Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-01-2017, 10:19   #494
Zombianna
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
- Nie Nix. Operacja która miała odnaleźć Hope i Alice okazała się porażką. Z militarnego punktu widzenia. Rachunek zysków do strat może ulec tylko pogorszeniu jeśli misja będzie kontynuowana. Wasz zespół, twój zespół Nix, wykonał zadanie aż do tego momentu tak dobrze jak oddział weteranów naszej jednostki. Dlatego uznaję was za gotowych do przyjęcia do tej jednostki. Misja zaś zostaje przerwana. Ani jako dowódca, ani strateg, ani Pazur nie mogę podpisać się dłużej pod rozkazem do jej kontynuacji. Dlatego ją przerywam. Z militarnego punktu widzenia pogłębi ona tylko nasze straty. - siedzący na krawędzi pojazdu łysy olbrzym wyjaśnił młodym Pazurom dlaczego przerywa tą misję którą dotąd z takim zaangażowaniem wszyscy ciągnęli.

- Ale jak? Jak to szefie? To co teraz będzie? A szef? A Alice? - Nix miał najwyraźniej problemy z przetrawieniem tego co właśnie usłyszał. Boomer nie odzywała się zostawiając całą rozmowę obydwu Pazurom.

- Jesteśmy wolni Nix. Każde może pójść w swoja stronę. Jeżeli chcesz tu zostać i walczyć to zostań i walcz. Widzę, że z analizą i planowaniem w realiach pola walki już cię wiele nie nauczę. A ja i Alice też tu zostaniemy. I spróbujemy wykonać zadanie którego jako Pazury nie możemy wykonać. - dowódca Pazurów popatrzył na Alice a potem na oboje dotychczasowych podwładnych.

- Ale zaraz szefie jak to? Jak to jakieś zadanie nie jest dla Pazurów? Szef powie o co chodzi to no zobaczymy no… - młodszy z mężczyzn spojrzał na chwilę na kobietę obok a ta lekko skinęła głową więc podpytał się dalej łysego olbrzyma.

- To jest to zadanie które tak umiejętnie i uparcie tłumaczyłeś Alice. Dotrzeć w centrum wrogiego obozu, w sercu pola bitwy by spróbować zwalczyć tam ognisko zarazy na którą obecnie nie ma niczego poza poszlakami a stan wiedzy o tym terenie jest skrajnie niejasny. Dla Pazurów to skrajnie niebezpieczna misja i twoje obiekcje by ją wykonać były słuszne. Gdybym ja dowodził wówczas tą misją również bym odmówił takiego manewru. Grozi unicestwieniem całego oddziału a wynik finalny nadal jest skrajnie niepewny. Czyli mówiąc kolokwialnie jest to po prostu głupie. - największy z Pazurów rozłożył na koniec dłonie i znów wywołując kolejną falę dezorientacji u młodszych od niego ludzi.

- Ale przecież szef też jest Pazurem. - zwrócił mu uwagę komandos w ciemnej czapce.

- Ale jestem też ojcem. I jako ojciec mogę zrobić coś, czego nie mogę jako Pazur albo jako dowódca. Mogę spróbować dotrzeć z moją córką w tamto miejsce. I dać jej szansę by zrobiła to co zdoła choćby dla spokoju własnego sumienia. Mimo tego, że jest to skrajnie niebezpieczne tak jak o tym mówiłeś i ze wszech miar słuszne byłoby wyjechać stąd jak najprędzej i wrócić do Hope tak jak mieliśmy to w planie. - odpowiedział zmęczonym głosem Rewers. Obydwoje Pazurów milczało teraz dłużej i wśród reszty też odpowiedź łysego olbrzyma zrobiła niemałe wrażenie. Nawet Bliźniacy przestali małpować i patrzyli w konsternacją na trójkę Pazurów i Brzytewkę.

- Szefie a ja mam jeszcze jedno pytanie. Ale jak to nasze patenty są w naszej bazie? Znaczy szef nam coś teraz napisze i mamy to zabrać do bazy? Albo jakoś wyśle? - spytał Nix a Boomer pokiwała głową na niemy znak poparcia dla tego pytania.

- Nie Nix. Patenty są złożone u komendanta bazy od naszego wyjazdu. Formalnie od dnia wyjazdu jesteście Pazurami. Cała szóstka. - Rewers tym razem odpowiedział krótko.

- Ale… Ale szefie no jak to? Przecież szef mówił, że to ma być wyprawa testowa. Jak wykonamy misję to zostaniemy Pazurami. A teraz szef… - Nix mówił coraz wolniej a na twarz mu coraz bardziej okraszał wyraz niedowierzania i rozczarowania.

