- To jest popierdololone - powiedział Tosse cichutko. - Tfu. Popierdolone.
Chodziło tylko o wydostanie się z pułapki a nikt się nie kwapił poprowadzić do wyjścia. O pozostaniu w sali z kolczastym kołowrotem nie mogło być mowy.
- Kręćcie. Spróbuję przebiec.
Basler odłożył młotek i kajdany na posadzkę. Wyciągnął patykowate nogi by je rozruszać i czekał, aż kołowrót za pośrednictwem pchających osiągnie jednostajne tempo. Wtedy puści się pędem na drugi koniec korytarza najdłuższymi krokami na jakie go stać.