Hargin
Krasnolud splunął siarczyście opierając się o swój topór. Spojrzał na leżącego mężczyznę. Robota została wykonana jak trzeba, choć zwykle takim jak on to łby odrąbywał, a nie ogłuszał. Tym razem jednak należało się powstrzymać, ten nieprzytomny gagatek mógł coś wiedzieć. - A to sukinsyn! - burknął w końcu Hargin. - Myślał pewnie że uda mu się uciec. Miał pecha bo trafił na mnie...
Khazad nie żałował sobie pochwał pod swoim adresem, zwłaszcza że ten zapchlony tłum z miasteczka nawet palcem nie kiwnął, żeby ścigać tego fircyka. Trochę potu kosztowało tarczownika złapanie mężczyzny, ale z drugiej strony był zadowolony że wysiłek nie poszedł na marne. Odwrócił się w kierunku gapiów i warknął. - Poszedł ktoś wreszcie po tych strażników, czy sami go mamy przesłuchać? Na Grimnira, zachowujecie się tak jakbyście przed chwilą snotlingom spod ogona wyszli!!!! - pół-warkot, pół-syczenie wydobyło się z gardła krasnoluda, którego coraz bardziej irytowali mieszkańcy tego miasteczka. Wciąż opierając sie o swój topór, obserwując od czasu do czasu nieprzytomnego, czekał na nadejście strażników.
Ostatnio edytowane przez Mroku : 29-05-2007 o 09:00.
|