Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 26-01-2017, 21:42   #81
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
Ślad pazurów na drzewie znajdował się metr nad ziemią i wyglądał na świeży. Każdy ze szponów zagłębił się na około centymetr w twarde drewno. Krwi nie było zbyt wiele i skupiona była głównie wzdłuż jednego nacięcia. Kogokolwiek dosięgła ta łapa, nie powinien być ciężko ranny.

Dalej za drzewem rozciągała się ściana gęstych zarośli. Na dole rozpościerały się te same niskie, kolczaste krzewy, z którymi miała do czynienia, gdy pojmał ją Łapka. Oprócz nich rosły tu jeszcze niskie drzewka, niewiele wyższe od Shiry. Miały cienkie pnie i gałązki pokryte masą zielono-brązowych listków. Z jednej strony przedarcie się przez chaszcze musiało nastręczyć pewnych trudności. Z drugiej zaś - nie było innej możliwości by zobaczyć, co się za nimi kryje.

Shira na moment przystanęła i zaczęła nasłuchiwać. Wiatr przybierał na sile i falująca pod jego naporem roślinność szumiała jednostajnie. Poza tym nie docierały do niej jednak żadne dźwięki. Ruszyła więc dalej, starając się zachowywać jak najciszej, co przy obolałych żebrach było nie lada sztuką. Dobrze chociaż, że chłód już przestał jej dokuczać dzięki kurtce, szczególnie że koszula po przygodzie “w krzakach” zaczęła wyglądać co najmniej nieprzyzwoicie.

Przedarcie się przez zieloną ścianę było uciążliwe, ale nie zajęło wiele czasu. Drzewka i krzewy wkrótce przerzedziły się ustępując miejsca gęstej trawie porastającej nieco większą polankę. Tu znów widoczne były ślady pazurów, a gdzieniegdzie również całe kępy roślinności wyrwanej z podłoża potężnymi łapskami. Tym co najbardziej przyciągało uwagę był jednak wielki szary kształt po przeciwnej stronie polany. Było to takie samo stworzenie, jak to, które widziała poprzedniego dnia. Wielki drapieżca pokryty pancerzem z setek drobnych, popielatych kamieni. Wyglądał teraz jak posąg godny tego, by zdobić królewskie schody lub zamkową bramę. Leżał nieruchomo z łbem na przednich łapach. Nie dawał oznak życia.

Shira przyglądała mu się z daleka zastanawiając się, czy powinna podchodzić bliżej. Wtedy też dostrzegła coś więcej za plecami bestii. Była to głowa Danaekeshara zwieszona na piersi. Zmierzwione włosy sprawiały, że prawie w ogóle nie widziała jego twarzy, nie mogła więc określić w jakim jest stanie. Wyglądało na to, że siedzi tuż przy potworze, oparty plecami o pień wielkiego drzewa.
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline  
Stary 27-01-2017, 18:34   #82
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Danaekeshar spał? A może nie żył? W tej chwili i mężczyzna i bestia wyglądali na martwych. Choć czy Dzikus był w tej relacji faktycznie człowiekiem, a nie bestią?

Shira
przygryzła wargę. Bała się podchodzić do mężczyzny. Obawiała się, że może się gwałtownie obudzić i zaatakować ją nim w ogóle pomyśli kto jest ofiarą. W związku z tym postanowiła zachować ostrożność. Przekradła się bliżej Danaekeshara i z zarośli zaczęła go cichutko nawoływać.

- Hej... psssyt... Danaekeshar - dziwnie było wymawiać na głos jego imię. - Danaekeshar

Podchodząc bliżej zauważyła powód, dla którego mężczyzna siedział tak blisko stwora. Bestia leżała na jego nogach, skutecznie go unieruchamiając. Mężczyzna, choć zdawał się nieprzytomny, wciąż dzierżył w prawej ręce miecz, a w lewej trzymał wielki kamień, ledwie mieszczący mu się w dłoni.

Gdy Shira zawołała go po raz któryś z kolei podniósł powoli głowę. Spojrzał najpierw na leżące mu na nogach zwierzę, a dopiero potem na dziewczynę. Odłożył kamień i pomacał tył swojej czaszki. Skrzywił się nieznacznie dotykając pozlepianych krwią włosów.

