Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-01-2017, 23:58   #126
Pan Elf
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację

- Niech gwiazdy oświetlają ci drogę nocą, a ziemia lekką będzie - powiedziała Lorelei do Malborna, kiedy pewnego wieczora przyszedł się pożegnać. - Obyś znalazł to, czego szukasz. Mam nadzieję, że nasze ścieżki jeszcze się skrzyżują.
Uśmiechnęła się do niego łagodnie i skinęła głową. Elfy bowiem oszczędne były w okazywaniu uczuć. Ciężko jej było jednak na sercu, kiedy żegnała przyjaciela, wszak nie mogła być pewna czy jeszcze kiedykolwiek się spotkają. Pozostało jej więc życzyć mu jak najlepiej.

Z wielkim żalem Lorelei rozstawała się również z Imladris, pięknym domem lorda Elronda. Na długo w jej pamięci pozostanie piękna dolina, alejki i tarasy wkomponowane w rozciągające się wzgórza, szum wodospadów i cudowne towarzystwo innych elfów. Chciała nawet ułożyć stosowną pieśń podczas swojej ostatniej nocy w Rivendell, jednak nie potrafiła znaleźć odpowiednich słów. Smutek, że nadszedł kres pięknych i spokojnych dni, zbyt bardzo roztoczył się w jej sercu i nie pozwalał nadać odpowiedniej melodii, ani przekazać słów, którymi mogłaby opisać spędzony tam czas.
Nie żegnała się zbyt długo z poznanymi tam elfami, gdyż żywiła ogromną nadzieję, że wkrótce jeszcze będzie mogła odwiedzić tę piękną krainę. Nie za rok, nie za dwa, ani nawet za dekadę - jednak wkrótce, bo w oczach elfów czas płynął zupełnie inaczej. Serdecznie podziękowała też Elrondowi za gościnę w imieniu swoim, jak i swoich towarzyszy.

Podróż u boku Glorfindela była dla Lorelei całkiem niezwykłym doświadczeniem. Przez cały czas miała nieodparte wrażenie, jakby w ogóle nie opuściła domu Elronda, a przecież znajdowali się już dobry kawał drogi od Imladris. Tak więc smutek, który ogarnął jej serce w dniu wyjazdu, szybko się rozpłynął, a zastąpiły go radosne śpiewy, śmiechy i opowieści przy ognisku.

Z ulgą elfka pożegnała się z Feredrun. Nie dlatego, że uprzykrzyło się jej towarzystwo tajemniczej damy, a dlatego, że zrobili coś dobrego dla niej. Wiedziała, że wkrótce czar, który zniewolił Feredrun, zostanie złamany i ta zazna dawno utraconej wolności, a ich wróg utraci sojusznika.

Nocami Lorelei zdecydowała się być czujką ich uszczuplonej o dunedaina kompanii, bowiem elfy znane były z tego, że nawet podczas snu zachowywały pełną czujność, a i sypiały w ludzkim rozumieniu tej czynności znacznie rzadziej, niż inne rasy.
Nie zamierzała też sprzeciwiać się propozycji niziołki, żeby udać się do Bree, tym bardziej, że nawet Thyri na to przystał.
- Zatem nasza ścieżka prowadzi nas teraz ku Bree - powiedziała, podchodząc do Nimrocha i delikatnie głaszcząc go po lśniącej grzywie. - Długa droga przed nami, więc nie zwlekajmy dłużej.

 
Pan Elf jest offline