- To szef nas okłamał? Nas wszystkich? - Boomer spytała patrząc na Rewersa wzrokiem który domagał się odpowiedzi.

- Tak. Wtedy wydawało mi się to słusznym rozwiązaniem. Ale teraz żałuję, że tak postąpiłem. - powiedział w końcu łysy olbrzym. Nix coraz mocniej kręcił głową mając najwyraźniej problem by pogodzić się z tym co usłyszał. Strzelił jeszcze raz obcasami i odmeldował się i zaraz za nim to samo zrobiła Boomer. Młodszy z Pazurów ruszył torując sobie drogę przez grupkę jaka zebrała się wokół wozu w tym czasie i ruszył całkiem energicznie.

Prawda w końcu wyszła na jaw, przestała ciążyć na sumieniu olbrzymiego Pazura. Reakcja niedawnych podwładnych była do przewidzenia. Alice trwała u boku wielkoluda, ściskając go za rękę, aby dodać mu otuchy. Popełnił błąd, powinien od razu postawić sprawę jasno. Nie istnieli jednak ludzie idealni, bez skazy. Każdy miał swoje grzechy, słabości, piętna i krzyże, obciążające sumienie.
- Dobrze, że im powiedziałeś. Jestem z ciebie dumna - uśmiechnęła się pokrzepiająco, wzmacniając uścisk. Nawet gdy najbliżsi popełniali błędy, rolą ich bliskich było trwać przy nich bez względu na wszystko. - Spróbuj odpocząć, Krogulec ma być niedługo. Chyba… zdążymy zająć się żołnierzami z drugiego brzegu, o ile ten plan nadal jest aktualny - powiedziała spokojnie, patrząc na plecy Pete’a. Zanim się ruszyła, przechwyciła go San Marino. Savage pozostało przypilnowąc, by Tony posiedział jeszcze chwilę, poklepać Bliźniaków po ramionach i podreptać za drugim Pazurem. Złapała ją przy terenówce, milczącą i zawziętą.
- Dlatego właśnie nie cierpię… nigdy nie lubiłam siedzieć w bazie - mruknęła aby zacząć rozmowę - Rozkazy, półprawdy, tajne przez poufne… powinno się mówić prawdę, zamiast zasłaniać regulaminami. Przykro mi, Boomer, naprawdę chciałabym żebyś wiedziała jedno. Bez względu na… jakiekolwiek czynniki, to był zaszczyt móc cię poznać. Porozmawiać, spędzić ten czas… posłuchać. Dużo mnie nauczyłaś, za co jestem ci niezmiernie wdzięczna. Pamiętam też o czym rozmawiałyśmy rano, przed kąpielą. Pozwól się zbadać, ten bunkier na wyspie… tam też powinni mieć aparaturę. Zobaczę, rozeznam się. Za trzy dni wrócę i powiem co możemy zrobić na miejscu. Jak… rozwiązać sprawę - zrobiła niewielki krok do przodu, potem drugi - Dałam ci słowo, zobowiązałam się do rozwiązania twojego problemu, wyleczenia. To się nie zmieniło, nic tego nie zmieni… nieważne gdzie nie wyląduję. Albo gdzie wy nie wylądujecie. Zawsze możesz na mnie liczyć. Znaleźć, jeżeli będziesz czegoś potrzebować. Nie chcę, abyś myślała, że odwrócę się i zapomnę. Będę pamiętać o tobie do końca, ile tam mi tego by nie pozostało, bez względu na przyszłość.

- Zrobił to zrobił. Szefowie i ważniacy zawsze kłamią. - wzruszyła ramionami Boomer odzywając się smętnym tonem jakby na jakiś czas udało jej się zapomnieć o tej prawdzie a teraz wróciła jak boomerang. - Nix’a mi szkoda. On naprawdę mu wierzył. I tak bardzo chciał być tym Pazurem. Znaczy no właściwie to jesteśmy teraz. No ale szkoda mi go. Ja bym to rzuciła gdyby nie on. Bo ciężko było. I mnie aż tak nie zależało. Ale zostałam bo on… No aż chciało się zostać. A nie, że Pazury albo twój stary. Mnie to tak nie kręci, jestem tylko zwykła baba z lasu. - Boomer powiedziała jak widzi sprawę tym swoim pesymistycznym tonem i w głosie prócz tego dało się słyszeć głównie współczucie gdy mówiła o drugim Pazurze.
- A dalej to nie wiem. Poczekam co on zrobi. Ale dzięki. - dodała jakby przypomniała sobie na koniec co jeszcze mówiła lekarka.