- Musiałem stracić przytomność - odpowiedział z lekkim zdziwieniem, po czym zapierając się rękami o ziemię zaczął powoli wyciągać lewą nogę spod cielska potwora.

Dziewczyna podeszła bliżej i spróbowała mu pomóc, choć po prawdzie sama była tak obolała, że ledwo potrafiła się ruszać.

- Nikogo nie ma - szepnęła - Zostaliśmy sami...

Kiedy powiedziała te słowa, zastanowiła się jak sama się czuje z tym faktem. Wydostali się z niewoli, ale byli teraz dwoma “rozbitkami” z różnych światów, którzy znaleźli się pośrodku niczego - bez koni, bez zapasów, bez jakiejkolwiek mapy. W obliczu zaistniałej sytuacji Shira nie wiedziała czy powinna się cieszyć, czy raczej niepokoić... Sama osoba Dzikusa sugerowała raczej to drugie.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 28-01-2017, 16:13   #83
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
W końcu, nie bez wysiłku, udało mu się uwolnić jedną nogę. Zaraz też oparł ją o bok potwora i zacisnąwszy zęby zaczął go z siebie spychać, by uwolnić drugą kończynę. Po kilku chwilach takiej szarpaniny zwierze obróciło się na bok i stoczyło z jego stopy. Dzikus odetchnął z ulgą, powoli wstał i schował miecz do pochwy przy lewym boku.

Mężczyzna wydawał się być w niezłej formie, biorąc pod uwagę walkę jaką musiał niedawno stoczyć. Owszem, miał parę nowych sińców i otarć, a na prawym boku ślad po pazurach bestii, z którego krew spłynęła mu na spodnie znacząc je ciemnoczerwonym pasem ciągnącym się aż do kolana. Nie wpłynęło to jednak w widoczny sposób na szybkość i sprężystość jego ruchów.

- Musimy iść. Dasz radę?

"Nie" - miała ochotę odpowiedzieć, wiedziała jednak że zostając w środku głuszy niczego nie osiągnie.

- Powoli... - powiedziała niepewnie - Może znajdziemy w obozie coś żeby szczelniej obwiązać mi żebra, to na pewno mi pomoże... trzymać się. - starała się zgrywać twardzielkę, choć na wspomnienie swojego stanu znów chciało jej się płakać, to zaś przypomniało jak bardzo wysuszone ma podniebienie - Może też znajdziemy jakieś manierki z wodą. Albo jedzenie... - podsunęła, modląc się w duchu o to, by Dzikus miał tego rodzaju ludzkie potrzeby. Ona sama czuła się spragniona i głodna jak wilk.

Danaekeshar zastanowił się przez chwilę, popatrzył w niebo.- Dobrze - kiwnął w końcu głową - Poszukajmy. Później spróbuję coś upolować, ale dopiero jak się stąd oddalimy. W okolicy nie ma już nic... Nic żywego.
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline  
Stary 01-02-2017, 08:41   #84
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Shira powoli, jak przystało na kalekę, zaczęła przeglądać okolicę wozu, podczas gdy Dzikus zaglądał do juków martwych koni... i członków ekipy Osiki. Wspólnie znaleźli kilka manierek - choć większość niestety pustych) z których udało się napełnić do pełna dwie. Były też jakieś zioła i przyprawy - te jednak niewiele mówiły o swoich właściwościach dziewczynie, której prawie całe życie usługiwano. Bardziej Shirę ucieszyło znalezienie zapasów Dziadunia, który chyba lubił sobie podjadać między posiłkami. Do tego znalazła sporą płachtę w miarę czystego, lnianego materiału. Siadając z trudem na ziemi podarła go na długie pasy. Kiedy jednak zrobiła już bandaże, pojawił się problem z ich założeniem - w końcu trzeba to było zrobić ciasno i w miarę dokładnie.

Dziewczyna podniosła niepewnie głowę na Danaekeshera.

- Mógłbyś... mógłbyś mi pomóc? - zapytała niepewnie, wiedząc, że wymaga to przynajmniej częściowego odkrycia ciała przed mężczyzną.

