Dirith;
Utrzymanie się na ciele rannego i rozwścieczonego smoka okazało się wyzywające. Nie dość, że teraz wił się, rzucał i wierzgał, ziejąc wokół ogniem, to jeszcze miał swoje gabaryty i cholernie długą szyję. Zjechanie po niej na grzbiet zajęło kilka sekund ale wspinaczka z powrotem na górę po smoczych łuskach nie była już tak ekspresowa i wygodna. Nadszedł wręcz pechowy moment, w którym smok wpadł na pomysł którego nikt nie przewidział. Kiedy już ogarnął falą płomieni wszystko z lewej, wszystko z prawej i wszystko przed sobą, po chwili namysłu stwierdził, że zostało jeszcze nieoczyszczone ogniem miejsce. I ni stąd ni zowąd gwałtownie zerwał się do lotu po czym natychmiast zionął ogniem w kierunku ziemi i skał na których przed chwilą siedział. Kiedy płomienie omiotły kłębami skały w dole i popiół osiadł, skonsternowany smok ociężale i z hukiem który wstrząsnął ziemią wylądował. I byłoby wszystko ok, gdyby nie to, że przez całe to startowanie i lądowanie ciężko było utrzymać się na jego łuskach. A kiedy złożył skrzydła, lewe z nich przytrzasnęło cię, przyciskając cię do smoczego grzbietu. Nie było to doświadczenie ani przyjemne ani bezbolesne, choć sam smok zdawał się w ogóle nie poczuć, iż przycisnął jakąś miękką drobinkę do swojego opancerzonego cielska. Byłeś dość mocno rozgnieciony i miałeś unieruchomioną połowę ciała. Dobra wiadomość była taka, że smok nadal nie zdawał sobie sprawy z tego gdzie jesteś.
[in 3... 2... 1...]
https://www.youtube.com/watch?v=zP5KaKrcQF4
Po chwili dalszych poszukiwań i próby wylizania ran, smok odezwał się znów.
- Nie doceniłem cię, przeklęty mroczny elfie, ale twoje szczęście kończy się tutaj. Ten zdrajca Timewalker nie będzie znów stąpał po tej ziemi. Musimy naprawić nasz dawny błąd i zniszczyć go raz na zawsze. Jeśli myślisz, że za Bramą będziesz bezpieczny, to się mylisz!
Kiti:
Sytuacja nie była lekka. W końcu z jakiegoś powodu wilki tworzą Watahy a nie szlajaj się samotnie. Przynajmniej nie takie wilki podejrzane o współpracę z bounderem Timewalkera lub o bycie samym bouderem Timewalkera. Brak latającego transportu szybko dał ci się we znaki. Zwłaszcza w tak górzystym terenie wśród stromych skał, przedostanie się ze szczytu kilometr dalej do dla gryfa kilka sekund, dla wilka jakieś pół dnia albo dłużej. Albo kilka dni. A może spacer po gorących skałach, ugrzanych smoczym oddechem? Gryfowi nieszczególnie spieszyło się do kolejnego spotkania ze smokiem, był jeszcze zatankowany mięsem dzika i niewiele interesowała go wilcza padlina. Bardziej interesowało go "get the fuck outta here, there`s a friggin dragon!!!". Miałaś za to inne towarzystwo, niestety również nielotne i również niechętne do współpracy.