Nors jako jeden z pierwszych ruszył się z miejsca. Szybkość jego ruchów zupełnie nie pasowała do ogromnej masy ciała i zapewne niejeden z obecnych w sali ludzi zastanawiał sie jak to możliwe by taki kloc poruszał się taką zwinnością. Długie lata ćwiczeń, jeszcze z czasów gdy był zwykłym hurlem na dworze króla Ragnara Trzeciego w swoim ojczystym kraju zrobiły swoje. - Zrobimy co się da, panie. W eliminowaniu wszlekiego plugastwa jesteśmy nad wyraz dobrzy, prawda, Horst? - uśmiechnął się krzywo do kompana.
Niclas poprawił pas z mieczem i odruchowo położył dłoń na swojej małej torbie podróżnej którą nosił ze sobą. Bez problemu wyczuł flaszkę pełną wywaru, który jego dziadowie i pradziadowie nazywali Duchem Wojownika. Ponoć w momencie największego niebezpieczeństwa żołnierze z Norski pili ten napój by uwolnić prawdziwą furię w nich drzemiącą. I choć Niclas nigdy dotąd nie przekonał się o działaniu wywaru na własnej skórze, to wedle zaleceń swojej babki pił go w małych ilościach już od około miesiąca. Jak na razie nic sie nie działo, choć babka wyraźnie mówiła mu że jest to przygotowanie. O co jednak dokładnie jej chodziło, rosły Nors nie mógł roztrzygnać.
Wyszedł na zewnątrz, oczekując na towarzyszy i dalszy rozwój zdarzeń. |