Ten podszedł do niej bez słowa. Wziął jeden z pasów materiału i usiadł tuż za plecami dziewczyny.

- Zdejmij kurtkę.

Spojrzała na niego niepewnie, próbując wyczytać emocje z twarzy Dzikusa. Ostrożnie rozpięła kurtkę i zdjęła z siebie. Koszula, którą kiedyś miała na sobie, praktycznie przestała istnieć, wisząc w strzępach, wobec czego Shira zdecydowała się również ją zdjąć, pozostając jedynie w obciskającej jej materii - teraz już nieco pobrudzonej i poszarpanej na brzegach, jednak wciąż spełniającej swoją rolę.

Twarz mężczyzny, jak zwykle nie zdradzała żadnych uczuć. Nie był w najmniejszym stopniu skrępowany sytuacją. Gdy tylko dziewczyna się rozebrała, zaczął przewiązywać ją kolejnymi kawałkami bandaża. Shira uniosła ręce do góry, a on obwiązywał jej żebra raz za razem, przekładając paski materiału z ręki do ręki. Przez cały czas widział tylko jej plecy i na swój sposób chciał być delikatny - jeśli można tak powiedzieć krępując kogoś mocno, za pomocą prowizorycznego gorsetu. Szło mu nadzwyczaj sprawnie i musiała przyznać, że sama pewnie nie zrobiłaby tego lepiej, nawet gdyby mogła. Ostatnim fragmentem tkaniny zabezpieczył zrobiony przez siebie opatrunek robiąc na brzuchu dziewczyny prosty, solidny węzeł.

- Jeśli potrzebujesz, możesz zacisnąć go mocniej lub trochę poluźnić. - poinstruował ją wstając.
- Dziękuję
- powiedziała cicho i nie chodziło jej tylko o usztywnienie, ale także o całą sytuację, która rozegrała się wyjątkowo naturalnie. Po chwili ubrała się.
- Możemy ruszać? - spytał Danaekeshar po raz kolejny spoglądając w niebo.

Wstała powoli. Wciąż bolało, jednak dzięki usztywnieniu miała nieco większą swobodę ruchów. Choć i tak nie wyobrażała sobie spędzenia dnia w marszu. Ale... jaki miała wybór?

- Możemy iść. - przytaknęła, mocując pochwę z mieczem do paska i pociągając spory łyk wody z manierki. Śniadanie mogli zjeść w drodze.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 03-02-2017, 00:20   #85
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
Danaekeshar poprowadził ją na zachód, tą samą ścieżką którą poprzedniego dnia sam się udał śladem Osiki i pozostałych. Wkrótce też przy ścieżce zaczęły się pojawiać porzucone ciała. Na większości widoczne były rany zadane pazurami i kłami bestii, ale nie sposób było określić, kto zginął w jej szponach a kim się posilała już po tym, jak ktoś inny odebrał ofierze życie. Dzikus przeszukiwał ich pobieżnie, ale nie udało mu się w ten sposób powiększyć ich skromnych zapasów.

Mężczyzna dostosował tempo marszu do możliwości rannej towarzyszki. A przynajmniej tak mu się wydawało. W rzeczywistości jednak Shira zaciskała zęby z bólu i wkładała mnóstwo wysiłku w to, aby dotrzymać mu kroku.

Droga wznosiła się nieznacznie. Wkrótce też otaczająca ich roślinność zaczęła się trochę zmieniać. Mijali coraz więcej starych drzew, o rozłożystych konarach i pomarszczonych grubych pniach. Pomiędzy nimi coraz mniej było krzewów, a ich miejsce zajmowały małe krzaczki z owocami przypominającymi jagody, mchy w najróżniejszych odcieniach zieleni i zioła. Danaekeshar coraz częściej przystawał i kucał, badając dłonią ślady na ścieżce lub przyglądając się roślinom rosnącym tuż przy pniach starych drzew. Za którymś razem znalazł to, czego szukał. Zerwał coś i odwrócił się, by podać to dziewczynie.

