No tego to się nie spodziewał. Jeszcze przyjdzie się wykłócać o to kto kopnie w kalendarz, żeby spróbować ocalić zupełnie obce sobie osoby. Problem w tym, że butna elfka zdawała się być osobą, która z natury nie znosiła sprzeciwu i polemika z nią byłaby zwykłą stratą czasu, to też nie zamierzał jej nawet podejmować. Zamknął się po prostu, jak kazała.
Bez słowa wetknął młotek w portki, zdjął koszulę, skręcił ją zataczając ręką kilka coraz mniejszych kręgów w powietrzu i owinął wokół dłoni.
- Nie traćmy w takim razie czasu - powiedział w końcu podchodząc do mechanizmu. Zabezpieczoną materiałem rękę owinął dodatkowo łańcuchem. Ciasno i mocno, by ten nie ześlizgnął się przypadkiem.
- Materiał powinien zabezpieczyć dłoń przed ciepłem, a łańcuch przed kolcami - dodał przykładając owiniętą dłoń do koła i wykonując kilka próbnych pchnięć. |