego przytrafiło, pamiętała to. |