- Weź to - wyciągnął w jej stronę dłoń, na której leżało sześć podłużnych, szarozielonych listków wielkości jego kciuka - Żuj, ale nie połykaj.
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline  
Stary 03-02-2017, 16:37   #86
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Shira przyjrzała się roślinie, po czym wsadziła ją do ust i zaczęła przeżuwać niespiesznie. Wiedziała, że gdyby Dzikus chciał ją zabić, wystarczyłoby żeby ją porzucił w tamtym obozie. Zdawała sobie sprawę z tego, że jest dla niego ciężarem, dlatego starała się jak najmniej marudzić i utrudniać marsz... choć było jej coraz ciężej.

- Co to jest? - zainteresowała się, a korzystając z okazji, dodała jeszcze jedno pytanie - Wiesz dokąd idziemy?
- Zioła. Pomogą na ból.


Jakiekolwiek były zalety tych liści, smak z pewnością nie był jedną z nich. Była w nich nutka mięty, czasem wydawały się lekko kwaśne. Przede wszystkim zaś, były nieprzyjemnie gorzkie.

Dzikus wskazał ręką na ślady, którymi się kierował.

- Stamtąd przyszedł Grywar. Idąc jego tropem odnajdziemy jego pana. Albo chociaż jego siedzibę.
- Myślisz, że to Maggusi go przysłali?
- Shira, która faktycznie poczuła się jakby przytomniejsza, założyła, że “grywar” to nazwa bestii, z którą walczył Danaekesher.
Wojownik przytaknął.
- To bestia strażnicza. Tylko Maggowie ich używają i potrafią nad nimi panować. Skoro Grywar pilnował tego terenu, musi tu być jakiś Magg. Choć nie mam pojęcia co tutaj robi...
- Zastanawiam się kim był ten jeździec wcześniej, co chciał mnie dla siebie. Czemu u licha wszyscy tak mnie chcieli tam? Czy naprawdę tylko dlatego, że... nic mi nie dynda między nogami?
- powiedziała wprost.

Była lekko otumaniona dzięki ziołom i... naprawdę szczęśliwa, bo ból, który towarzyszył jej od wielu godzin nagle zniknął. Zaczęła raźniej iść do przodu.
Dzikus wzruszył lekko ramionami.

- Może chodzi o to, że nie jesteś stąd. A może nie ma żadnego powodu. Ponoć Marmurowi mają więcej złota niż jest rzeczy, które można za nie kupić. A lubią kupować.
- Marmurowi?
- powtórzyła obco brzmiącą nazwę. Poczuła się też dotknięta tym, że Dzikus nie widział w niej niczego specjalnego. Akurat on mógłby…
- Marmurowe Rody. Arystokraci, najbogatsi na kontynencie. Ten Averaetoine mógł być jednym z nich, ale pewności nie mam.

Pokiwała głową, lecz nic nie rzekła. Nagle zakręciło jej się w głowie. Musiała udać, że się na coś zapatrzyła. Po chwili bez słowa ruszyła za Dzikusem w dalszą drogę.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 03-02-2017, 23:24   #87
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
W miarę jak oddalali się od miejsca wypadku, nienaturalną ciszę zaczęły stopniowo zastępować normalne odgłosy leśnej głuszy. Zabrzęczały owady, zaświergotały ptaki. W oddali dało się czasem zauważyć kicającego zająca, czy też obserwującą ich z oddali sarnę. Jakby przekroczyli granicę dziwnej, martwej strefy i wkroczyli znów do krainy życia zdominowanej przez dźwięk i ruch.

Danaekeshar również zauważył, że obserwują ich czujne oczy mieszkańców dziczy. Nie szukał już ziół, za to coraz częściej przyglądał się młodym drzewkom rosnącym nieopodal. Gdy jakieś go zainteresowało podchodził bliżej i przystawiając skroń do pnia oceniał, czy jest wystarczająco równy. Długo nie mógł znaleźć takiego, które by mu odpowiadało, choć w ocenie Shiry większość była prosta jak strzała. W końcu jednak znalazł to, czego szukał. Pojedynczym cięciem miecza ściął drzewko, po czym schował broń i dalszą obróbkę wykonał za pomocą noża. Usunął niepotrzebne gałęzie i czubek, pozostawiając mocną, niespełna dwumetrową tyczkę. Dalszą pracą przeprowadził już kontynuując marsz. Wygładził wszystkie nierówności, a koniec odpowiednio zaostrzył tworząc w ten sposób prowizoryczną dzidę.