- Tony… nie wybrał dobrej metody. - westchnęła ciężko i pokręciła głową, opierając się plecami o burtę auta - Jesteście Pazurami, a Nix zostanie oficerem. Jest urodzonym dowódcą… tylko sam musiał to w sobie odkryć. Można komuś pokazać ścieżkę, ale musi ją przejść sam. Stąd to szkolenie, ciśnięcie i treningi. Myślę, żę specjalnie was wybrał. Was, nie nikogo innego. Nie będzie żył wiecznie i - zawiesiła się, spoglądając na ubłocone buty - Trochę porozmawialiśmy oboje, ja i tata, zanim pojechaliśmy na cmentarz. Kazał obiecać parę rzeczy, w tym że wam nie namieszam w głowach, bo jesteście doskonałymi przykładami tym, czym powinny być Pazury. Nadzieją… Nix miał swoje własne testy i dodatkowe szkolenie. Myślisz, że po co były te lekcje i połajanki? Ktoś kiedyś zastąpi Tony’ego, on szukał tego zastępstwa i znalazł. Ale gdyby to powiedzieć Nixowi wprost… nie na tym polegał test. Jeszcze by mu odwaliła palma, a chodzi właśnie o to, by go nie zepsuć, tak mi sie wydaje. Pete jest młody, porywczy. Zdolny, mądry, odważny… ale jeszcze musi się wiele nauczyć. Stanowicie świetny duet i razem nie ma dla was rzeczy niemożliwych. Fakt… za nim ciężko nie podążać, ma w sobie to coś, co ściąga do niego ludzi. Poza tym… jak na babę z lasu zaszłaś naprawde daleko. Jesteś Pazurem, Boomer. Elitą. Najlepszą z najlepszych - uśmiechnęła się lżej na koniec, a dłoń z wytatuowaną czaszką grzebała intensywnie w torbie, by wyciągnąć z niej obły kształt butelki. Lekarka zapatrzyła się na flaszkę i wcisnęła ją w ręce najemniczki - Taki sukces należy opić, mam tylko wino… ale po tym wszystkim będę zaszczycona, jeśli… walniesz ze mną toast. Nixowi też się zostawi. Zasłużyliście.

- Nix miałby zastąpić szefa? - Boomer spojrzała z bliska na siedzącą obok Alice i widać było, że ten pomysł kompletnie nie przyszedł jej do głowy. - Jak ktoś mógłby go zastąpić?Przecież to szef. I to sławny “Cass” Rewers. A Nix to Nix. Nix jest swój. Wiesz, taki zwyczajny. Taki ciepły. Jakiś taki no… Wszyscy go lubią. No prawie z tych co są w porządku. - Boomer żuła kolejną balonówę i myślała o pomyśle rudowłosej kobiety patrząc gdzieś przez rozbite przednie okno na maskę zawaloną przez żywy kobierzec insektów.
Z zamyślenia najemniczkę wyrwało stuknięcie butelki i szkła. Brwi powędrowały jej do góry ale zaraz po kilku próbach na twarzy zawitał uśmiech.
- No tak. Przecież właśnie zostaliśmy Pazurami. No to za Pazury! - uśmiechnęła się już naprawdę szerzej i szczerzej pociągając łyka z butelki.

- Za Pazury! - Lekarka poczekała na swoją kolej i też pociągnęła z gwinta, nie przejmując się etykietą. Czasem maniery winny wziąć wolne, a człowiek żyć tak jak chce.
- Nikt nie żyje wiecznie, szefów ta zasada również dotyczy. Nix jest swój, do tego jako protegowany “Cassa” Rewersa zdobył wiedzę, umiejętności. Dobry start, poza tym ma talent i predyspozycje, żeby którego dnia mówić o nim “ten szef, Nixon”. No ale czasem szefowie muszą robić rzeczy, takie jak… no szefowie-niefajne. Miał w tym cel, przecież to “Cass” Rewers, on niczego nie robi ot tak, każdy czyn ma obmyślony i przeanalizowany. Teraz pewnie było tak samo. Może sprawdzał waszą reakcję, nie wiem. Czasem… no czasem tata przesadza. A Nix ma życie przed sobą, ty też. Wołamy Paula? Pewnie też z chęcią opije twój sukces. Chyba cię lubi - dla zdrowotności pociągnęła jeszcze jeden łyk. - Jeszcze chyba chwila minie zanim się zbierzemy po tych Nowojorczyków… Nix nie jest z tych, co zostawiają ludzi w potrzebie.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline