Badanie lalki było jedną z najgłupszych rzeczy, jakie Forgione kiedykolwiek robił. A jej zachowanie, gdy Saskia w końcu wymówiła (może w irytacji) imię tajemniczego Erwina Garfunkela, było także głupie. Pacynka podskoczyła i zaczęła leźć w stronę ściany. A potem napierała na ścianę, jak jakiś pijany kretyn. Złapana w rękę wyginała się jak jakiś futrzak na rękach i pokazywała rączką ten sam kierunek.
Zaskakując Forgione, odezwał się Francesco:
- Zdaje się, że to śmieszne dziwadełko zaprowadzi nas do tego Erwina. - Duplikat Forgione zapamiętał to imię? Może faktycznie ich osobowości się już nieco rozjechały. - Teraz jedno ważne pytanie - czy kierujemy się tam, czy staramy się zarobić na miejscu?
Forgione szczęśliwie otrząsnął się z zamroczenia i kontynuował, podchwyciwszy, jakby na to nie patrzeć, swój wątek:
- Plusy zostania - praca, którą nam ktoś zleci, będzie miała określoną zapłatę. No i nie będziemy pchać się w konflikty oficjałów. Praca dla laleczki ma jeden plus - może być ciekawie.