W międzyczasie droga, którą się poruszali skręciła nieco w prawo i zaczęła wieść w dół, doprowadzając ich po około godzinie do niedużego strumienia. Woda była płytka i miała nie więcej niż pięć kroków szerokości, wyglądała jednak na czystą i zdatną do picia. Potwierdził to zresztą Dzikus pochylając się nad nią i nabierając nieco życiodajnego płynu na dłoń, by zwilżyć nim usta.

- Zatrzymamy się tu na chwilę - oznajmił odwracając się do Shiry - Odpocznij i przemyj rany. Ja postaram się zapolować na coś do jedzenia.
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline  
Stary 06-02-2017, 19:20   #88
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Dziewczyna tylko skinęła głową. Poczekała aż wojownik oddali się po czym powoli zaczęła się rozbierać do naga. Czuła się brudna i nie chodziło jedynie o brud zewnętrzny, choć było go niemało na jej ciele po tylu dniach podróży i ciężkich przeżyć. Zostawiła jedynie bandaż, założony przez Dzikusa i podeszła do szemrzącej rzeczki.

Jako że zioła powoli przestawały działać, niespiesznie – żeby się nie urazić – Shira przysiadła na kamieniu koło strumienia i zanurzyła w nim nogi. Nie przeszkadzał jej nawet chłód – wręcz przeciwnie, orzeźwiał ją i budził zmęczone wysiłkiem ciało.

Choć cała drżała z zimna, gdy ponownie się ubierała, czuła się o wiele lepiej. Opuchlizna na czole też jakby zmalała i Shira mogła się już tam spokojnie dotknąć. Poczochrała mokre teraz, postrzępione włosy i rozejrzała się. Nasłuchiwała odgłosów lasu.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 09-02-2017, 22:11   #89
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
Dzień był pogodny i w miarę jak słońce wznosiło się na nieboskłonie, robiło się coraz cieplej. To pozwalało Shirze mieć nadzieję, że prędzej wyschnie niż się przeziębi. Zabawne, że przyszło jej to do głowy. Była wszak ranna, daleko od domu, w środku lasu, pełnego nieznanych zagrożeń, których powinna bać się stokroć bardziej niż głupiego kataru. Chciała się zaśmiać z tej głupiej myśli, ale ucisk opasującego ją opatrunku powstrzymał ją w ostatniej chwili.

Rozglądając się wokół nie dostrzegała żadnych zagrożeń. Pozwoliła więc sobie na chwilę odpoczynku i zasłuchała się w melodię natury. Nie było w niej nic nadzwyczajnego. Cichy szum wiatru, ptasie śpiewy i piski. Odnajdywała w tym jednak jakaś harmonię i spokój, którego tak potrzebowała. Żadnej walki, żadnych strachów, czy niebezpieczeństw. Dziewczyna z pewnym zdziwieniem zauważyła, że prosta przyjemność jakiej dostarczały jej te dźwięki przynosiła też odrobinę otuchy.

Minęło jeszcze trochę czasu, zanim pojawił się Danaekeshar. Usłyszała go dopiero, gdy był już kilkanaście kroków od niej. Obejrzała się akurat wtedy, by zobaczyć jak wyłania się spomiędzy drzew. W jednej ręce niósł dzidę, w drugiej zaś swoją zdobycz, która na pierwszy rzut oka wydawała się być młodą sarną. Mężczyzna odłożył wszystko na ziemię i podszedł do Shiry sięgając do kieszeni. Wyciągnął z niej kilka kolejnych liści, takich samych jak poprzednio.

- Weź dopiero, gdy tamte przestaną działać i ból będzie silny - powiedział podając je towarzyszce. - A póki co przyjrzyj im się dokładnie. Zgnieć jeden w palcach i zapamiętaj zapach. Przyda ci się to, gdybyś musiała ich sama szukać. Zwykle rosną w cieniu tych starych, wielkich drzew.

