Danaekeshar spał? A może nie żył? W tej chwili i mężczyzna i bestia wyglądali na martwych. Choć czy Dzikus był w tej relacji faktycznie człowiekiem, a nie bestią?
Shira przygryzła wargę. Bała się podchodzić do mężczyzny. Obawiała się, że może się gwałtownie obudzić i zaatakować ją nim w ogóle pomyśli kto jest ofiarą. W związku z tym postanowiła zachować ostrożność. Przekradła się bliżej Danaekeshara i z zarośli zaczęła go cichutko nawoływać. - Hej... psssyt... Danaekeshar - dziwnie było wymawiać na głos jego imię. - Danaekeshar…
Podchodząc bliżej zauważyła powód, dla którego mężczyzna siedział tak blisko stwora. Bestia leżała na jego nogach, skutecznie go unieruchamiając. Mężczyzna, choć zdawał się nieprzytomny, wciąż dzierżył w prawej ręce miecz, a w lewej trzymał wielki kamień, ledwie mieszczący mu się w dłoni.
Gdy Shira zawołała go po raz któryś z kolei podniósł powoli głowę. Spojrzał najpierw na leżące mu na nogach zwierzę, a dopiero potem na dziewczynę. Odłożył kamień i pomacał tył swojej czaszki. Skrzywił się nieznacznie dotykając pozlepianych krwią włosów. - Musiałem stracić przytomność - odpowiedział z lekkim zdziwieniem, po czym zapierając się rękami o ziemię zaczął powoli wyciągać lewą nogę spod cielska potwora.
Dziewczyna podeszła bliżej i spróbowała mu pomóc, choć po prawdzie sama była tak obolała, że ledwo potrafiła się ruszać. - Nikogo nie ma - szepnęła - Zostaliśmy sami...
Kiedy powiedziała te słowa, zastanowiła się jak sama się czuje z tym faktem. Wydostali się z niewoli, ale byli teraz dwoma “rozbitkami” z różnych światów, którzy znaleźli się pośrodku niczego - bez koni, bez zapasów, bez jakiejkolwiek mapy. W obliczu zaistniałej sytuacji Shira nie wiedziała czy powinna się cieszyć, czy raczej niepokoić... Sama osoba Dzikusa sugerowała raczej to drugie.
__________________ Konto zawieszone. |