- Dzięki - spróbowała się uśmiechnąć, ale wyszedł jej tylko grymas bólu. Przyjrzała się liściom i starała się zapamiętać ich zapach, po czym schowała je do kieszeni. Miała ochotę wziąć je od razu, czuła jednak, że jest w stanie jeszcze trochę bólu wytrzymać, a z tego co zrozumiała, zioła nie były całkiem bezpieczne.

Przyglądała się temu, co robi Danaekeshar, nie przyznając, że tak naprawdę po raz pierwszy widzi, jak obrabia się zwierzynę. Starała się jak najwięcej zapamiętać z tych czynności.
- Jak to możliwe, że jesteś tak wytrzymały? - zapytała w którymś momencie, a ton jej głosu był uprzejmy, nie zdradzając prawdziwych emocji - Nie jesteś człowiekiem?

Mężczyzna był zwrócony do niej tyłem i usuwał z obdartego ze skóry zwierzęcia niejadalne organy. Gdy padło ostatnie pytanie jego nóż zatrzymał się jednak w połowie ruchu, a dzikus zamyślił się. Odpowiedź nie była oczywista, albo pytanie było w jakiś sposób krzywdzące.

- Jestem człowiekiem - odparł w końcu wracając do pracy. - Kirganie są wytrzymali.
- Ale jak... jak to robicie? - odważyła się znów zapytać. - Widziałam twoje ręce... twoje rany... ja bym kilka razy od nich zginęła. A jednak to ty jesteś teraz w lepszym stanie! Jesteś - szukała słowa w głowie - ... niesamowity!
- Jesteś pewna tego, co widziałaś? - spytał, tym razem nie przerywając tego, co robił.
Jego pytanie zdziwiło ją.
- No... raczej. Przecież sama dotykałam twoich nadgarstków…
- Powierzchowne rany - odparł jakby od niechcenia.
Spojrzała na niego ponuro.
- Jeśli nie chcesz mówić to nie - burknęła, po czym dodała ciszej - I tak nie miałabym komu powiedzieć.

Danakekeshar skończył oprawiać mięso i podszedł do strumienia, aby opłukać umazane krwią ręce. Następnie umył twarz i przeczesał włosy mokrymi dłońmi.

- Widziałaś tylko otarcia - powiedział w końcu pokazując jej swoje nadgarstki - Nadal mam ślady, ale to nic. Nas nie łatwo zranić. Łatwo za to wyciągać wnioski. Związany, więc mamy nad nim kontrolę. Kulejący, więc nam nie ucieknie. Krwawi, więc nie będzie groźnym przeciwnikiem.

Po tych słowach wstał i wytarł ręce o spodnie.

- Idę po drewno. Zaraz wrócę.
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline  
Stary 15-02-2017, 09:57   #90
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Zrobiło jej się głupio, jednak nie dało się przeprosić kogoś, kto sobie poszedł. Shira chciała wobec tego zająć się jakąś pracą, lecz niewiele wiedziała o obrabianiu zwierzyny do jedzenia. Za to zdarzało jej się palić ogniska na wyprawach z ojcem. Postanowiła więc choć odrobinę się przydać i przygotować dół na ognisko oraz obłożyć go kamieniami.

Niedługo potem Dzikus wrócił z naręczem drewna. Kilku zielonych gałęzi użył, aby zrobić ruszt, na który nadział wielki kawał sarniny, oraz prostą konstrukcję, na której mógł go osadzić. Następnie zaczął układać pod spodem palenisko, zaczynając od garści suchego igliwia i najdrobniejszych patyków.

Dziewczyna przyglądała mu się z uwagą. Gdy ognisko zapłonęło, znów postanowiła się odezwać:
- Po co idziesz do Maggów?

Nie odpowiedział od razu. Umieścił powoli mięso nad ogniem i sprawdził raz jeszcze, czy zbudowany przez niego stojak jest stabilny. Dopiero wtedy usiadł i zapatrzył się w pożerające drewno płomienie.

- Wydarzyło się... coś złego. - powiedział z pewnym wahaniem. - Coś, czego nigdy wcześniej u nas nie było. A może to być zwiastun czegoś dużo gorszego... Nie wiemy. Dlatego idę do Maggów prosić o radę. I o pomoc. - ostatnie zdanie wypowiedział nieco ciszej i bez przekonania.

- Rozumiem, że nie chcesz o tym rozmawiać. Przepraszam, jeśli za dużo pytam. Po prostu chcę wiedzieć z kim podróżuję i... przy kim być może umrę. - dodała cicho - Jeśli ty masz jakieś pytania, to w każdym razie ja nie mam nic przeciwko. - bąknęła, rumieniąc się przy tym lekko.

- Chyba lepiej wiedzieć jak nie umrzeć - uśmiechnął się lekko, nie odwracając oczu od ogniska. Milczał przez dłuższy czas i Shira myślała już, że nie skorzysta z okazji, by ją o coś zapytać.

- Jesteś bardzo daleko od domu. Musisz mieć ważny powód, by tu być.
- Miałam być kimś ważnym...
- powiedziała cicho, patrząc na niebo - Ale zdarzył się wypadek, no i... sam wiesz - wykonała znaczący gest dłonią nakreślając linię blizny na nosie. Dziewczyna na pamięć znała jej kształt - Wszyscy byli bardzo zrozpaczeni i źli, na szczęście zastąpiła mnie siostra. Ona nadawała się nawet lepiej. Miała lepsze maniery... lubiła się uczyć. Nie to co ja. Najchętniej siedziałam w stajni, albo oglądałam walki giermków. - uśmiechnęła się na wspomnienie, które teraz wydawało się niezwykle odległe - Niestety, moją siostrę też spotkały trudności. Jeśli nie urodzi dziecka... zostanie prawdopodobnie otruta lub... gorzej. Na pewno się jej pozbędą. Dlatego chcę jej pomóc…

Danaekeshar zrobił zdziwioną minę, gdy mówiła o swojej bliźnie, ale nie skomentował tego.
- Rozumiem. Nie wiem czy Maggowie mogą ci pomóc. I czy zechcą.
- Musiałam spróbować. Tam skąd pochodzę... i tak nie mam już nic do roboty
. - uśmiechnęła się gorzko. - A ty? Masz rodzinę, która na ciebie czeka?
- Nic do roboty? Na całym... kontynencie?
- zdziwił się mężczyzna, po czym dodał. - Mam brata. Młodszego.
Znaczącym gestem rozłożyła ręce.
- To co właśnie robię, wydawało się najlepszą opcją. - odpowiedziała - Nigdy nie miałyśmy wiele wspólnego z siostrą. Jesteśmy całkiem różne, ale wiesz... kochamy się. Ona wciąż ma szansę na dobre życie.
- Dobre życie… wśród ludzi gotowych ją otruć. Dziwny jest ten wasz świat.
- Twój jest prostszy? Też tu jesteś
... - spojrzała nań znacząco.
- Moi pobratymcy się nie mordują. Nie trują kobiet, które nie mogą rodzić. Nie odtrącają nikogo bo ma bliznę. Ale cóż… - pokiwał głową w zadumie - My jesteśmy dzikusami.
- Ja tak nie uważam. - powiedziała cicho Shira - Po prostu czasem... szczególnie na początku wydawałeś się bardzo obcy. No i to jak potraktowałeś Łapkę... niby to rozumiem, ale ja... bym nie umiała. Nie wiem. Mam czasem wrażenie, że całe życie zanim cię poznałam przespałam i dopiero teraz zaczynam się czegoś uczyć... wiem, głupoty gadam. - uśmiechnęła się zawstydzona.
- Lepiej późno, niż nigdy - odparł Danaekeshar i zbliżył się do ognia, by obrócić mięso na drugą stronę.

Dziewczyna też przysunęła się do ognia, by się nim rozgrzać. Teraz, gdy byli tylko we dwoje, przyglądała się wojownikowi bez krępacji. Obserwowała jak przygotowywał posiłek, czasem o coś zapytała. Starała się jednak nie bombardować go pytaniami. Wydawało się, że Dzikus nie przepadał za mówieniem.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:58.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172